Bylibyśmy Niemcami, nie Słowianami

Gość Gdański 45/2016

publikacja 03.11.2016 00:00

O oczekiwaniu Kaszubów na powrót Polski nad Bałtyk, planowanym powstaniu pomorskim oraz o wielkich postaciach tego czasu mówi Roman Drzeżdżon, miłośnik historii regionu, kaszubski pisarz, poeta, satyryk i publicysta.

– Poprzez zmiany państwowości, jakiej wielokrotnie w ciągu wieków doświadczały Kaszuby, ojczyzna utożsamiała się tutaj bardziej z ziemią, z ojcowizną – podkreśla Roman Drzeżdżon. – Poprzez zmiany państwowości, jakiej wielokrotnie w ciągu wieków doświadczały Kaszuby, ojczyzna utożsamiała się tutaj bardziej z ziemią, z ojcowizną – podkreśla Roman Drzeżdżon.
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Ks. Rafał Starkowicz: Jak to było z tym rokiem 1918 na Kaszubach?

Roman Drzeżdżon: Dla prostego ludu rok 1918 to święto. Kończy się wojna. Ojcowie i synowie wracają do domów. Panuje radość, że w końcu ktoś zajmie się rolą, handlem, że życie wraca do normalności. Dochodzą słuchy, że dużo się zmieni. Właściwie już wówczas, gdy wojna się rozpoczynała, wiadomo było, że po niej nic już nie będzie takie samo.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.