Wynocha z Gdańska!

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 35/2017

publikacja 31.08.2017 00:00

W zatłoczonej piwnicy wybuchł pożar. Czterech pocztowców zginęło na miejscu. Sytuacja z minuty na minuty robiła się coraz bardziej beznadziejna...

Niemiecka fotografia propagandowa ukazuje usuwanie polskich skrzynek pocztowych  z ulic miasta przez oddziały niemieckie. Niemiecka fotografia propagandowa ukazuje usuwanie polskich skrzynek pocztowych z ulic miasta przez oddziały niemieckie.
Muzeum Historyczne Miasta Gdańska

Postanowili się poddać. Dyrektor placówki Jan Michoń wyszedł na zewnątrz budynku. W ręku trzymał biały ręcznik kąpielowy na znak kapitulacji. Przy akompaniamencie wrzasków: „To są polskie psy! Niech sczezną! Nie bierzemy jeńców!” padły strzały. Martwy dyrektor osunął się na ziemię. Idącego za nim naczelnika Józefa Wąsika Niemcy podpalili miotaczem ognia.

Beczka prochu

Kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej Wolne Miasto Gdańsk przypominało beczkę prochu. „Stale coś się działo. Ulicami miasta maszerowali naziści i skandowali chórem: »Powieście Żydów, postawcie Polaków pod ścianą. Raz dwa, raz dwa«” − tak wspominał tamte dni Arkadiusz Binnebesel, syn zamordowanego obrońcy Polskiej Poczty przy Heveliusplatz. Stefania, córka Maksymiliana Cygalskiego, pocztowca zabitego przez Niemców, była zaczepiana w drodze do szkoły. „Polskie świnie, wynocha z Gdańska!” – krzyczeli za nią chłopcy z Hitlerjugend.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.