O strajku roku ’80, historii i perspektywach Polski z prezydentem Lechem Wałęsą rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość
Ks. Rafał Starkowicz: Minęło 35 lat od strajków sierpniowych. Jak Pan wspomina tamten gorący czas?
Lech Wałęsa: Całkowicie oddałem się sprawie. Poświęciłem dom, żonę, dzieci. Dałem z siebie wszystko. Zachowywałem się jak dobry trener. Przywódca zawsze powinien się tak zachowywać. Kłaść takie ciężary, które inni udźwigną. Bo inaczej wystraszą się i nie przyjdą na następny trening. Wiedziałem, że po tamtej stronie będzie wielki sztab ludzi, który będzie wrzucał nam różne przeszkody. A więc żeby z nimi wygrać, trzeba było mieć wielką władzę i wielkie poparcie, aby mi nie wymuszano za dużo demokracji. Bo za dużo demokracji w tym momencie spowodowałoby, że bylibyśmy wolniejsi i słabsi. Ja jestem demokratą. Ale są warunki, w których demokrację trzeba odłożyć na pewien czas. To było największe i najmądrzejsze zwycięstwo w dziejach Polski, od ich początku do czasów obecnych. Tylko proszę nie mylić tego zwycięstwa z jego późniejszym zagospodarowaniem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.