Pielgrzym w domu to Bóg w domu

ks. Maciej Świgoń ks. Maciej Świgoń

publikacja 06.08.2019 10:55

Pątnicy z archidiecezji gdańskiej idą dzielnie do tronu Pani Jasnogórskiej. Po drodze zatrzymują się w miejscowościach, w których mają postoje i noclegi. Jak są przyjmowani? Gdzie nocują?

Na każdym kroku pielgrzymi odczuwają wsparcie i pomoc życzliwych ludzi. Na każdym kroku pielgrzymi odczuwają wsparcie i pomoc życzliwych ludzi.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

Pieszemu pielgrzymowaniu towarzyszy ogromny wysiłek fizyczny. Pielgrzymi, aby iść, muszą mieć siły i być wypoczęci. Na trasie spotykają ludzi, którzy z miłością ich podejmują, wspierają i otwierają swoje serca.

- Wszędzie bardzo chętnie jesteśmy przyjmowani. Doświadczamy wielkiej otwartości i miłości od ludzi. W tym roku w miejscowości Kijowiec ksiądz proboszcz wyszedł po nas z parafianami i 1,5 km szliśmy we wspólnej procesji, w asyście Ochotniczej Straży Pożarnej. Tam, gdzie się pojawiamy, czujemy się przyjęci, otoczeni troską, spotykamy się z wielką gościnnością i życzliwością - mówi ks. Łukasz Grelewicz, kierownik Gdańskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę.

Grupa kwatermistrzów na pielgrzymce odpowiada za to, aby każdy pielgrzym miał zapewniony nocleg. - Kwatermistrzowie muszą się wiele natrudzić, chodząc z domu do domu, szukając noclegów. Pielgrzymi zawsze mają gdzie spać, o nocleg nie muszą się martwić - zaznacza ks. Grelewicz.

Służba kwatermistrzowska nie jest łatwa. - Zawsze staramy się, aby pielgrzymi mieli nocleg u gospodarzy. Ostatecznie pozostaje spanie w szkole, remizie czy też domu kultury - mówi Emanuela, która od 7 lat jest kwatermistrzem Pielgrzymki Kaszubskiej.

Pan Henryk i pani Ewa ze Świecia przyjmują pielgrzymów od 1985 roku. - Po raz pierwszy, jak przyjmowaliśmy pielgrzymów, mieliśmy małe mieszkanko. Zawieźliśmy dzieci do teściów i wzięliśmy dwóch pielgrzymów - wspominają. - Chcemy pomóc ludziom, którzy idą do Częstochowy. Zawsze mówimy, że dobro wraca. Wierzymy, że na pielgrzymkę idą dobrzy ludzie. Niekiedy wieczorami siedzimy z pielgrzymami i rozmawiamy do północy. Dyskutujemy, wymieniamy swoje poglądy, poznajemy się. To nam dużo daje. Przede wszystkim wzmacnia nas i naszą wiarę w Boga - podkreślają.

Barbara Zielińska w tym roku przyjmuje pod swój dach 20 pielgrzymów z Kaszub. - Mamy w domu dużo miejsca. Nie zostawimy nikogo bez noclegu. Pielgrzymi dają całej naszej rodzinie szczęście i wielką moc od Pana Boga. Co roku wkładam całe serce, żeby przyjąć pielgrzymów: upiekłam ciasto, przygotowałam kanapki. Uważam, że skoro możemy pomóc, to pomagamy, a to, co damy pielgrzymom, później w jakiś sposób do nas wraca - zaznacza pani Basia.

Pani Elżbieta gości u siebie na noclegu pielgrzymów od 13 lat. W tym roku przenocuje 4 dziewczyny. - Nie przeszkadza mi to, że nocują u mnie obcy ludzie. Wraz z mężem postanowiliśmy sobie, że jak będziemy mieli większy dom, otworzymy drzwi pielgrzymom, żeby im dać pomoc i schronienie. Od pątników otrzymujemy radość życia. Co roku na nich czekamy - mówi pani Elżbieta.

Ola po raz 4. nocuje u pani Elżbiety. - Jesteśmy wdzięczni naszym gospodarzom za to, że możemy u nich przenocować. Zawsze staramy się zostawić im tzw. pakiet pielgrzyma, jakieś gadżety pielgrzymkowe. Dodatkowo każdego roku podpisujemy się na pocztówce, żeby zostawić po sobie pamiątkę. Pani Elżbieta ma dla nas przygotowaną intencję, którą zanosimy na Jasną Górę - mówi Ola.

- Często da się zauważyć zjednoczenie rodzin, które uwijają się przy tym, aby przygotować nocleg i posiłek dla pielgrzymów. To wielkie poświęcenie. Gospodarze, przyjmując pielgrzymów pod swój dach, widzą w nich kogoś wyjątkowego. Myślę, że widzą w nich Chrystusa i cieszą się, że w pielgrzymach mogą Go przyjąć do siebie - podkreśla ks. Łukasz.