Co kaszubskie, to polskie

Piotr Piotrowski

|

Gość Gdański 9/2020

publikacja 27.02.2020 00:00

Gdy w 1920 r. gen. Józef Haller wkroczył z Błękitną Armią na Pomorze, zapanowała euforia. W Pucku odbyły się zaślubiny Polski z morzem. Chlebem i solą polskich żołnierzy witały córki miejscowego kupca Antoniego Miotka. Kilka miesięcy wcześniej pucczanin był na konferencji w Wersalu. Niedawno doczekał się upamiętnienia.

Inskrypcję odsłonili m.in. Jarosław Białk, starosta pucki, wnuczka A. Miotka – Grażyna Miotk-Szpiganowicz oraz prezydent Andrzej Duda. Inskrypcję odsłonili m.in. Jarosław Białk, starosta pucki, wnuczka A. Miotka – Grażyna Miotk-Szpiganowicz oraz prezydent Andrzej Duda.
Justyna Liptak /Foto Gość

10 lutego 1920 r. to był dzień zimny i nieprzyjemny. Zacinał północny wiatr, który niósł ze sobą lodowaty deszcz. Józef Ceynowa, pisarz kaszubski, wspominał, że ludzie szli na piechotę wiele kilometrów, szyto polskie flagi. Gdy nad Puckiem zawisła polska chorągiew, w oczach wielu osób pojawiły się łzy szczęścia z odzyskanej wreszcie niepodległości.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.