Matka łączy wszystkich

Gość Gdański 18/2019

publikacja 02.05.2019 00:00

O meandrach historii oliwskich cystersów, przybyszach ze Wschodu i o tym, jak niemiecki feretron stał się obrazem Matki Bożej Królowej Korony Polskiej mówi proboszcz o. Albin Chorąży OCist.

▲	– Oliwa zawsze była ostoją polskości – podkreśla o. Albin. ▲ – Oliwa zawsze była ostoją polskości – podkreśla o. Albin.
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość

Ks. Rafał Starkowicz: Jak to się stało, że nieopodal prastarego opactwa cysterskiego działa parafia, w której posługują ojcowie z tego zakonu?

O. Albin Chorąży OCist: Po wojnie opatem w Szczyrzycu był niezwykły wizjoner o. Benedykt Biros. Miał wielkie pragnienie posługi wiernym i rozkrzewiania naszego zakonu. Na Ziemiach Odzyskanych, które po wojnie wróciły do Polski, istniało mnóstwo klasztorów pocysterskich. Opactwo szczyrzyckie natomiast liczyło wówczas sporo ponad 100 zakonników. Ojciec Benedykt wymyślił zatem, że może obsadzić wszystkie te klasztory i w ten sposób przyczynić się do powrotu cystersów na Pomorze. Już w 1945 r. do Gdańska przybyli pierwsi bracia. Ale w pocysterskim kościele od 1925 r. działała katedra gdańskiego biskupa. Zaproponowano więc, żeby cystersi zajęli protestancki kościół znajdujący się w Oliwie, nieopodal katedry. Problem w tym, że wówczas funkcjonowali tu wciąż ewangelicy.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.