Kolejny raz bez rozstrzygnięcia

Justyna Liptak

publikacja 16.11.2015 13:10

- Jesteśmy już całą tą sytuacją bardzo zmęczeni. Liczyliśmy, że dzisiaj się wszystko wyjaśni. Niestety, po raz kolejny przyjdzie nam poczekać na finał - mówi Mateusz Ropela.

Krzysztof (po prawej) i Mateusz doczekali się pomyślnego rozstrzygnięcia sprawy Krzysztof (po prawej) i Mateusz doczekali się pomyślnego rozstrzygnięcia sprawy
Justyna Liptak /Foto Gość

Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku 16 listopada odbyła się kolejna rozprawa odwoławcza od wyroku skazującego pomorskich narodowców Krzysztofa Przyborowskiego i Mateusza Ropelę. Miała być ostatnią - rozstrzygającą, jednak z powodu nieobecności oskarżyciela publicznego, a także obrońców K. Przyborowskiego i M. Ropeli sąd podjął decyzję o przerwie i ponownym wznowieniu postępowania 23 listopada.

Przypomnijmy, że K. Przyborowski i M. Ropela w lipcu 2014 r. zostali skazani na karę miesiąca ograniczenia wolności oraz 40 godzin pracy na cele społeczne. Zostali obwinieni o "przewodniczenie zgromadzeniu publicznemu zorganizowanemu bez wymaganego zawiadomienia oraz usiłowanie przeszkodzenia w przebiegu niezakazanego zgromadzenia". Wyrok został wydany w trybie nakazowym, bez podania uzasadnienia. Członkowie RN nie zgodzili się z decyzją sądu i odwołali się.

Wyrok dotyczył wydarzeń z 8 marca 2014 roku, kiedy obaj mężczyźni mieli zakłócić tzw. trójmiejską manifę, zorganizowaną z okazji Dnia Kobiet przez przedstawicieli środowisk lewicowych. Uczestnicy feministycznej manifestacji, w tym Robert Biedroń, obecny prezydent Słupska, rozpoczęli swój przemarsz sprzed Złotej Bramy w Gdańsku, kierując się w stronę Stoczni Gdańskiej. Na niesionych przez manifestujących transparentach można było znaleźć m.in. hasła: "Edukacja seksualna bez wstydu" czy "21 lat zakazu aborcji. I to ma być Solidarność?".

W tym samym dniu przed Ratuszem Głównego Miasta zebrała się grupa osób skandująca hasła nawołujące m.in. do obrony życia, rodziny i małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Manifestacja środowisk narodowych - podobnie, jak trójmiejska manifa - była zorganizowana legalnie.

- Po rozwiązaniu naszej legalnej manifestacji ja z ciekawości postanowiłem pójść dalej i przyjrzeć się bliżej przemarszowi, który kończył się na pl. Solidarności - wyjaśnia K. Przyborowski, student gdańskiej politechniki, organizator kontrmanifestacji.

Przed historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, w otoczeniu Trzech Krzyży, przed wizerunkiem Matki Bożej, uczestnicy trójmiejskiej manify odczytali hasła odwołujące się do 21 postulatów "Solidarności". Pierwszym punktem listy było: "Przywrócić prawo do aborcji".

- Nie mogliśmy się zgodzić na takie ekscesy, dlatego zareagowaliśmy, skandując hasła mówiące o tym, że rodzina jest najważniejsza. To tyle. Nikt nikogo nie bił, dlatego czekamy na uniewinnienie - mówi K. Przyborowski.