Marynarz bohater. – Bito nas w tym samym pokoju. Funkcjonariusze kopali w żołądek i głowę. Ciosy zadawali też nogą od krzesła. Adam był cały opuchnięty i twarz miał czarną od kolejnych uderzeń – wspomina Eugeniusz Menczak.
Adam Dedio po przejściu z obozu jenieckiego do pracy przymusowej w niemieckim gospodarstwie rolnym. 1941 rok
archiwum Waldemara Kowalskiego
Kwiecień 1947 roku. Zmęczona, zapłakana kobieta przez kilka dni stoi przed bramą gdańskiego więzienia. Błaga o jedną, jedyną informację – gdzie pochowano jej ukochanego syna. Wreszcie jeden ze strażników lituje się nad nią. Podpowiada, by poszła do grabarza, który pracuje na cmentarzu garnizonowym. To on wskazuje jej miejsce. Adama Dedio pochowano w zaniedbanej części nekropolii. Na tabliczce nie ma imienia i nazwiska. Jedynie numer: 169. Pamięć o nim nie miała przetrwać.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.