Bp Wiesław Szlachetka: Kościół to Chrystus i my w Chrystusie

ks. Maciej Świgoń ks. Maciej Świgoń

publikacja 10.11.2019 20:40

- Nie ma Kościoła bez Chrystusa i Chrystusa bez Kościoła. Trwanie w Nim zapewnia nam przynoszenie owocu - zaznaczył bp W. Szlachetka w homilii podczas poświęcenia kościoła św. Polikarpa w Gdańsku-Osowej.

Bp Wiesław Szlachetka przez 13 lat był proboszczem i budowniczym kościoła pw. św. Polikarpa w Gdańsku-Osowej. Bp Wiesław Szlachetka przez 13 lat był proboszczem i budowniczym kościoła pw. św. Polikarpa w Gdańsku-Osowej.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

Poniżej publikujemy pełny tekst homilii bp. Wiesława Szlachetki - pierwszego proboszcza parafii.

"Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga" (Ef 2,19) - tak pisze o nas św. Paweł, Wielki Apostoł narodów.

Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, Metropolito Gdański!

Czcigodni Bracia Kapłani, wraz z Księdzem Prałatem Andrzejem, proboszczem tej parafii, moim czcigodnym następcą i zarazem dziekanem Dekanatu Oliwskiego!

Drogie Siostry Brygidki!

Przedstawiciele wspólnot i grup duszpasterskich!

Ukochana wspólnoto parafialna, która przez trzynaście lat byłaś mi jak dom rodzinny i taką nadal pozostaniesz w moim sercu aż do końca życia!

Drodzy Goście, serdeczni przyjaciele naszej parafii!

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia – "Domownicy Boga"!

Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, w przed chwilą wygłoszonej do nas przypowieści o winnym krzewie, zapewnia nas: "Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić". Przywołałem to zdanie najpierw ze względu na patrona naszej parafii - św. Polikarpa Biskupa Męczennika, ucznia św. Jana Apostoła i Ewangelisty. To właśnie św. Jan, będąc biskupem Efezu, nadał swojemu uczniowi imię Polikarp, które utworzył z dwóch słów: poli karpos, a które obecne są w oryginalnym, czyli w greckim zapisie przytoczonej tu wypowiedzi naszego Zbawiciela: "Kto trwa we Mnie, ten przynosi poli-karpos" - to znaczy: "liczny, obfity owoc".

Ta myśl została wyeksponowana w powstającej mozaice, wykonanej dopiero tylko w niewielkim fragmencie na głównej ścianie prezbiterium, na którą teraz patrzymy, a zobaczymy jeszcze lepiej, gdy za chwilę zapłoną światła. W tej ikonograficznej wizji św. Polikarp przedstawiony jest jako owocująca, niebieską chwałą, latorośl winnego krzewu. W tej alegorii obrazującej Kościół, możemy też dostrzec samych siebie, wszczepionych przez chrzest w Chrystusa i trwających w Nim przez wiarę i miłość.

Nasz Pan za pomocą obrazu winnego krzewu przybliża nam, w sposób niezwykle poglądowy, tajemnicę Kościoła - Ludu Bożego Nowego Przymierza. Z tego obrazu możemy wyprowadzić bardzo prostą, a zarazem głęboką definicję Kościoła. Mianowicie, Kościół to Chrystus i my w Chrystusie. Oznacza to, że nie ma Kościoła bez Chrystusa i Chrystusa bez Kościoła. Trwanie w Nim zapewnia nam przynoszenie owocu.

Co to znaczy trwać w Chrystusie i przynosić obfity owoc? To przede wszystkim przyjmować Jego łaskę wyjednaną przez Ofiarę Krzyża. Do tej łaski najpełniejszy dostęp mamy przez sakramenty święte oraz słuchanie i wypełnianie Jego Słowa. Dlatego, jako Domownicy Boga, w każdą niedzielę i święto, a nawet czasem w dni powszednie, przychodzimy do tego Bożego Domu, aby zasiąść przy stole Bożego Słowa i Eucharystii, by karmić się życiem w obfitości. Jeśli w ten sposób trwamy w Chrystusie, to będziemy przynosić owoc obfity. Tym owocem jest to wszystko, co służy naszemu zbawieniu. Takie znaczenie tego owocu dodatkowo uwypukla stwierdzenie Chrystusa: "beze Mnie nic nie możecie uczynić".

Chociaż, ktoś może powiedzieć: "Jak to bez Chrystusa nic nie można uczynić". Życie zdaje się mówić co innego. Przecież, można bez Chrystusa bardzo dużo uczynić. Można zrobić karierę bez Chrystusa. Można zdobyć wykształcenie, wielką sławę bez Chrystusa. Można dom zbudować bez Chrystusa i dzieci wychować bez Chrystusa. Można całe swoje życie przeżyć bez Chrystusa. A nawet, można być religijnym bez Chrystusa.

Ale wbrew temu, co podpowiada życie, te słowa naszego Zbawiciela ciągle brzmią tak samo: beze Mnie nic nie możecie uczynić. To znaczy – że bez Chrystusa nic nie można uczynić dla swojego zbawienia. A skoro tak, to bez Chrystusa wszystko to nic, to nicość.

W Księgach prorockich Starego Testamentu, Słowo Boże mówi o tych, którzy odrzucili Boga, Jego prawa i przymierze, jakie zawarł z przodkami, że "poszli za nicością i stali się nicością" (Np. w 2 Krl17,15; Jr 2,5: „5 3; Oz). Obrazem tej nicości w przypowieści o winnym krzewie jest uschnięta gałązka, "którą się zbiera i wrzuca do ognia i płonie". Co to znaczy? – tego nie trzeba nikomu tłumaczyć.

Siostry i Bracia,

Bogu niech będą dzięki, że rozumiemy potrzebę trwania w Chrystusie, bo to jest dla naszego zbawienia. Wyrazem tej naszej troski, jej zewnętrznym znakiem, jest również ta nowo wybudowana świątynia, którą dzisiaj poświęcamy Bogu. To tutaj gromadzimy się na wspólnej modlitwie, świętej liturgii, by uczestniczyć w sakramentach, karmić się Boskim życiem i słuchać Jego Słowa, które - jak mówi Psalmista - "jest pochodnią dla stóp naszych".  

Wszyscy to dobrze rozumiemy, że budowa kościoła to dzieło teologiczne, a zarazem szczególna łaska i błogosławieństwo, jak wspomnieli przed chwilą Pani Maria ze swym mężem Wiesławem, którzy od początku trwają przy powstawaniu tego dzieła. To dzieło wyrosło z modlitwy i ofiar składanych z życzliwym sercem, kierującym się ewangeliczną zasadą, że "radosnego dawcę miłuje Bóg". A tej modlitwy i radosnego serca, tutaj nigdy nie brakowało. Mogłem się o tym osobiście przekonać, a dzisiaj o tym pragnę wobec wszystkich zaświadczyć.

Niewątpliwie, szczególne uznanie należy się ks. Henrykowi, pierwszemu proboszczowi i budowniczemu kościoła w macierzystej parafii pw. Chrystusa Zbawiciela w Osowej, który już przed ponad 40-u laty zatroszczył się, by ten teren, który wtedy jeszcze był pustym polem, zarezerwować w planie zagospodarowania pod budowę obecnego kościoła.

A później, Boża Opatrzność przysłała Pana Maciejczyka, mieszkańca Oliwy, który w swej niezwykłej wielkoduszności, z własnej inicjatywy przekazał hektar ziemi pod budowę tego kościoła, mając tylko jedno życzenie, by ten kościół był pw. św. Polikarpa Biskupa Męczennika, którego imię otrzymał na chrzcie św. i którego darzy szczególną czcią.

Ten dar i to życzenie ucieszyło mnie i moich parafian, że patronem naszym będzie ten wielki uczeń apostolski, który znacząco zapisał się w historii Kościoła, nie tylko jako odważny świadek wiary aż do męczeństwa włącznie, ale też jako autor listów, które do IV w. odczytywane były nawet w liturgii Mszy św.

Warto tu też wspomnieć, że św. Polikarp, wspólnotę, której służył jako biskup, nazwał pojęciem "paroikia" – utworzonym z greckiego czasownika para-oikymi, co znaczy mieszkać wśród obcych, czyli wśród pogan. Później, ta nazwa Paroikia przez łacińską jej formę parochia- weszła do języka polskiego jako parafia. Można powiedzieć, że św. Polikarp wymyślił parafię jako taką, a skoro parafię, to i proboszcza – tym bardziej, że łacińska nazwa proboszcz pochodzi od nazwy parochia i brzmi parchous, tzn. – „rządca parafii”. Ta informacja może być przydatna dla każdego wikariusza, który odczuwa powołanie do bycia proboszczem, aby tu często przychodził i modlił się przez wstawiennictwo naszego Patrona. Trzeba też zaznaczyć, że jest to jedyny w Polsce kościół, który nosi jego imię.

W realizację dzieła budowy tego kościoła z ogromną życzliwością włączyli się specjaliści różnych branż, głównie mieszkańcy Osowej, a wśród nich inżynierowie architekci: Pan Wiesław Szyślak i Państwo Alicja i Andrzej Koziccy oraz nieżyjący już Pan Majster Felchner. Jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty Pan Eugeniusz ofiarował trzy dzwony, a zwieńczenie wieży wykonał w prezencie niezawodny pan inżynier Jurek. Nie sposób wymienić tu wszystkich imion i nazwisk ludzi hojnego serca, którzy wielkodusznie ofiarowali swoje talenty, wiedzę, pracę i materialną pomoc dla tworzonego dzieła. Gdybym chciał wymienić tu wszystkich, to trwałoby co najmniej dwie godziny – czyli prawie tyle czasu, ile trwa cała liturgia poświęcenia kościoła.

Dla zilustrowania tego ogromnego zaangażowania w budowę kościoła tak wielu ludzi wielkiego serca, przywołam tu chociaż tylko kilka wątków. Pamiętam, gdy został wykonany pierwszy witraż, ten u góry ze sceną intercesji, gdzie Matka Boża ze św. Janem adorują Ukrzyżowanego, to tego samego dnia zgłosiły się następne rodziny, by ufundować kolejne trzy witraże (te po mojej lewej stronie): dwa - z wizerunkami uczniów apostolskich: Papiasza z Hierapolis i Hermasa oraz trzeci - z wizerunkiem św. Ireneusza, ucznia św. Polikarpa. Albo, gdy ogłosiłem, że przygotowujemy się do wykonania drogi krzyżowej, to w ciągu dwóch tygodni zgłosiło się tylu chętnych, że zabrakło stacji i trochę żałowałem, że jest ich tylko czternaście.

Jakże ogromną radością były powstające tu liczne grupy apostolskie, ewangelizacyjne i modlitewne, wśród których znalazła się nawet wspólnota modlitwy kontemplacyjnej rozmiłowana w mistyce św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila. 

A jak tu nie wspomnieć o kwitnącej kulturze muzycznej: o słynnej scholi dziecięcej i młodzieżowym zespole "Izmir" prowadzonych przez Pana Grzegorza, o Scholi Cantica pod dyrekcją Pani Angeliki, o scholi Pani Beaty i zespole Pana Krzysztofa, a także trzeba wspomnieć o między parafialnym chórze, który zaświadcza, że mimo zrozumiałej rywalizacji między tutejszymi parafiami, istniała też wzorowa współpraca, która trwa do dziś.

To zaledwie tylko niektóre przykłady niezwykłej życzliwości, z którą tutaj się spotykałem. A kreatywnego dynamizmu i działalności naszej Rady Duszpasterskiej mogą pozazdrościć wszystkie parafie świata. Nie musiałem się troszczyć o swój samochód, bo tę troskę wzięli na siebie Państwo Gosia i Tomek i ku memu zdziwieniu nawet gdy zostałem biskupem to tę troskę kontynuują. To jest pewien ewenement i to na wielką skalę. Podczas gdy jeszcze proboszcza zwykło się szanować, ale biskupa – to już nie zawsze. A tu jest zupełnie odwrotnie, za co szczególnie dziękuję.

Dodatkowym atutem naszej parafii jest sąsiedztwo szkoły i jej roztropna dyrekcja oraz odpowiedzialne grono pedagogiczne, co owocnie przekłada się na wspólną troskę o wychowanie dzieci i młodzieży. Przy okazji może ktoś zapytać, czy nasze miasto wspierało budowę kościoła. Otóż, będę szczery - nasze miasto pomagało w ten sposób, że za bardzo nie przeszkadzało.

Mogłem też jeszcze tutaj dostrzec pewien ważny szczegół, że ci parafianie, którzy byli zaangażowani w budowę kościoła, jednocześnie zawsze ofiarnie włączali się we wszystkie dzieła charytatywnej pomocy.

Doświadczenie tej parafii jest dla mnie osobiście jeszcze jednym dowodem, że Bóg jest i działa. Dlatego cały mój wysiłek, jako proboszcza, w gruncie rzeczy polegał na tym, aby Panu Bogu nie przeszkadzać. Teraz już na taki luksus, nie mogę sobie pozwolić.

Mam nadzieję, że o konsekracji tego kościoła, nie dowiedzą się wiadome media. Bo na pewno napisałyby, że biskup pomocniczy z Gdańska wybudował sobie kościół w Osowej, tak jak niedawno napisały, że Metropolita Gdański, wybudował sobie kościół w rodzinnej Bobrówce. Wobec tego typu stwierdzeń, nawet rozum Einsteina, pozostaje bezradny.

Dziękuję Bogu, że Ewangelia przynosi tu tak wiele wspaniałych owoców, które służą zbawieniu wszystkich. Tak wiele pięknych wspomnień, które stąd wyniosłem, włączam w moją codzienną modlitwę.

Niech Bóg przez wstawiennictwo św. Polikarpa Biskupa Męczennika obdarza moich drogich parafian, sąsiadów i gości zdrowiem i radością życia. Niech swoją mocą wspiera tutejszych duszpasterzy z Księdzem Proboszczem Andrzejem na czele. A wszystkich naszych bliskich zmarłych niech Miłosierny Bóg obdarzy wiecznym szczęściem. Amen.