Katolicy na ulicy

ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 24/2014

publikacja 12.06.2014 00:00

Ewangelizacja. – Myślą przewodnią tegorocznego spotkania są słowa papieża Franciszka: „Chcę byście poszli na ulice robić raban. Żeby Kościół odrzucił ziemską powłokę, klerykalizm, żebyśmy przestali zasklepiać się w sobie” – mówi ks. Zbigniew Wądrzyk ze Szkoły Nowej Ewangelizacji.

Spotkanie ewangelizacyjne jest miejscem doświadczenia Bożej miłości Spotkanie ewangelizacyjne jest miejscem doświadczenia Bożej miłości
Michał Dzido SNE /GN

Historia akcji „Katolicy na ulicy” sięga roku 1999. Wówczas członkowie Stowarzyszenia Nowej Ewangelizacji postanowili przez uliczne akcje przygotować społeczność Trójmiasta na spotkanie z Janem Pawłem II. Koncepcja spotkań z czasem ewoluowała. Od swoich początków jednak odbywa się zawsze w dniu Bożego Ciała, gdy zakończą się już w parafiach tradycyjne procesje eucharystyczne. – Na początku koncerty ewangelizacyjne odbywały się w wielu miejscach. Dzisiaj skupiamy się na jednej dużej ewangelizacji – opowiada ks. Zbigniew. – „Katolicy na ulicy” stanowią swoisty fenomen. – Zmieniają się ludzie i wspólnoty, które realizują ewangelizację… Wydarzenie nie jest własnością jakiejś konkretnej wspólnoty. Tu prawie co roku jest inna ekipa – dodaje Piotr Kotulak odpowiedzialny za przygotowanie muzycznej strony wydarzenia. I choć tak się dzieje, niezmiennym pozostaje charakter spotkania. To radosne świętowanie na cześć Jezusa, który życiu człowieka nadaje nowy sens.

Ocaleni z beznadziei

– Dawanie świadectwa to główny cel akcji. Musimy szukać sposobów docierania do ludzi poza Kościołem, które nie będzie oskarżaniem, wbijaniem w poczucie winy, tylko ukazywaniem radości i piękna orędzia zbawienia – podkreśla ks. Wądrzyk. – Chcemy wyrażać tę prawdę, że życie z Jezusem nabiera smaku, kształtu, pełni – dodaje. Jak twierdzi, reakcje ludzi bywają różne. – Robiliśmy nawet kiedyś formalną ankietę nt. tego, co sądzą ludzie o tej ewangelizacji. Nawet ci, którzy deklarowali, że nie chodzą do kościoła mówili, że to jest bardzo dobre, że Kościół opuszcza mury i wychodzi do ludzi z tak radosną propozycją – stwierdza. Wspomina też wydarzenie sprzed dwóch lat. Właśnie trwało Euro. Po kolejnym świadectwie przyszedł pod scenę młody człowiek. Łysy. Silnie umięśniony. Powiedział, że przyjechał do Gdańska pobić się z kibicami. Później zamierzał popełnić samobójstwo, bo nie miał planu na swoje życie. Podczas koncertu usłyszał świadectwo, które sprawiło, że zapragnął pójść do spowiedzi, zmienić swoje życie. – Pomodliliśmy się za niego, położyliśmy na niego ręce… Z oczu płynęły mu łzy… – opowiada ks. Zbigniew. – Ufam, że inspirujemy też tych, którzy przechodzą. Widzą młodych ludzi, słyszą świadectwa. To łamie schemat. Chcemy pokazać ludziom oblicze Kościoła, którego jeszcze nie odkryli – dodaje ks. Jacek Socha.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.