Trwają prace naukowców nad skutecznym ratowaniem zabytkowej świątyni dominikanów. Msze św. dla parafian zakonnicy odprawiają w sąsiednich parafiach. Mają jednak nadzieję, że niedługo wrócą do siebie.
Remontowany obecnie kościół wizytowali również ministrowie kultury, którzy deklarowali stałą pomoc.
Piotr Piotrowski /Foto Gość
Rok temu dwa dni przed uroczystością Wszystkich Świętych dominikanie podjęli dramatyczną decyzję o zamknięciu kościoła. Stan techniczny groził bowiem katastrofą budowlaną – od wakacji 2018 r. sklepienie w nawie południowej pękało, a posadzka osuwała się w głąb ziemi. Świątyni mogło grozić częściowe zawalenie. Zakonnicy poprosili o wsparcie w ratowaniu bazyliki.
Rzeka pieniędzy i podziemny strumień
Gdańszczanie natychmiast zareagowali zbiórkami pieniędzy. Środki przekazał w trybie awaryjnym śp. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. Fundusze na zabezpieczenie świątyni przekazali Pomorski Konserwator Zabytków oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od tego czasu niemal regularnie środki na ratowanie świątyni trafiają do gdańskich dominikanów. Na początku października br., decyzją radnych Sejmiku Województwa Pomorskiego, klasztor otrzymał dotację w wysokości 407 tys. zł na zabezpieczenie czterech przęseł sklepiennych w nawie południowej kościoła.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.