Powstała z niedosytu

ks. Rafał Starkowicz ks. Rafał Starkowicz

publikacja 21.09.2018 23:52

- Jesteśmy na ostatniej prostej. Publikacja jest już prawie gotowa. Planujemy, by w ręce czytelników trafiła już w październiku - mówi ks. dr Krzysztof Kinowski, rektor GSD.

Powstała z niedosytu - W każdym z wywiadów jest coś, co mnie osobiście głęboko poruszyło. Myślę, że czytelnicy spoza seminaryjnych murów znajdą w niej także wiele ciekawych wątków - mówi kl. Wiktor Szponar ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Gdańskie Seminarium Duchowne przeżywało w minionym roku akademickim 60-lecie istnienia. Gdy podczas sesji rozpoczynającej obchody głos zabrał ks. prof. Antoni Misiaszek, który był alumnem historycznego, pierwszego rocznika seminarium, pojawił się pomysł, aby spisać jego barwne wspomnienia. - Przemowa księdza profesora wzbudziła wiele zachwytów. Wszyscy czuliśmy także ogromny niedosyt. W pewnym momencie abp Sławoj Leszek Głódź powiedział, że nie można tego zostawić bez kontynuacji, a wspomnienia księdza profesora należy opublikować - opowiada ks. rektor.

Koncepcja książki ewoluowała. - Pojawił się pomysł, żeby spisać wspomnienia także innych wybitnych kapłanów naszej diecezji, których pamięć sięga początków seminarium - opowiada kl. Wiktor Szponar, koordynator projektu. W gronie osób, z którymi przeprowadzono wywiady, znaleźli się: ks. kan. Jerzy Kownacki, wykładowca liturgiki i dziennikarz Radia Plus, ks. prał. Andrzej Kowalczyk, biblista, a zarazem diecezjalny egzorcysta, oraz ks. inf. Stanisław Zięba, wykładowca muzyki kościelnej, wikariusz biskupi ds. nadzwyczajnych oraz długoletni kanclerz kurii. Setki godzin zajęło alumnom spisywanie wspomnień zasłużonych kapłanów.

- Wywiad zawsze jest subiektywny. Ale oni spotkali się w seminarium. Te historie się ze sobą krzyżują, a spojrzenie z różnych perspektyw pokazuje, jak bogate było życie seminarium - mówi W. Szponar.

Ze wspomnień księży wyłania się niezwykle barwny obraz seminaryjnego życia, naznaczony nieznanymi dla dzisiejszego pokolenia problemami, związanymi z ówczesną sytuacją polityczną. Był to bowiem czas ciągłej inwigilacji księży i kleryków, które podejmował wszechobecny Urząd Bezpieczeństwa.

Każdy z wywiadów rozpoczyna się opowieścią o tym, jak ich bohaterowie rozpoznawali powołanie do kapłaństwa. - To ma także pomóc chłopakom, którzy teraz rozeznają swoje powołanie. Pokazuje wątpliwości, wszystkie "za" i "przeciw". A także ich osobiste walki. To bardzo szczere wypowiedzi. Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu mówić o seminarium i kapłaństwie, pomijając milczeniem trudności i to, jak je zwalczać. Nie chodzi przecież o banalne, cukierkowe opowieści o tym, że życie jest piękne - zaznacza W. Szponar.

Drugą część stanowi opis seminaryjnego życia i zwyczajów, z których wiele przetrwało do dzisiaj. Trzecią - opowieści i refleksje o kapłańskim życiu.

W książce nie brak także elementów humorystycznych. Jest wśród nich m.in. opis spotkania, jakie stało się doświadczeniem jednego z alumnów. W seminarium odbywało się właśnie spotkanie Episkopatu Polski. Na furcie dyżur miał wówczas kleryk II roku Jerzy Kownacki. Jak wiemy, był to czas, gdy nie było jeszcze internetu, więc młody alumn nie wiedział, jak wyglądają poszczególni biskupi. Był zaaferowany tym, że ma przyjmować hierarchów. Obrady się już zaczęły. Wówczas na furtę wszedł jakiś niepozorny ksiądz w nieco zabłoconych butach i wymiętej sutannie. Zaczął zagadywać kleryka, który - będąc w bardzo stresującej sytuacji - zasugerował mu, że to nie jest odpowiedni czas na rozmowy. Chciał go wręcz delikatnie wyprosić. Wówczas ów ksiądz się przedstawił: "Jestem biskupem pomocniczym Krakowa. Nazywam się Karol Wojtyła. Mam wielką prośbę, żeby mnie jednak wpuścić. Chciałbym się spotkać z bp. Nowickim, ponieważ wracam z kajaków z Mazur. Nie mam piuski ani krzyża pektoralnego i chciałbym je pożyczyć od bp. Nowickiego".

W tekście nie brak także bardzo poważnych opisów głębokiej duchowości. Rodzina ks. inf. Stanisława Zięby mieszkała w miejscu bardzo oddalonym od parafialnego kościoła. Co niedziela, mimo sporego trudu, wszyscy jej członkowie udawali się na Mszę św. Niestety, odległość i codzienne obowiązki nie pozwalały im uczestniczyć w Eucharystii we wszystkie dni powszednie. Nawet jednak gdy Ziębowie pozostawali w domu, od momentu, w którym w oddalonym o wiele kilometrów kościele rozpoczynała się Msza, przez ponad godzinę trwała nienaruszalna cisza. Wszystko przez szacunek dla rodzącego się na odległym ołtarzu Chrystusa.

Wspomnieniowa publikacja nosi tytuł "Księża bez cenzury". Pozycja stawia nam przed oczami obraz życia polskiego Kościoła, duchowieństwa i seminaryjnej uczelni sprzed 60 lat. Nie ucieka przy tym od tematów trudnych, przedstawiając wiele uniwersalnych treści. Ukazuje młodych, pełnych ideałów chłopaków, którzy odczytali swoje powołanie i wbrew przeciwnościom postanowili je zrealizować. Lektura tej pozycji wydaje się dla wszystkich, którzy po nią sięgną, skuteczną odtrutką na sprzedawaną obecnie przez media wizję zepsutego, zakłamanego i skoncentrowanego na życiu doczesnym Kościoła.