Uwrażliwieni na potrzeby drugiego

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 24.12.2015 15:18

- Tworzymy jedną rodzinę. Dzisiaj w tym szczególnym dniu dzielimy się nie tylko białym opłatkiem, ale płynącą z Chrystusa miłością miłosierną. Jesteście tutaj najważniejsi - mówił do ubogich w sopockiej siedzibie Caritas abp Sławoj Leszek Głódź.

Uwrażliwieni na potrzeby drugiego Wigilia organizowana w sopockiej siedzibie Caritas jest już tradycją. Uczestniczą w niej przedstawiciele Kościoła oraz władz państwowych i samorządowych ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Ponad dwieście osób uczestniczyło 24 grudnia w wieczerzy wigilijnej, która odbyła się w sopockiej centrali Caritas. Organizowana co roku impreza gromadzi ubogich, samotnych i bezdomnych z terenu całego Trójmiasta. Na stołach królował barszcz, bigos i pierogi. Nie zabrakło także przyrządzonej na różne sposoby ryby.

Uroczystości przewodniczył abp Sławoj Leszek Głódź. Wzięli w niej udział także: Dariusz Drelich, nowy wojewoda pomorski, oraz Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.

- Boże Wszechmogący! Obdarz całą wspólnotę Caritas, podopiecznych, pracowników i wolontariuszy swoją łaską. Niech nikomu nie zabraknie powszedniego chleba - modlił się podczas uroczystości metropolita.

Do zgromadzonych zwrócił się także wojewoda. - Cieszę się, że mogę tu z Państwem dzisiaj być. Przykro mi tylko, że ubogich jest tak wielu. Chciałbym, żeby nadszedł taki czas, w którym każdy miałby rodzinę i miejsce przy wigilijnym stole - mówił Dariusz Drelich. - Życzę wiele miłości, pełnych pokoju świąt i szczęścia w całym przyszłym roku. Żeby wszystkim Państwu żyło się lepiej, a każdy z was doświadczał poczucia bezpieczeństwa - dodał D. Drelich.

- Jak co roku pragnę podziękować księdzu arcybiskupowi oraz księdzu dyrektorowi Caritas, także MOPS-owi z Sopotu, że jest to miejsce dla was - mówił do zgromadzonych Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Myślę, że jest to bardzo ważne, że mamy Caritas i ludzi dobrej woli, wolontariuszy - podkreślał.

Podczas spotkania abp Sławoj Leszek Głódź znalazł także czas dla relacjonujących wydarzenie przedstawicieli mediów katolickich. - Sopot należy do bogatych miast. Ale podobnie, jak Paryż, Nowy Jork czy Bruksela ma swoje biedy i swoich ubogich. Dzisiaj jesteśmy wśród nich. W nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia musimy być ogromnie uwrażliwieni na potrzeby drugiego człowieka, na miłość miłosierną - mówił metropolita.

- Bóg objawia się w Kościele poprzez sakramenty, swoje Słowo, ale także poprzez dobre czyny. Pozdrawiam serdecznie wszystkich telewidzów, czytelników i radiosłuchaczy. Pozdrawiam także wasze redakcje. Jesteście jak aniołowie, którzy nad stajenką betlejemską, jaką jest nasza ojczyzna, głoszą wszystkim ludziom pokój, miłość i Dobrą Nowinę, przekazując prawdę o Nowonarodzonym - podkreślał hierarcha.

- Są w ciągu roku szczególne dni, do których należy wigilia Bożego Narodzenia, kiedy myślimy o potrzebujących i biednych, których należy widzieć, pomagać, kontemplować. Ale to tylko zapowiedź tego, co mamy czynić przez cały rok. A Caritas czyni to właśnie dzień po dniu - zaznaczał abp Głódź.

Wigilii dla ubogich od lat towarzyszą dodatkowe akcje gdańskiej Caritas. - Jeden z panów przyjechał tu w szaliku, który otrzymał dwa lata temu. Rozdawaliśmy je wszystkim. W tym roku, oprócz wieczerzy i paczek, otrzymacie państwo szczególny prezent. Dzieci, dorośli, młodzież, seniorzy pisali listy do osób samotnych, do was. Ten list zawiera radość Ewangelii, płynąca z Bożego Narodzenia. Poczujcie kochani, że ktoś pisząc te słowa i poświęcając swój czas myślał właśnie o was - mówił ks. Janusz Steć, dyrektor gdańskiej Caritas.

- Myślę, że losy, których przychodzi nam doświadczać w ciągu naszego życia często zaskakują nas samych - mówi jeden z uczestników wigilii. Chce zachować pełną anonimowość. Jak twierdzi, zanim doświadczył bezdomności, wykładał na jednej z trójmiejskich uczelni. Choć wygląda na nieco starszego, dobiega właśnie sześćdziesiątki. - To bardzo dobrze, że Caritas organizuje takie spotkania. Dla wielu z nas to jedyna wieczerza wigilijna, na jaką możemy liczyć. I choć jesteśmy bardzo różni, choć historie naszego życia znacznie odbiegają od siebie, możemy tutaj poczuć, że jesteśmy dla kogoś ważni. To ma większą wartość, niż te wszystkie wspaniałe potrawy, bo daje siłę do dalszego życia - wyznaje.

Na pytanie o "list do bliźniego", który otrzymał podczas wigili, odpowiada: - Jeszcze go nie otworzyłem. Chcę to zrobić, gdy będę zupełnie sam. Trzeba to potraktować z należnym szacunkiem. Myślę, że należy się on temu, kto poświęcił swój czas, okazując w ten sposób serce i troskę o kogoś, kogo przecież nie zna i prawdopodobnie nigdy nie spotka. Niezależnie od słów, jakie tam znajdę, będę starał się go zachować na zawsze. Są takie rzeczy, z którymi człowiek się nie rozstaje.