publikacja 01.06.2017 00:00
O drodze do kapłaństwa, ścieraniu się charakterów i o tym, co robi absolwent Biblicum po obronie doktoratu, mówi ks. dr Krzysztof Kinowski, nowy rektor Gdańskiego Seminarium Duchownego.
– W seminarium spotyka się wiele rzeczywistości. To m.in. formacja duchowa, intelektualna, a także formacja ludzka – podkreśla ks. dr Krzysztof Kinowski.
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość
Ks. Rafał Starkowicz: Przed wstąpieniem do seminarium studiował Ksiądz na świeckich uczelniach. Jak zatem rodziło się Księdza powołanie?
Ks. dr Krzysztof Kinowski: Ukończyłem I LO w Gdyni, które dzisiaj funkcjonuje pod nazwą Akademickie Liceum Ogólnokształcące. Na maturze otrzymałem indeks. Nie musiałem więc zdawać egzaminów wstępnych na uczelnię. To moje powołanie gdzieś się tam rodziło, ale wszytko toczyło się powoli. Pomyślałem, że skoro Pan Bóg daje mi taką szansę, trzeba spróbować. Poszedłem na międzyuczelnianą biotechnologię Akademii Medycznej i Uniwersytetu Gdańskiego. Całkiem dobrze mi szło. Ale Pan Bóg nie dawał mi spokoju...
Kiedy nadszedł decydujący moment?
Jako student pierwszego roku pojechałem na rekolekcje do Krakowa. Przeżyłem je bardzo mocno. Wówczas pojawiło się przekonanie, że nie powinienem czekać do końca studiów, skoro czuję, że chcę być księdzem. Czułem, że nie można przedłużać tego stanu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.