Szekspir nad Motławą

Gość Gdański 39/2014

publikacja 25.09.2014 00:00

O duchu Szekspira w Gdańsku z prof. Jerzym Limonem, dyrektorem Teatru Szekspirowskiego, rozmawia Jan Hlebowicz.

Prof. Jerzy Limon jest znawcą teatru elżbietańskiego, wykłada na Uniwersytecie Gdańskim Prof. Jerzy Limon jest znawcą teatru elżbietańskiego, wykłada na Uniwersytecie Gdańskim
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Jan Hlebowicz: Tydzień temu odbyło się wielkie otwarcie Teatru Szekspirowskiego. Spacerując po nowym gmachu, od czasu do czasu można było usłyszeć zdziwionych gości: „Co ma Szekspir do Gdańska”? A przecież ma i to całkiem sporo...

Prof. Jerzy Limon: Ma pan rację. Żeby zrozumieć ideę Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku należy cofnąć się o 400 lat. Wszechobecny purytanizm protestancki nie pozwalał na rozrywki w ciągu roku. Tylko podczas Jarmarku Dominikańskiego wędrowni kuglarze, niedźwiednicy, żonglerzy oraz aktorzy dostawali dyspensę na występy. Od początku XVII wieku do Gdańska zaczęli przybywać Anglicy, którzy wystawiali m.in. sztuki Williama Szekspira. Ich występy musiały się spodobać, ponieważ wizyty stały się regularne. Konsekwencją pobytu angielskich aktorów nad Motławą była budowa pierwszego publicznego teatru w Polsce. Budynek funkcjonował jako Szkoła Fechtunku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.