Zbliża się... Jastrë

Jan Hlebowicz Jan Hlebowicz

publikacja 11.04.2017 12:30

Zamiast kolorowych palm, są wierzbowe gałązki z "kotkami". W Wielkim Tygodniu nie należy jeść mięsa ani pić mleka. A żeby dostać od zajca prezent, najpierw trzeba uwić gniazdko.

Zbliża się... Jastrë - Kaszubska nazwa Wielkanocy to Jastrë - mówi Jerzy Nacel, Kaszuba z dziada pradziada Jan Hlebowicz /Foto Gość

Wielki Tydzień  na Kaszubach uroczyście otwiera Niedziela Palmowa, zwana Kwietną Nedzelą. W tym dniu nie ma zwyczaju robienia kolorowych palm. Święci się gałązki wierzbowe pokryte jedwabistymi baziami, czyli "kotkami".

- Po Mszy św., kiedy byliśmy już w domu, mama zrywała po jednej bazi dla mnie i brata, a następnie kazała nam je... zjeść. Nie opieraliśmy się, bo "kotki" nie miały żadnego smaku i gładko przechodziły. Nie trzeba było nawet popijać wodą - wspomina Jerzy Nacel, Kaszuba z dziada pradziada. Bazie mają chronić przed chorobami gardła i jamy ustnej. W niektórych kaszubskich rodzinach ta tradycja kultywowana jest do dziś.

Pobożni Kaszubi traktują Wielki Post bardzo poważnie. W Wielkim Tygodniu nie należy jeść mięsa ani pić mleka. Niektórzy cały ten okres spędzają o chlebie i wodzie. Są i tacy, którzy dla umartwienia dolewają ocet do ziemniaków. Post rozciąga się także na same święta. "Chto nie pòscëł w piérszé swiãto, ten jakbë nijak nie pòscëł" - mawiają na Kaszubach.

W Wielki Czwartek w kościołach milkną śpiewy i dzwony. Rozlega się dźwięk klekotek. - Jako dzieci chodziliśmy z deseczkami po wsi i uderzaliśmy nimi. Pamiętam ten dźwięk do dziś - opowiada pan Jerzy. Gospodynie sieją kwiaty, co jest gwarancją udanych zbiorów, a dzieci farbują jajka.

Wielki Piątek nosi nazwę Płaczebóg. To dzień oficjalnego płaczu, bo w "Płaczëbòga Pón Jezës płakał, to i lëdze mùszą płakać". - Zgodnie z tradycją, mamy lekko smagają po nóżkach swoje dzieci witkami głogu z ostrymi zakończeniami. W ten sposób upamiętnia się ukrzyżowanie Chrystusa - mówi pan Jerzy.

Następnego dnia, w czasie wielkosobotniej liturgii, Kaszubi palą gałęzie tarniny z cierniami. Popiół zabiera się do domu, by na drzwiach wymalować duży krzyż jako ochronę przed złem. - W sobotę ludność kaszubska uważa za wskazaną kąpiel w wodzie rzecznej. Wierzy się, że tego dnia ma ona właściwości wiecznej świeżości. Dlatego przynosi się ją do domu i przechowuje na kolejne dni - tłumaczy pan Jerzy.

Kaszubska nazwa Wielkanocy to Jastrë. Całe rodziny udają się na Rezurekcję. Po wyjściu z kościoła dzieci wypatrują na niebie baranka, który w "słuńcù skacze abò słuńce samò skacze".

Po powrocie z Mszy św. przychodzi czas na świętowanie. - Na stole wielkanocnym musi być dobra szynka. Stawia się też baranka z masła. Z ciast najważniejsze są babka i drożdżowy kuch - wylicza pan Jerzy.

Na Kaszubach wielkanocny zajączek, a właściwie "zajc", nie przychodzi w niedzielę. Ci, którzy oczekują od niego podarków, muszą najpierw uwić zajęcze gniazdo. W niedzielę dzieci stawiają gniôzdka zrobione z siana w ogrodzie, pod drzewem lub krzakiem. Dopiero nazajutrz, w lany poniedziałek, zajc ukradkiem zostawia w nich prezenty.

Więcej o wielkanocnych tradycjach na Kaszubach w 15. numerze "Gościa Gdańskiego" na 16 kwietnia.