Na grobie posadzono brzozy

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 14/2018

publikacja 05.04.2018 00:00

W obozie koncentracyjnym Stutthof zbliżały się święta Wielkiej Nocy. Niemcy postanowili zadrwić z wiary więźniów aranżując bluźnierczy spektakl.

Pamiątki po zamordowanych przez Niemców pocztowcach. Pamiątki po zamordowanych przez Niemców pocztowcach.
Jan Hlebowicz /Foto Gość

W Niedzielę Palmową przeprowadzono selekcję więźniów. W grupie, nazywanej odtąd kompanią karną, znalazło się kilkudziesięciu wybitnych przedstawicieli Polonii gdańskiej: urzędników, kolejarzy, nauczycieli, pracowników poczty. Wśród nich było również dwóch księży – Marian Górecki i Bronisław Komorowski.

Czarne jutrznie

Wytypowana przez esesmanów kompania karna została odizolowana od pozostałych więźniów. „Strasznie ich gnębiono przez te kilka dni: głodzono, szykanowano, przeprowadzano z nimi karny »sport«” – wspominał osadzony w tamtym czasie w Stutthofie ks. Alfons Muzalewski. „Gdziekolwiek była jakaś robota, nagła, ciężka, przykra i niebezpieczna, tam wołano kompanię karną. Nie wolno im było chodzić krokiem. Wszystko odbywało się biegiem, nawet wyjście po obiad, nie mówiąc już o ćwiczeniu, noszeniu desek itd.” – relacjonował inny więzień ks. Wojciech Gajdus.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.