Wspólnota życia, nie dzieła

Katarzyna Banc

|

Gość Gdański 18/2015

publikacja 29.04.2015 00:00

Rodzina. Dość regularnie wracają próby przedefiniowania pojęcia rodziny. Ojca i matkę zastępuje się określeniami „rodzic A lub B”. Z głębokich więzi międzyludzkich akcent przenosi się na związek według jakiejś umowy i zaspokajanie zachcianek. Czy prawdziwa rodzina przetrwa?

Uczestnicy warsztatów w Bojanie nie tylko słuchali o ważności relacji w rodzinie. Poprzez wiele ćwiczeń musieli określić, co dla nich w relacjach jest najważniejsze Uczestnicy warsztatów w Bojanie nie tylko słuchali o ważności relacji w rodzinie. Poprzez wiele ćwiczeń musieli określić, co dla nich w relacjach jest najważniejsze
Katarzyna Banc /Foto Gość

Kryzys zaczyna się od niepozornych rzeczy – jakichś niedomówień, zawiedzionych oczekiwań. Jedna strona czuje zawód, druga nie rozumie. Przychodzi kolejna podobna sytuacja, a potem jeszcze jedna. Małżonkowie nie rozmawiają o tym ze sobą, czują się zranieni i sami siebie ranią. A im dłużej to trwa, tym cięższe rany w sobie niosą. – Ludzie rozstają się dosłownie o źle postawioną szklankę. Gdy przychodzą do mnie, czasem trudno z początku ustalić, dlaczego przestali ze sobą rozmawiać – mówi Anna Bialik, mediator rodzinny i doradca psychologiczny z gdańskiego oddziału Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.