Krew, która nie poszła na marne

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 17.12.2015 14:00

- Chyląc dziś głowę przed pamięcią ofiar Grudnia '70, proszę państwa wszystkich o wsparcie dla procesu naprawy Rzeczypospolitej. Głęboko wierzę w to, że jesteśmy w stanie tego dokonać - mówił 17 grudnia w Gdyni prezydent Andrzej Duda.

Krew, która nie poszła na marne - To ta krew spowodowała, że polskie społeczeństwo zrozumiało, jak bardzo jest oszukiwane. Zrozumiało arogancję tych, którzy nazywając siebie partią robotniczą, /.../ od wielu lat bronili już tylko swoich przywilejów i władzy, przyniesionej na obcych bagnetach - mówił prezydent Andrzej Duda ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Poranne uroczystości uczczenia poległych robotników, odbywające się tradycyjnie w Gdyni, u stóp pomnika Ofiar Grudnia 1970, miały wyjątkowo uroczysty charakter. Z racji przypadającej w tym roku 45. rocznicy masakry na Wybrzeżu, do Gdyni zjechało się wielu przedstawicieli środowisk związkowych z całej Polski. W uroczystości uczestniczył przywitany gromkimi brawami prezydent Andrzej Duda.

- Staję tu dzisiaj przed państwem, a wcześniej przyklęknąłem przed pomnikiem ofiar grudnia 1970 roku, oddając hołd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i całego naszego narodu, jak przystało na prezydenta, który silną i sprawiedliwą Polskę przyjmuje jako swoje najważniejsze zadanie w służbie, którą podjął się pełnić. Przyklękam w pamięci i hołdzie o wszystkich tych, którzy polegli, zostali ranni, cierpieli, byli prześladowani - mówił do zgromadzonych prezydent.

W swoim słowie prezydent krytycznie ocenił dorobek III RP, która nie potrafiła wskazać i ukarać winnych zbrodni roku 1970. - Za III RP, w której komunistycznych bandytów nazywano ludźmi honoru, która z honorami wojskowymi i państwowymi pochowała większość oprawców '70 roku. Wstyd. Zwyczajnie wstyd - mówił Andrzej Duda. Dodał, że ofiary wydarzeń Grudniowych nie doczekały się "elementarnej sprawiedliwości na poziomie prawnym". - W sercach ludzi, Polaków, uczciwych, dumnych, zawsze byli, są i będą. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - podkreślał prezydent.

- Ale tamta krew przelana nie po to, aby obalić władzę, /.../ przelana za zwykłe ludzkie sprawy życiowe, za godność poziom życia, za normalność, nie poszła na marne. Bo z tej krwi zrodziła się "Solidarność" - mówił Andrzej Duda.

Krew, która nie poszła na marne   Metropolita prowadzi modlitwę w intencji ofiar Grudnia '70 ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Jak stwierdził prezydent, to właśnie dzięki ofierze krwi robotników protestujących przeciwko arogancji komunistycznej władzy "udało się dojść do Polski, którą dzisiaj cały czas budujemy". Stwierdził jednak, że Polska ta wciąż nie jest sprawiedliwa.

- Nie udało się w tej Polsce naprawić, zmienić wymiaru sprawiedliwości. I dlatego właśnie, między innymi, oprawcy odeszli bezkarnie. Obiecuję państwu, tym, którzy przeżyli tamte straszne dni, rodzinom tych, którzy polegli, tym, którzy byli prześladowani, że zrobię wszystko, żeby ta Rzeczpospolita była naprawiona. Żeby stała się wreszcie państwem sprawiedliwym - powiedział prezydent.

Wśród problemów, z jakimi boryka się nasz naród, prezydent wymienił również trudną sytuację pracowników korzystających z tzw. samozatrudnienia, "którzy nie mogą korzystać z urlopów i podstawowych świadczeń pracowniczych".

- Chwała poległym. Cześć i honor ofiarom Grudnia 1970 roku. Uczciwa, sprawiedliwa Polska, uczciwi Polacy nie zapomną o Was nigdy - dodał na zakończenie.

Modlitwę u stóp pomnika poprowadził abp Sławoj Leszek Głódź. - Wydarzenia z roku 1970 były bratobójczą wojną. Módlmy się by nie powtarzała się zbrodnia Kaina. Nam nie jest potrzebna wojna. Chcemy pokoju - mówił hierarcha.

- Zanosimy do Ciebie nasze pokorne prośby za wszystkich, którzy zginęli podczas tragicznych wydarzeń grudniowych. Prosimy Cię abyś przyjął do niebieskiej ojczyzny tych, którzy oddali własne życie na ołtarzu ziemskiej ojczyzny, broniąc podstawowych praw i godności człowieka - modlił się metropolita.

Po apelu poległych i salwie honorowej uczestnicy złożyli u stóp pomnika wieńce i kwiaty.