Pierwszy menedżer drugiej RP

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 45/2014

publikacja 06.11.2014 00:00

Historia. – Jedna żona, brak skandali obyczajowych na koncie, przywiązanie do Kościoła. Nawet jego awantura z Piłsudskim przebiegła dyskretnie. Wielu może pomyśleć o nim: nudziarz. Jednak niech nie mylą nas pozory. To była osobowość bardzo ciekawa i złożona – mówi dr Piotr Dwojacki.

 W relacjach Eugeniusza Kwiatkowskiego z Józefem Piłsudskim iskrzyło. Jednak obaj panowie darzyli się szacunkiem W relacjach Eugeniusza Kwiatkowskiego z Józefem Piłsudskim iskrzyło. Jednak obaj panowie darzyli się szacunkiem
Ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni i rodziny E. Kwiatkowskiego

Kilka tygodni po przewrocie majowym minister Eugeniusz Kwiatkowski podjął odważną decyzję budowy portu w Gdyni. Musiał jednak przekonać do swojego pomysłu rozmiłowanego w rewiach ułańskich i traktującego Bałtyk jako mało użyteczną sadzawkę marszałka Piłsudskiego. Parokrotnie zapraszał komendanta na Wybrzeże, jednak za każdym razem słyszał odmowę. Postanowił więc samemu, bez zapowiedzi, udać się do Sulejówka. Drzwi otworzyła mu zdziwiona marszałkowa. Już chciała wołać męża, jednak minister powstrzymał ją i powiedział, że „on do córeczek”. Obiecał dziewczynkom, że razem z jego córką zostaną matkami chrzestnymi trzech niedawno wybudowanych statków. Były zachwycone. Następnego dnia minister został wezwany na dywanik. Piłsudski był wściekły. „Rewolucję pałacową mi pan zrobił! Gdy powiedziałem Wandzie i Jadwidze, że nie godzę się na żadne matki chrzestne, one w ryk, bo Anka Kwiatkowska może, a one nie? No to jak miałem się nie zgodzić?!”– krzyczał, ale w końcu skapitulował. Pojechał do Gdyni i poparł politykę morską Kwiatkowskiego...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.