Kochana Fasolko...

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 18/2017

publikacja 04.05.2017 00:00

Monika o tym, że jest w ciąży, dowiedziała się w III klasie liceum. „Będziesz mamą” – te słowa nie wywołały uśmiechu, ale morze łez. Nie tak planowała swoją przyszłość. Chciała skończyć szkołę, pójść na studia, trochę poszaleć. Rodzice byli podobnego zdania. „Życie sobie zmarnujesz, dziewczyno” – mówili i podpowiadali aborcję.

– Może kiedyś dziecku przeczytasz te słowa – mówi Danuta Adamczyk-Wiśniewska. – Może kiedyś dziecku przeczytasz te słowa – mówi Danuta Adamczyk-Wiśniewska.
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Wahała się. Po jednej z wizyt u ginekologa na szpitalnym parapecie znalazła ulotkę z hasłem: „Mamo, tato, napisz list do dziecka, które niebawem się urodzi”. „Jakaś bzdura” – pomyślała i zgniotła kawałek papieru w dłoni. Jednak go nie wyrzuciła. Schowała do kieszeni. Znalazła ulotkę kilkanaście dni później. Zbliżał się termin zabiegu. „Może to nie przypadek?”. List zatytułowała: „Napiszę do ciebie, zanim cię stracę”. Kiedy odłożyła długopis, była już pewna, że nie zabije swojego dziecka. Poszła ze swoimi uczuciami i wątpliwościami przelanymi na papier do chłopaka. Przeczytał, a potem pokazał swoim rodzicom. Byli wzruszeni. „Zawalczymy o to dziecko” – powiedzieli. Dzisiaj mały Wojtek ma już 2 lata.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.