Wiesz, ja już bym chciał być u Pana

Jan Hlebowicz Jan Hlebowicz

publikacja 26.10.2017 18:00

Wspomnienia najbliższej rodziny ks. Stanisława Bogdanowicza oraz archiwalne, wcześniej niepublikowane fotografie.

Wiesz, ja już bym chciał być u Pana Prymicje ks. Stanisława Bogdanowicza z 1962 roku. Przywitanie w domu rodzinnym w Gdańsku-Stogach. Od lewej: brat Witold, matka Stanisława, Staś, ojciec Jan, siostra Leontyna, brat Antoni Archiwum rodzinne

Przed rozpoczynającymi się jutro uroczystościami żałobnymi (więcej TUTAJ) publikujemy wspomnienia najbliższej rodziny ks. Stanisława Bogdanowicza. Dzięki uprzejmości Magdaleny Bogdanowicz, krewnej zmarłego kapłana, prezentujemy także archiwalne fotografie przedstawiające m.in. dom rodzinny na Wileńszczyźnie oraz prymicje ks. Bogdanowicza (więcej w galerii zdjęć).

Ks. Stanisław Bogdanowicz zmarł 20 października w wieku 78 lat. - Brat przeszedł poważną operację usunięcia krwiaka mózgu. Udała się. Szło ku lepszemu, wyniki były bardzo optymistyczne, a jednak Staś czuł, że umiera. W pewnym momencie nachylił się do mnie i powiedział: "Wiesz, ja już bym chciał być u Pana" - opowiada Antoni Bogdanowicz.

- Mimo ogromnego cierpienia, wujek do ostatnich chwil rozmawiał z personelem szpitala, zadawał pytania, uśmiechał się. Bił od niego ogromny spokój - wspomina Anna Kołakowska, siostrzenica.

Stanisław Bogdanowicz urodził się dwa miesiące po rozpoczęciu kampanii wrześniowej. Pierwsze lata swojego dzieciństwa spędził na Wileńszczyźnie, jednak po wkroczeniu wojsk sowieckich rodzice postanowili przenieść się na Pomorze.

- W 1946 r. z kilkoma walizkami trafiliśmy do Gdańska, by zacząć wszystko od zera. Pierwsze lata wspominam jako niezwykle trudne. Była nas piątka. Bracia Witold, Jan, Stanisław i ja oraz siostra Leontyna. Mama Stanisława zajmowała się domem. Utrzymywaliśmy się z jednej pensji taty Jana, który pracował na kolei - wspomina pan Antoni.

Rodzina Bogdanowiczów zamieszkała na gdańskich Stogach. - Nasz dom zapamiętałem jako bardzo religijny i patriotyczny, a także ciepły i otwarty. Ja trzymałem się najbardziej właśnie ze Stasiem, który był ode mnie 3,5 roku starszy. Razem bawiliśmy się na podwórku i służyliśmy do Mszy św. jako ministranci. Dzięki parafii braliśmy udział w różnych wyprawach - rowerowych i pieszych - opowiada brat.

Przyszły duchowny był szkolnym prymusem. - Same bardzo dobre oceny od góry do dołu. Kiedy w klasie maturalnej oznajmił, że zamierza iść do seminarium, dyrektorka wezwała go "na dywanik" i zagroziła: "Jeśli to zrobisz, to o zdaniu matury możesz zapomnieć". Wujek jednak nie dał się zastraszyć - mówi A. Kołakowska.

Święcenia kapłańskie Stanisław Bogdanowicz otrzymał z rąk bp. Edmunda Nowickiego w 1962 r.

Więcej o życiu i działalności ks. Stanisława Bogdanowicza w 44. numerze "Gościa Gdańskiego" na 5 listopada.