Adrenalina w skrajnych warunkach

Gość Gdański 21/2015

publikacja 21.05.2015 00:00

Akcja w Nepalu. – Podszedł do nas młody mężczyzna. Mówił, że pod gruzami leżą jego żona oraz dwoje kilkuletnich dzieci. W jego spojrzeniu dostrzegłem błaganie: „Pomóżcie mi ich odnaleźć”. Takie sytuacje były normą – opowiada strażak Maciej Sapieha.

Gdańscy strażacy w Nepalu potwierdzili zdolność do prowadzenia działań poszukiwawczych i ratowniczych na światowym poziomie Gdańscy strażacy w Nepalu potwierdzili zdolność do prowadzenia działań poszukiwawczych i ratowniczych na światowym poziomie
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Sobotnie popołudnie 25 kwietnia. Maciej postanowił skorzystać z wolnego czasu. Całą rodziną poszli na obiad do restauracji. Potem na lody i spacer. Dzieci pytały go o pracę. Były dumne, że tata ratuje życie innych. W tym samym czasie w oddalonym o 6 tys. kilometrów od Polski Nepalu zatrzęsła się ziemia. Przerażeni ludzie w popłochu uciekali z kawiarń, sklepów i świątyń. Tych, którzy zdążyli wybiec na ulice, powalił na ziemię kolejny potężny wstrząs. Widzieli, jak ściany budynków zaczęły pękać. Po chwili nie zostało z nich nic więcej oprócz gruzów. W powietrzu unosiły się pył, krzyki rannych i płacz dzieci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.