Człowiek, przyjaciel, świadek

ks. Rafał Starkowicz, Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 20/2016

publikacja 12.05.2016 00:00

Trudno właściwie wymienić taką sferę życia polskiego społeczeństwa, na której przez lata posługi nie pozostawiłby swojego śladu. Jego działania nie zamykały się bowiem w ramach, które określa przynależność religijna. Przekraczał jej granice, ale – jak podkreślają liczni świadkowie, którym dane było go spotkać – zawsze koncentrował się na sprawach wartości. Dzisiaj, kiedy abp Tadeusz Gocłowski zakończył ziemskie pielgrzymowanie, przedstawiciele różnych środowisk dzielą się z nami swoim wspomnieniem o kapłanie i biskupie, który od 60 lat swoje życie związał z Pomorzem.

Adam Hlebowicz,  szef radiowej Trójki, długoletni dyrektor gdańskiego Radio Plus:   Adam Hlebowicz, szef radiowej Trójki, długoletni dyrektor gdańskiego Radio Plus:
Jan Hlebowicz /Foto Gość
Adam Hlebowicz,

szef radiowej Trójki, długoletni dyrektor gdańskiego Radio Plus:

– Po raz pierwszy osobiście spotkałem abp. Tadeusza w zupełnie nietypowych okolicznościach. Był rok 1988. Jak wielu moich rówieśników, pracowałem gdzieś na budowie w Londynie. Biskup Tadeusz odwiedził wówczas Polską Misję Katolicką, by spotkać się z tamtejszą Polonią. Już po Mszy św. – według brytyjskiego zwyczaju – w parafialnym pubie przed kościołem odbyło się towarzyskie spotkanie. Ludzie siedzieli przy stolikach, rozmawiali, pili kawę... I wtedy pojawił się wśród nas biskup. To było zupełnie nieprawdopodobne doświadczenie. Biskup z Polski kojarzył mi się wówczas jako ktoś, kto spotyka się z wiernymi przy okazji uroczystych celebracji. Tymczasem biskup Tadeusz podchodził do kolejnych stolików, przysiadał się, rozmawiał z ludźmi... Zupełnie zwyczajnie. Biskup przysiadł się również do naszego stolika. Pytał o przyszłość, o zmiany, które właśnie zaczynały się w Polsce... I słuchał. To była jego wielka zdolność. Umiał słuchać tego, co mówili inni. Nasze spotkanie skończyło się spacerem w jednym z londyńskich parków. To było zupełnie zaskakujące. Ja, student z Polski, rozmawiający z polskim biskupem gdzieś w Londynie. Bez zbędnego dystansu. Pozostanie mi to w pamięci na całe życie. Nasze ostatnie spotkanie związane było z promocją mojej książki „Pułapka na ptaki”. Jeszcze przed nią przekazałem mu egzemplarz. Liczyłem na szczerą recenzję. Arcybiskup, niestety, nie mógł uczestniczyć w pierwszym spotkaniu promującym tę książkę, ale obiecał, że przy następnej okazji na pewno się pojawi. Jeszcze tej wiosny nadarzyła się ku temu okazja, gdy spotkanie promocyjne odbywało się w oliwskiej bibliotece. Przyszedł. Ale nie był biernym słuchaczem. Zadawał pytania, podnosił problemy moralne, które znalazły odzwierciedlenie w książce. To było naprawdę zadziwiające. 84-letni człowiek z wielką przytomnością umysłu, błyskotliwością i dowcipem. Nikt z uczestników nie podejrzewał, że będzie to ostatnie spotkanie. Miałem z nim częsty kontakt, gdy przez lata pracowałem w gdańskim Plusie. Kiedy pewnego razu odwiedził nas w rodzinnym domu, nie była to wizyta duszpasterska, tylko serdeczne spotkanie przyjaciół. Był człowiekiem niepośledniego intelektu. Potrafił patrzeć w przyszłość. Ale także potrafił słuchać ludzi. Zadając celne pytania, pobudzał do myślenia. A wielki intelekt łączył z głęboką pokorą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.