Fumigacja na kołatka

ks. Rafał Starkowicz

|

Gość Gdański 29/2016

publikacja 14.07.2016 00:00

– Podczas oględzin rozpoczynających remont organów i ławek zobaczyłem niesamowite zniszczenia. Duże części instrumentu były zżarte przez owady. To był jeden wielki miał – opowiada ks. Jarosław Piotrowski, proboszcz parafii św. Wawrzyńca.

▲	– Mamy gwarancję, że proces gazowania jest całkowicie bezpieczny dla ludzi – podkreśla ks. Piotrowski. ▲ – Mamy gwarancję, że proces gazowania jest całkowicie bezpieczny dla ludzi – podkreśla ks. Piotrowski.
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Rozglądając się wokoło, trudno wprost uwierzyć, że to dzielnica dużego miasta. Pomiędzy starymi domkami Wielkiego Kacka wyrosły wprawdzie apartamentowce i okazałe wille, ale bliskość lasu i rozległych torfowych łąk sprawia, że panuje tu iście sielska atmosfera. I cisza, której w dziwny sposób nie mąci nawet hałas przebiegających w pobliżu głównych arterii komunikacyjnych Gdyni. Mimo że w ciągu ostatniego półwiecza wiele się tutaj zmieniło, centralnym punktem Wielkiego Kacka pozostaje do dzisiaj parafialny kościół, otoczony świadczącym o minionych pokoleniach cmentarzem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.