Zimne piwo kusi...

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 27/2015

publikacja 02.07.2015 00:00

Trójmiasto wytoczyło wojnę plażowiczom spożywającym alkohol. W Gdańsku i Gdyni całkowity zakaz picia, poza ogródkami gastronomicznymi, obowiązuje od lat. W tym roku podobne regulacje wprowadził również Sopot. Jednak mimo groźby otrzymania mandatu przepisy te są regularnie łamane. 


Rozbite butelki lub rdzewiejące puszki przykryte piaskiem mogą być bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci Rozbite butelki lub rdzewiejące puszki przykryte piaskiem mogą być bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Początek wakacji. 25 stopni Celsjusza na termometrze i bezchmurne niebo zachęcają do wybrania się na plażę. Ręcznik przy ręczniku, aż trudno się przecisnąć. Niektórzy się opalają, inni wchodzą do wody. Potem urządzają sobie piknik. Co jakiś czas słychać charakterystyczny dźwięk otwieranej puszki piwa. 
– Dlaczego oni mogą, a ja nie? – Bartek, mieszkaniec Sopotu, wskazuje na osoby siedzące w gastronomicznym ogródku. – Różnica jest taka, że ja piję za 3 złote, a oni za trzy razy więcej – dodaje. Nie boi się, że dostanie mandat. – Nigdy nie zostałem skontrolowany – podkreśla. Czy przepisy zakazujące spożywania alkoholu to fikcja? Kto na obecnych regulacjach korzysta najbardziej? Plażowicze czy właściciele ogródków piwnych, którzy windują ceny alkoholu? 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.