Śmierć na ʺrekowskiej górceʺ

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 29.10.2014 14:05

Trzy ofiary śmiertelne oraz trzech rannych, przewiezionych do szpitala - to bilans wypadku, do jakiego doszło 29 października podczas policyjnego pościgu, który rozegrał się na wojewódzkiej drodze nr 216.

Śmierć na ʺrekowskiej górceʺ Usuwanie skutków wypadku trwało ponad cztery godziny Materiały KWP

- O godz. 19.35 policjanci otrzymali informacje, że drogą łączącą Władysławowo z Redą porusza się samochód marki volvo, którego kierowca drastycznie łamie przepisy ruchu drogowego. Zachodziło podejrzenie, że może być pijany - relacjonuje kom. Maciej Stęplewski, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Do próby zatrzymania pojazdu doszło już sześć minut później. - Kierowca nie zareagował na wezwanie policji. Podczas pościgu, w wyniku jazdy z nadmierną prędkością stracił panowanie nad pojazdem i zderzył się z nadjeżdżającym z przeciwka samochodem osobowym marki smart. W wyniku zderzenia śmierć na miejscu poniósł kierowca uciekającego pojazdu, podróżująca z nim pasażerka oraz kierowca smarta - mówi kom. Stęplewski. - Uczestniczący w pościgu dwaj policjanci, po przybyciu na miejsce zdarzenia zajęli się w pierwszej kolejności ratowaniem rannych - dodaje.

Do szpitala przewieziono pozostałych uczestników zdarzenia: pasażera samochodu smart oraz dwoje podróżujących samochodem volvo. Istnieje podejrzenie, że uciekającym samochodem podróżowało pięć osób. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że jedna z pasażerek volvo w czasie akcji ratunkowej oddaliła się z miejsca wypadku. Policjanci sprawdzili najbliższą okolicę, lecz jej nie odnaleźli. Obecnie trwają czynności mające na celu ustalenie miejsca jej przebywania.

Jak informuje Maciej Stęplewski w czynnościach na miejscu wypadku wzięło udział kilkudziesięciu policjantów. W akcji uczestniczyło także sześć zastępów straży pożarnej. Droga 216 w odcinku pomiędzy Redą a Rekowem była zamknięta do północy.

Sprawcą zdarzenia okazał się poszukiwany listem gończym 41 letni mieszkaniec województwa kujawsko-pomorskiego. Nie posiadał prawa jazdy, ponieważ wcześniej, już czterokrotnie skazywany był za jazdę pod wpływem alkoholu na zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.

- Auto musiało uciekać z potężną prędkością, przekraczającą znacznie 150 km/h. Na miejscu wypadku ciała były porozrzucane na jezdni - mówi pragnący zachować anonimowość świadek akcji ratunkowej. - Gdy przybyli strażacy, nie musieli nawet używać narzędzi hydraulicznych. Od razu przystąpili do udzielania pierwszej pomocy - dodaje. - Z tego, co wiem, to kierowca volvo zatankował we Władysławowie i nie zapłacił za paliwo. Prawdopodobnie to było jedną z przyczyn pościgu - dzieli się. Podkreśla także, iż jego zdaniem odcinek, na którym doszło do wypadku, nie należy do bezpiecznych. - Choć to krótki kawałek, często dochodzi tu do kolizji. W minione wakacje też doszło tu do śmiertelnego wypadku. Uważam, że łuki drogi nie są tu dobrze wyprofilowane. Auta wyrzuca w zakrętach, kierowcy zmieniają pasy. Dzieje się tak oczywiście wówczas, gdy jadą z dużą prędkością. Kiedy nie łamie się ograniczenia prędkości, a jest tutaj siedemdziesiątka, nie ma prawa stać się nic złego - stwierdza. - Zapowiadano, że ma tu powstać miejsce odcinkowego pomiaru prędkości. Mam nadzieję, że to kiedyś nastąpi - dodaje.