Akcja billboardowa. – Jeżeli ktoś jest katolikiem, być może taki plakat przypomni, że przecież można wziąć ślub i żyć jak trzeba – mówi Anna Mrozowicz, diecezjalna doradczyni życia rodzinnego.
Ania i Jurek z dumą pokazują swoje obrączki
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość
Na początku marca w kilku miastach Polski zawisły billboardy ukazujące dłonie kobiety i mężczyzny, które oplata złoto-zielony wąż, opatrzone hasłem: „Konkubinat to grzech”. W Gdańsku plakat pojawił się w stosunkowo mało eksponowanym miejscu, a jednak od razu został dostrzeżony. Natychmiast pojawiły się gorzkie słowa pod adresem pomysłodawców kampanii. Jednak to, że prawda Dekalogu wyrażona w niekonwencjonalny sposób wzbudzi dyskusje w środowiskach kościelnych, wielu napełniła zdziwieniem. I właśnie nie sama treść, ale sposób jej ukazania był tutaj podstawowym tematem dyskusji.
Jakie skutki?
– Jeżeli robimy jakąś akcję społeczną czy reklamową, musimy wiedzieć, do kogo chcemy dotrzeć, i z jakim przekazem oraz co ta akcja ma dać – podkreśla Agnieszka Kminikowska, właścicielka firmy PR, aktywnie włączająca się w promocję katolickich przedsięwzięć.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.