Dzieciaki, mazaki i... roboty

Jan Hlebowicz Jan Hlebowicz

publikacja 02.12.2016 12:10

Ten "stworek" to ozobot - mały i sprytny robot, który pomaga dzieciom w nauce programowania.

Dzieciaki, mazaki i... roboty Ozobot, czyli mały i sprytny robot do nauki programowania Jan Hlebowicz /Foto Gość

Szkoła Podstawowa 42 na gdańskim Suchaninie. Sala informatyczna. W środku najnowocześniejszy sprzęt i ponad 20 głodnych wiedzy uczniów klasy III. W roli prowadzącego warsztaty z robotyki i programowania - Patryk Gasch z EduSense.

Pan Patryk rozdaje wszystkim białe kartki i mazaki w różnych kolorach - czarnym, niebieskim, czerwonym i zielonym. Prosi uczniów, by napisali pierwszą literę swojego imienia. Dzieci wykonują polecenie, jednak na twarzach większości maluje się zdziwienie: "No dobrze, ale co to wszystko ma wspólnego z robotami?".

Tajemnica zostanie wkrótce rozwiązania. Na dłoni pana Patryka pojawia się coś niewielkiego, przypominającego nakrętkę od butelki. Ten mały "stworek" to ozobot - robot stworzony przez firmę EduSense z siedzibą w Gdańsku. Mimo niepozornych rozmiarów, to prawdziwy gigant w swojej kategorii - całkiem niedawno otrzymał prestiżową nagrodę Zabawki Roku 2016. Prowadzący zajęcia rozdaje wszystkim ozoboty i tłumaczy, jak je uruchomić. Po chwili roboty rozpoczynają wędrówkę po narysowanych przez uczniów literach. Jak to się dzieje?

- Z ozobotem "rozmawiamy" przy pomocy kolorów. Rozpoznaje on sekwencje kolorowych linii i podąża ich śladem. Różnokolorowe kody powodują przyspieszenie prędkości robota oraz jego obroty - tłumaczy Krystyna Kolendo, nauczyciel zajęć komputerowych w SP nr 42, współprowadząca zajęcia.

Tak więc, używając kredek lub flamastrów, możemy w prosty sposób napisać pierwszy program. Nauka programowania ozobotów składa się z poszczególnych etapów i dostosowana jest do wieku uczniów. Najmłodsi uczą się wypełniania odpowiednimi kolorami pól na planszach, następnie samodzielnie wyznaczają trasy ozobota, a starsi programują robota, wykorzystując do tego komputer lub tablet.

- OzoBlockly, czyli wizualny edytor oparty na puzzlach z komendami, oferuje 5 poziomów programowania. Dzięki temu nadaje się zarówno dla początkujących, jak i bardziej doświadczonych programistów. Po stworzeniu kodu wystarczy przyłożyć ozobota do monitora, aby przesłać mu kod - wyjaśnia pani Krystyna.

W trakcie warsztatów dzieci uczą się, że programowanie służy rozwiązywaniu konkretnych problemów. - Za pomocą urządzenia edukacyjnego możemy pokazać uczniom, jak działają roboty w skali makro - są wykorzystywane w realizacji bardzo ważnych celów, takich jak programowanie prac drogowych czy wyjść ewakuacyjnych - podkreśla P. Gasch.

To, co dzisiaj jest dla uczniów ciekawostką i zabawą, być może już wkrótce stanie się "obowiązkiem". Ministerstwo Edukacji Narodowej poważnie zastanawia się bowiem nad wdrożeniem zajęć z programowania i "rozwiązywania problemów z wykorzystaniem komputera, a także innych urządzeń cyfrowych" do nowej podstawy programowej. Czy rzeczywiście tego typu zajęcia są potrzebne? Dzieciaki, mazaki i... roboty   Nauka może być przyjemna i odbywać się poprzez zabawę Jan Hlebowicz /Foto Gość

- Odwiedzam szkoły w całej Polsce i obserwuję niesamowite zjawisko: rodzice i nauczyciele sami z siebie organizują konferencje na temat programowania, domagając się zmian. Powstało nawet Stowarzyszenie "Zaadoptuj ozobota", któremu chodzi o zdobycie robotów dla szkół. Dobrze, że MEN widzi lukę i chce ją wypełnić - uważa P. Gasch.

Zajęcia powoli dobiegają końca. Dzieci w ciągu 45 minut bez problemu "ujarzmiły" swoje ozoboty. Dobierając odpowiednie kolory, "zmusiły" je, do wykonywania właściwych poleceń. Po uśmiechniętych twarzach widać, że są z tego powodu naprawdę dumne.

Więcej na temat ozobotów i programowania w 50. numerze "Gościa Gdańskiego" na 11 grudnia.