Marsz Śmierci. – Niektórzy przystawali i załatwiali potrzeby fizjologiczne. Czas płynął, zbliżał się koniec kolumny. Podchodził esesman. Zamiast krzyknąć: „schneller, pospiesz się!”, to kopał w tyłek, wyciągał pistolet i strzelał. Jak nie zabił od razu, to poprawiał... – opowiada Felicjan Łada, numer obozowy 18252.
Stefan Lewandowski ma 90 lat. Przeszedł całą trasę Marszu Śmierci
Pan Felicjan ma 98 lat. Na podstawie jego przeżyć powstał komiks. A przeżył wiele. Udało mu się uciec z Marszu Śmierci. Stefan Lewandowski jest 8 lat młodszy. Numer obozowy: 23667. Ze wzruszeniem pokazuje niewielki znaczek przyczepiony na agrafce do swojego polaru: „Pamięci ofiar obozu Stutthof”. – Mi udało się przejść całą trasę Marszu Śmierci. Cudem.
Nie karmić polnische banditen
Pan Felicjan działał w konspiracji. Należał do Związku Walki Zbrojnej i Tajnego Hufca Harcerzy. W 1942 r. aresztowało go gestapo. W wieku 25 lat trafił wraz z ojcem do Stutthofu jako więzień polityczny. Osoby mające w obozie tę kategorię byli narażeni na natychmiastową eksterminację. Z kolei pan Stefan w czasie wojny pracował w fabryce torped w Gdyni. W 1943 r. do drzwi jego domu wpadła tajna niemiecka policja. Miał wówczas 17 lat i razem z mamą został wysłany do Stutthofu. Do dziś nie wie, dlaczego gestapowcy przyszli akurat po nich. Pan Felicjan i pan Stefan w skrajnie trudnych warunkach wytrwali do 25 stycznia 1945 roku.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.