Pięćdziesiątnica polsko-białoruska

ks. Rafał Starkowicz ks. Rafał Starkowicz

publikacja 28.06.2017 23:30

Ośrodek Caritas w Warzenku gości polskie dzieci z Białorusi. Wraz z nimi wypoczywają ich rówieśnicy z diecezji.

Pięćdziesiątnica polsko-białoruska Wspólne ognisko to dla dzieci ogromna atrakcja ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Jest ich 48. Do Warzenka przybyły wraz z ks. Andrzejem Bulczakiem, kapłanem diecezji gdańskiej, który od prawie dekady pracuje na Białorusi. Na co dzień mieszkają w miejscowości Postawy, położonej tuż obok obecnej granicy z Litwą. - To tereny zamieszkałe w sporej części przez Polaków. Wszystkie dzieci mają polskie korzenie. Rozumieją język polski, ale chcemy, by odważyły się po polsku rozmawiać. Chcemy także, aby poznały Polskę. W tym roku w naszym ośrodku będziemy gościli jeszcze dzieci z Lidy i Grodna. W czasie wakacji w trzech turnusach w Warzenku uczestniczyć będzie w sumie 135 dzieci z Białorusi - mówi ks. Piotr Brzozowski, wicedyrektor gdańskiej Caritas.

Wraz z młodymi Polakami z Białorusi wypoczywa 47 dzieci z archidiecezji gdańskiej. - Stawiamy na pomysłowość, twórczość i dobrą zabawę. Chodzi nam także o integrację. O to, by dzieci pochodzące z różnych środowisk uczyły się od siebie nawzajem - stwierdza Elżbieta Pijor, kierowniczka turnusu.

Gracjan i Adrian są z Gdańska. Czy bariery językowe stwarzają im problemy z komunikacją z rówieśnikami? - Bardzo dobrze się rozumiemy. Szczególnie z koleżankami z Białorusi - mówi z tajemniczą miną Gracjan. Wygląda na ucznia III klasy szkoły podstawowej. - Kiedy mówią, nie wszystko rozumiem. Ale to w niczym mi nie przeszkadza. Zawsze jakoś się dogadujemy - dodaje Adrian.

Pięćdziesiątnica polsko-białoruska   Kierowniczka jest niezwykle dynamiczna, pełna pomysłów. - Jeżeli będzie ciepło, na pewno przyda się 680 balonów przygotowanych do rzucania się wodą - zapowiada Elżbieta Pijor ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość - Bariery językowe nie są tutaj żadną przeszkodą. Dzieci bardzo szybko się uczą. Ks. Bulczak sam był zdziwiony, że po kilku dniach dzieci odzywają się do niego po polsku - podkreśla E. Pijor.

Wśród kolonijnych opiekunów są, oprócz pracowników i wolontariuszy Caritas, także klerycy. To dla nich czas wakacyjnych praktyk. Jednak spotkanie z dziećmi z Białorusi stanowi w ich drodze do kapłaństwa swego rodzaju nowość. -  Największe wrażenie robi na mnie modlitwa wieczorna. Kiedy rozpoczynam "Ojcze nasz", słyszę dwa chóry - polski i białoruski. To jak doświadczenie Pięćdziesiątnicy - wyznaje kl. Michał Wiśniewski z IV roku GSD.

- Cieszę się, że mogę tu być - dodaje kleryk. - Jako księża będziemy pracować z ludźmi, w tym także z dziećmi. A nie ma lepszego sposobu na znalezienie odpowiedniego podejścia do dzieci, jak wyjazd na kolonie. Spotykamy się z różnymi problemami. Od tęsknoty za rodzicami i domem, po konflikty interpersonalne. To, że mogę pomóc dziecku, daje mi ogromną satysfakcję - mówi M. Wiśniewski.

Pięćdziesiątnica polsko-białoruska   Jedną z atrakcji było także malowanie twarzy specjalnymi farbkami ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Ela Pijor znana jest z tego, że każdy turnus pod jej kierownictwem musi mieć jakąś myśl przewodnią. Coś, co pociągnie dzieci i wyzwoli w nich pozytywne pragnienia. Zwykle są to postacie z kreskówek. Ostatniej zimy był to bałwan Olaf, który uczył, jak roztopić się z miłości. - Tym razem mamy wakacje z pomysłowym Dobromirem - uśmiecha się kierowniczka. - Mimo że bajka jest stara, niesie ze sobą uniwersalne wartości. Kiedy dzieci oglądają kolejne jej odcinki, w sali panuje całkowita cisza. Uczą się, że potrafią coś stworzyć samemu. Wszystko to buduje w nich poczucie, że są wartościowymi ludźmi, są twórczy, są zdolni i mogą coś w życiu osiągnąć. Program niesie same pozytywne wartości - zaznacza E. Pijor.

Dobromir przygotował dzieciom różne bazy. Jest baza plastyczna, baza "Garnek", czyli "Kuchcikowo", baza sportowa, rowerowa oraz baza relaksu. Grupy same wybierają sobie miejsca, w których chcą spędzać czas. Pośród atrakcji znalazło się także zwiedzanie Trójmiasta.

- Dzisiaj pojechaliśmy do Gdańska, gdzie zwiedziliśmy m.in. Muzeum Bursztynu, a później w grupkach poznawaliśmy miasto i jego historię. Odwiedziliśmy także gdyński skwer Kościuszki, aby podziwiać statki. W piątek jedziemy do Sopotu na plażowanie i spotkanie z WOPR. W sobotę będzie dzień rozgrywek sportowych. Przyjadą też do nas panowie na motorach i będą wozić dzieci. Wystarczyło jedno pytanie, a twardzi faceci na motorach zgodzili się, aby nam pomóc. Dziewczyny przygotują także program "Kocham cię, Warzenko" na podstawie teleturnieju "Kocham cię, Polsko", wprowadzając elementy kultury białoruskiej i polskiej - wylicza jednym tchem kierowniczka.

- Dla dzieci to niewątpliwie twórczy czas, czas radości i fajnego, błogiego spotkania z drugim człowiekiem - dodaje.