Bóg na lipowej desce

Justyna Liptak

|

Gość Gdański 14/2016

publikacja 31.03.2016 00:00

Ikonopisanie. Pudła i pojemniczki. Na każdej półce kartki i deski. W kubkach pędzle, gdzieniegdzie stoją pigmenty. Są też jajka i białe wino do przygotowania tempery. Ale nawet taki arsenał bez słowa Bożego jest bezużyteczny.

– Dzieci mają duchowość. Ich wrażliwość na to, co nadprzyrodzone, bywa dla nich... dziecinnie prosta i jasna – podkreśla Ewa Sielicka – Dzieci mają duchowość. Ich wrażliwość na to, co nadprzyrodzone, bywa dla nich... dziecinnie prosta i jasna – podkreśla Ewa Sielicka
jarosław najdowski

Bo ikona nie powstaje tylko z linii, światła, cienia i koloru. Rzemiosło jest ważne, ale nie ważniejsze niż modlitwa. Dopiero rozmowa z Bogiem umożliwia ikonopisowi skończenie dzieła, które nie będzie „puste”.

bliżej z głowy do ręki

Ewa Sielicka powoli przygotowuje się do lekcji. Do sali wchodzi Zuzia. – Proszę pani, co będziemy dzisiaj robić? – pyta uczennica. – Obejrzymy film – odpowiada pani Ewa. – Szkoda, wolałabym dzisiaj pisać... – mówi Zuzia. W tej samej sali na korkowej tablicy równo, jeden obok drugiego, wiszą wizerunki Jezusa. Te ikony zostały napisane przez dzieci. Bo od września ubiegłego roku w Szkole Podstawowej „Lokomotywa” w Sopocie w ramach lekcji religii raz w tygodniu odbywają się zajęcia nauki pisania ikon. Prowadzi je E. Sielicka, która ikonopisaniem zajmuje się na co dzień.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.