To nie są zastępcze dzieci

ks. Rafał Starkowicz

publikacja 28.06.2016 22:39

- Rodzina zastępcza to miejsce, które buduje dla dziecka właściwy dom. Doświadczenia, które staną się jego udziałem w tej rodzinie, przekładać będzie na całe swoje przyszłe życie - mówiła podczas wykładu Anna Rasińska, psycholog z zespołu ds. rodzinnej pieczy zastępczej gdyńskiego MOPS.

To nie są zastępcze dzieci Spotkanie odbyło się w sali Morskiej Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Kilkadziesiąt osób uczestniczyło 28 czerwca w zorganizowanej przez gdyńskie instytucje samorządowe konferencji poświęconej sposobom tworzenia więzi w rodzinach zastępczych i zrekonstruowanych.

Odpowiedzi na ważne pytania dotyczące wyzwań, jakie stoją przed rodzicami zastępczymi, podjęły się dr Magdalena Błażek, pracownik Zakładu Psychologii Osobowości i Psychologii Sądowo-Penitencjarnej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, oraz A. Rasińska reprezentująca gdyński MOPS.

- Kiedy do domu wchodzi obcy, trzeba być przygotowanym, że we wszystkich osobach tworzących rodzinę mogą pojawić się przeróżne uczucia. Człowiek ma prawo do przeżywania uczuć negatywnych. Akceptujmy te uczucia także u dzieci. Pozwalajmy jednak dzieciom i samym sobie, byśmy je przeżywali. Ale nauczmy się konstruktywnie rozwiązywać powodujące je problemy - podkreślała M. Błażek.

- Codzienne proste sytuacje pozwalają, żeby więzi i relacje były wartościowe i pozytywnie postrzegane przez dziecko. Nie trzeba niczego wyjątkowego, żeby dziecko czuło się dobrze w rodzinie zastępczej - mówiła A. Rasińska.

Częścią wykładu A. Rasińskiej był wywiad z Sylwią, matką spełniającą się jako rodzic zastępczy. - To nie jest łatwa forma życia. Trzeba dzieciom dać poczucie stabilizacji. Muszą też wiedzieć, że nawet jeżeli się potkną, my zawsze jesteśmy z tyłu. To zajmuje trochę czasu, by wszystko poukładać. Trzeba zachować normalność. Nie można ciągle przypominać, że jesteśmy rodziną zastępczą. Wówczas wytwarzają się więzi. One powstają dzięki temu, iż dzieci czują, że mogą zawsze na nas liczyć i wiedzą, że są ważne. Niezależnie od tego, że mogą zdarzać się im wpadki. Nigdy nie myślę o sobie jako o matce na zastępstwo. Te dzieci są u nas. To nie są zastępcze dzieci. To są nasze dzieci - mówiła Sylwia. - Forma rodziny zastępczej nie ma nic wspólnego z poświęceniem. To droga do spełnienia.