Droga Krzyżowa z archikatedry oliwskiej

ks. Maciej Świgoń ks. Maciej Świgoń

publikacja 04.04.2020 13:40

Rozważania, nawiązujące do aktualnie przeżywanego czasu pandemii koronawirusa, przygotował bp Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.

Bp Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej. Bp Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

Poniżej publikujemy pełną treść rozważań Drogi Krzyżowej, którą w piątek 3 kwietnia w archikatedrze oliwskiej w Gdańsku poprowadził bp Szlachetka:

W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Jak w każdy Piątek Wielkiego Postu gromadzimy się na nabożeństwie drogi krzyżowej. Ten obecnie trudny czas sprawił, że nasze domy stały się częścią tej katedry. Może jest taki zamysł tego czasu, abyśmy lepiej odkryli prawdę, że nasze domy też powinny być częścią Kościoła, bo Kościół to Chrystus i my w Nim. Wszystkich uczestników tej wielkopostnej modlitwy serdecznie pozdrawia metropolita gdański, który ze względu na stan zdrowia łączy się z nami w tej transmisji przygotowanej przez „Gościa Gdańskiego”.

Intencję tej naszej dzisiejszej modlitwy określę słowami samego Papieża Franciszka: "Módlmy się za tych ludzi, którzy bez wątpienia zapisują dziś decydujące wydarzenia naszej historii. A są nimi: lekarze, pielęgniarze i pielęgniarki, pracownicy supermarketów, sprzątaczki, opiekunki, przewoźnicy, stróżowie porządku, wolontariusze, księża, zakonnice i bardzo wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie zbawia się sam. W obliczu cierpienia, gdzie miarą jest prawdziwy rozwój naszych narodów, odkrywamy i doświadczamy modlitwy arcykapłańskiej Jezusa: "aby wszyscy stanowili jedno" (J 17, 21)".

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Piłat, który skazał Jezusa na śmierć, też później umarł. Czy umarł dlatego, że wydał niesprawiedliwy wyrok? Że skazał na śmierć niewinnego? Otóż Piłat umarłby też, nawet, gdyby wtedy obronił Jezusa. Tak jak później umarł i Łazarz, którego wcześniej Jezus wskrzesił z martwych i nazwał go swoim przyjacielem. Otóż śmierć Piłata, jak również ta później ponowna śmierć Łazarza nie była karą za ich grzechy. Żadna śmierć nie jest karą za grzechy. Żadne zagrożenie obecnego życia nie jest karą za grzechy. Pandemia też nie jest karą za grzechy. Karą za grzechy jest piekło, wieczność bez Boga. Piekło to świadome i dobrowolne odrzucenie Boga. Jezus mówi: „nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Bóg nikogo nie zatraca. Bóg jest ojcem, który z utęsknieniem wypatruje powrotu każdego marnotrawnego syna, każdej marnotrawnej córki. On tak umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Dlatego Jezus przyjął niesprawiedliwy wyrok - aby nikt nie zginął.

Panie Jezu, umocnij naszą wiarę, że przyjąłeś niesprawiedliwy wyrok dlatego, bo pragniesz nas zwycięsko przeprowadzić przez życiowe dramaty, choroby, przez wszystkie niebezpieczeństwa, w wreszcie przez śmierć- do życia, do życia w obfitości.

Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Jezus bierze i dźwiga krzyż - ten okrutny wynalazek myśli ludzkiej, narzędzie śmierci. Krzyż wymyślili Persowie, aby śmierć bardziej bolała. Także i dzisiaj zdeprawowany umysł ludzki wymyśla coraz to nowe narzędzia śmierci, zwłaszcza przeciwko tym, którzy sami obronić się nie mogą. Rozum, który nie liczy się z Bożymi przykazaniami, staje się szalony. Rozum, który nie słucha Boga, jest zdolny tylko do tego, by wymyślać zło, zadawać śmierć, by wymyślać nowe krzyże. Ciągle też jeszcze pojawiają się ludzie, którzy wkładają krzyż na ramiona swoich bliźnich. Ten dramat rozgrywa się też wśród nas. Nieustannie słyszymy o nienawiści, zbrodniach, zdradach, oszustwach, obmowach, oszczerstwach... Często sami stajemy się przyczyną cierpień innych. Cokolwiek czynimy innym, to samo czynimy Jezusowi. On wziął krzyż nie dla samego krzyża. Ale dlatego, żeby krzyż rozbroić z hańby i śmierci; żeby krzyż przemienić w znak zbawienia. On uczynił swój krzyż bramą do życia.

Panie Jezu, spraw, abym nikomu nie przymnażał krzyża. Bądź moim natchnieniem, bym śpieszył naprawić wyrządzone krzywdy. A jeśli sam ich doświadczam, obdarz mnie potrzebną siłą, abym je cierpliwie znosił, abym urazy chętnie darował w Twoje błogosławione imię.

Stacja III: Pierwszy upadek pod krzyżem
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Oto Ten, przez którego wszystko się stało; przez którego stała się ziemia, teraz wycieńczony leży w jej prochu. Syn Boży podzielił słabość ludzkiej natury, obarczonej koniecznością śmierci. Jezus wszedł w głębię naszej słabości, którą zrodził pierwszy grzech i każdy mój grzech, który zawsze jest obrazem tego pierwszego. Oto Bóg w swoim Synu wziął na siebie całą słabość naszej ludzkiej natury. Oto Bóg w swoim Synu wziął na siebie także wszystkie nasze grzechy. Ojciec niebieski swój sprawiedliwy gniew wylał na swego umiłowanego Syna, aby nam zostawić tylko miłosierdzie. Właśnie to miłosierdzie, które jest dla nas, każe Jezusowi podnieść się, aby z tego, co słabe w nas, powstało mocne. „Wobec utrapienia biednych i jęku ubogich - mówi Pan: "Teraz powstanę i dam zbawienie temu, który go pożąda" (Ps12,6). Zbawienie to wywyższenie naszej ludzkiej natury, to udział w naturze i życiu samego Boga. Zbawienie to dar najcenniejszy, za którym tęskni nasze niespokojne serce.

Panie Jezu, upadając pod ciężarem krzyża, wszedłeś w otchłań naszej słabości i naszego grzechu, aby nas podnieść do chwały. Spraw, abyśmy bardziej ufali Tobie niż sobie. Bo tylko Ty możesz zaspokoić tęsknotę naszego serca.

Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

„Twoją duszę przeniknie miecz” (Łk 2,35). „Przy krzyżu Jezusa stała Matka Jego…” (J 19,25). Tak oto wypełnia się proroctwo Symeona. Maryja jest blisko przy swoim Synu, który dźwiga krzyż. Nie tylko patrzy na Jego cierpienie, ale w Jego cierpieniu uczestniczy. Maryja, będąc blisko krzyża swego Syna, dopełnia w swoim ciele to, czego brakuje męce Chrystusa (Kol 1,24). A czego brakuje męce Chrystusa, skoro jest to doskonała ofiara za zbawienie świata? Otóż brakuje tylko naszej odpowiedzi na tę ofiarę. Naszego otwarcia się na jej owoce, zwrócenia naszego serca ku miłosierdziu, którym Chrystus pragnie wszystkich obdarzyć. Jeśli nie przyjmiemy Jego miłosierdzia, to Jego męka będzie dla nas daremna. Trzeba miłosierdzie przyjąć tak, jak przyjęła je Maryja. Ona do końca swej ziemskiej drogi była z Jezusem, by później pozostać z Nim na zawsze w chwale nieba.

Panie Jezu, pomóż nam tak przeżyć ten trudny czas, abyśmy całym sercem wrócili do Ciebie, do Twojej zbawczej Ofiary, którą uobecniasz dla nas we Mszy św. Wielu z nas powie, przecież teraz nie możemy przyjść w niedzielę do kościoła. Ale też musimy siebie zapytać, a gdy mogliśmy przychodzić, to czy przychodziliśmy? A gdy przychodziliśmy, czy przychodziliśmy z miłości do Ciebie Panie? Czy nie traktowaliśmy naszego przyjścia na Mszę św. jako męczącego obowiązku lub tracenia czasu? Chcemy wrócić do niedzielnej Mszy św., chociaż transmitowanej, aby Twoja Męka nie była dla nas daremna.

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Jezusowi
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Krzyż Jezusa był cierpieniem, ciężarem, śmiercią. Szymon został przymuszony do niesienia takiego właśnie krzyża. Został przymuszony do pomocy, gdyż dla wycieńczonego Jezusa, ten krzyż był za ciężki. Nie tylko dzisiaj mamy tak wiele sióstr i braci, dla których krzyż jest za ciężki. Są to obłożnie chorzy, bezdomni, zrozpaczeni. Są to też lekarze, pielęgniarki, pracownicy Caritas, wszyscy będący na służbie, potwornie zmęczeni ratowaniem życia, wyczerpani pracą ponad siły, narażający siebie na chorobę i śmierć. Taki krzyż staje się wołaniem do naszego serca o pomoc. Serce wrażliwe szuka sposobów, aby na to wołanie odpowiedzieć. Ale gdy serce jest za małe, nieskore do pomocy, to trzeba je niejako przymusić. Również w takim przymuszonym sercu może rozkwitnąć miłosierdzie. Szymon przymuszony do niesienia krzyża Jezusa stał się później Jego wiernym uczniem. Jego przymuszone serce doznało przemiany i znalazło radość. Czasem też trzeba się przymusić do modlitwy, do spowiedzi, do głębszej refleksji, do słuchania Słowa Bożego, aby doświadczyć przemiany serca, aby znaleźć światło, które skrywała zasłona duchowej oschłości, lenistwa i niechęci.

Panie Jezu, nie pozwól, abym do tego co dobre i ważne, musiał być przymuszany; abym nie czekał na jakieś nieszczęście, by się nawrócić.

Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Św. Weronika na trwałe zapisała się w pamięci Kościoła, a jej chusta z odbitym obrazem cierpiącego Chrystusa stała się przedmiotem szczególnego zainteresowania. Na twarzy umęczonego Chrystusa jaśnieje oblicze miłosiernego Ojca. Przychodzi tu na myśl rozmowa Filipa z Jezusem. „Rzekł do Niego Filip: "Panie, pokaż nam Ojca…". Odpowiedział mu Jezus: "Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca… Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie”(J 14, 8nn). Jezus pozostawił swoje oblicze nie tylko na chuście Weroniki. Ale Jego oblicze jaśnieje w każdym naszym czynie miłosierdzia. Gdy podaję zgłodniałemu chleb, spragnionemu kubek wody, gdy przyodziewam nagiego, gdy przyjmuję pod swój dach przybysza, gdy pocieszam uwięzionego i odwiedzam chorego, gdy wątpiącemu dobrze radzę, gdy nieumiejętnego pouczam, gdy grzeszącego napominam, gdy strapionego pocieszam, gdy krzywdy cierpliwie znoszę, gdy urazy chętnie daruję, gdy modlę się za żywych i umarłych. Wtedy zawsze ukazuje się oblicze Jezusa, na którym jaśnieje miłosierdzie Ojca. Czyny miłosierdzia inspirowane nauką i przykładem Chrystusa, to najskuteczniejszy sposób ewangelizowania świata. Czyny miłosierdzia ostatecznie prowadzą do oglądania Boga twarzą w twarz.

Panie Jezu, spraw, abyśmy byli miłosierni, jak Ojciec Twój jest miłosierny i na zawsze dostąpili miłosierdzia. Amen.

Stacja VII: Jezus upada po raz drugi
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Ciężar krzyża przerasta ludzkie siły umęczonego Jezusa. Dźwiga On całe zło świata. Pod jego ciężarem upada. Tu nie chodzi o świat stworzony przez Boga. Ten świat ze swej natury jest dobry. Bóg, stworzony przez siebie świat, podarował człowiekowi, by człowiek z niego korzystał przestrzegając Jego praw. Ale człowiek odrzucił Boże prawo i poszedł za pokusą tego, który – jako pierwszy – powiedział Bogu „nie będę Ci służył”. W ten sposób rozpanoszyła się w świecie bezbożność, a wraz z nią duchowa ciemność i śmierć. To wskutek tej bezbożności pojawia się na świecie zło. To bezbożność rodzi pychę, chciwość, złość, nieczystość, nieumiarkowanie, zazdrość, lenistwo. To bezbożność zabija, staje się źródłem niesprawiedliwości, zasiewem zgorszenia. To bezbożność zakładała koncentracyjne obozy, zsyłała na wygnanie. To bezbożność jest egoistyczna i szerzy kłamstwa. To bezbożność próbuje wmówić, że nowoczesnym człowiekiem jest ten, kto żyje tak, jakby Boga nie było. Bezbożność i jej skutki jak ciężki, upiorny całun spowija ziemię i życie człowieka. Ten ciężar przygniata także Jezusa. Ale Jezus podniósł się. On przyszedł po to, by ten całun zła zerwać z całego stworzenia, by uczynić świat i życie nasze nowym. W swojej miłości daje nam więcej niż utraciliśmy przez grzech.

Panie Jezu, który po raz drugi upadasz pod ciężarem zła świata, skłoń nasze serca do posłuszeństwa Twej nauce, w której jest miłość, życie, światło i radość.

Stacja VIII: Jezus spotyka niewiasty Jerozolimskie płaczące nad Nim
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Jezus mówi do lamentujących kobiet: „Nie płaczcie nade Mną”. Oznacza to, że Jezus nie niósł krzyża po to, aby się nad Nim użalać, aby Go opłakiwać. On niósł krzyż po to, aby nas zbawić. A zbawienie nie jest powodem do płaczu, lecz do radości, chociaż Jezus musiał zapłacić za nie tak wielką cenę. Jezus pragnie zwrócić uwagę tych kobiet na przyszłość swoją i przyszłość ich dzieci. A troszczyć się o przyszłość swoich dzieci, to nie tylko zabiegać o ich byt materialny, o ich wykształcenie. Ale troszczyć się o przyszłość swoich dzieci, to przede wszystkim troszczyć się o ich życie wieczne, czyli o to, by przekazać im wiarę. Ale wiarę można tylko wtedy przekazywać, gdy samemu się ją przyjmuje.

Panie Jezu, spraw, abyśmy dawali skuteczne, mądre świadectwo wiary młodemu pokoleniu. Naucz nas też opłakiwać grzechy swoje i bliźnich.

Stacja IX: Jezus upada po raz trzeci
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Także i z tego trzeciego upadku podniósł się Jezus. Jest w tym jakby subtelna zapowiedź zmartwychwstania - wydarzenia owego trzeciego dnia od Jego pogrzebu. Jest w tym powstaniu Jezusa ogromna nadzieja dla nas, a zwłaszcza dla tych, którzy doświadczają teraz skrajnej słabości. Oto w Chrystusie powstającym z upadku, a później ze śmierci do życia, otwiera się nowa perspektywa. W Chrystusie jest dla nas powstanie z tego wszystkiego, co czyni nas słabymi i bezradnymi. W Chrystusie jest dla nas powstanie z grzechu, z trudu, z rozpaczy, ze śmierci. W Nim bowiem to, co po ludzku niemożliwe, staje się możliwe. Psalmista w prorockim natchnieniu wskazuje na wspaniałe owoce zbawczego dzieła Chrystusa: "On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe słabości, On życie twoje wybawia od zguby, On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem" (Ps 103, 3n). "On leczy złamanych na duchu, i przewiązuje ich rany…, Pan dźwiga pokornych…" (Ps147, 3.6).

Panie Jezu, właśnie tych Twoich zbawczych darów tak bardzo potrzebujemy, zwłaszcza teraz w tym trudnym czasie, gdy "jesteśmy słabi i zdezorientowani, gdy przestraszyliśmy się i zagubiliśmy" - jak kilka dni temu powiedział papież Franciszek na pustym Placu św. Piotra.

Stacja X: Jezus z szat obnażony
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Jezus nie tylko przyjął na siebie niesprawiedliwy wyrok, ale także pozwolił siebie ogołocić. Nagi, wystawiony na widok publiczny, nic nie utracił ze swojej godności, gdyż miarą godności jest świętość. W Boskim planie zbawienia owe szaty Jezusa mają też symboliczne znaczenie. Szata symbolizuje konkretną kulturę. Podział szat przez żołnierzy rzymskich stanowi przyswojenie przez ówczesny świat kultury Jezusa. Tą kulturą jest miłość, która „cierpliwa jest,… która nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą” (1Kor13, 4-6). Jezus pragnie, abyśmy przyoblekli się w miłość, która jest więzią doskonałości. On sam nas tej miłości uczy i sam ją wypełnia. Umiłował nas bowiem do końca. On pragnie, abyśmy przyoblekli się „w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem” (Kol 3,12). Kultura Jezusa nie burzy ludzkich kultur, ale je oczyszcza z tego wszystkiego, co sprzeciwia się godności człowieka. Ponadto uzdalnia do największych poświeceń, nawet do oddania życia za brata.

Panie Jezu, przyoblecz nas w szatę Twojej miłości. Naucz nas kochać tak, jak Ty nas ukochałeś. Pomóż nam zrozumieć to, co powiedziałeś, że tylko ten prawdziwie kocha, kto wypełnia Twoją naukę.

Stacja XI: Jezus przybity do krzyża
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Rękami rzymskich żołnierzy przybiliśmy Jezusa do krzyża. Wyraża to trafnie jedna z wielkopostnych pieśni: "To nie gwoździe Cię przybiły, lecz mój grzech". A Jezus pozwala się przybić do krzyża. Nie dlatego, że nie ma innego wyjścia. Przecież posiada Boską moc. Wielokrotnie dawał temu w wyraz: gdy uciszył burzę na morzu, gdy przywrócił władzę ciału sparaliżowanego, gdy przywrócił wzrok niewidomemu od urodzenia, gdy wskrzeszał umarłych… Miał możliwość, by skorzystać ze swej potęgi, by jednym słowem zdmuchnąć z ziemi tych wszystkich, którzy przeciw Niemu powstali. Ale nie uczynił tego, nie czyni tego, bo nie chce uświęcać siły, nie chce, aby siła panowała nad światem, ale miłość. Miłość jest prawdziwą siłą, która nie niszczy, ale ocala; która nie potępia, ale zbawia. To właśnie siłą tej miłości Maksymilian Kolbe odniósł zwycięstwo nad systemem zła i pogardy. Siła miłości, którą ukazuje Chrystus zwycięża świat, rozjaśnia mrok, obezwładnia grzech, śmierć i szatana. Siła tej miłości potrafi nawet ze zła wyprowadzić dobro. A więc także i z tego zagrożenia, które ogarnia całą ludzkość, siła miłości, która jest w Chrystusie, wyprowadzi dobro. Być może tym dobrem będzie: zdemaskowanie naszej pychy, poczucia samowystarczalności, pokusy odrzucania Bożych przykazań, chełpienia się technicznymi możliwościami wykorzystywanymi w prowadzeniu niebezpiecznych eksperymentów, po to by bałwochwalczo bawić się w boga.

Panie Jezu, usuń z naszych serc ślepą wiarą w nasze ludzkie możliwości. Pomóż nam zrozumieć, że prawdziwą siłą jest miłość, która zwycięża wszelkie zło i rodzi prawdziwe dobro.

Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Z Księgi Izajasza: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich”(Iz 53,5-6) Krzyż Chrystusa jest znakiem zbawienia. Ale ten krzyż jest też znakiem zapytania. Dlaczego konieczna była aż tak wielka ofiara ze strony Boga? Dlaczego Bóg nie oszczędził swojego Syna, ale Go za nas wszystkich wydał? Otóż dlatego, że Bóg w dziele zbawienia chce pozostać takim, jakim jest – że jest miłosierny i zarazem sprawiedliwy. Gdy człowiek popełnił grzech, to naruszył zasadę odwiecznej sprawiedliwości. Wtedy to Bóg stanął pomiędzy sprawiedliwością - która domagała się zadośćuczynienia, a nami - których do końca umiłował. Wtedy to Bóg w swoim Synu przyjął na siebie zadośćuczynienie za grzechy świata, aby nam pozostawić tylko miłosierdzie. „Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie”. Boże miłosierdzie jest sprawiedliwe. Krzyż Chrystusa zaświadcza, że Bóg jest do końca sprawiedliwy i do końca miłosierny. Ten krzyż ukazuje, jak wielką cenę musiał zapłacić Bóg, aby wykupić nas od grzechów. Ale ten sam krzyż mówi, jak wielkie jest względem nas miłosierdzie Boga, skoro „nie oszczędził nawet Swojego Syna, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32).

Panie Jezu, dzięki Ci składamy za Twój krzyż, w którym jest odkupienie naszych win i dar nowego życia. Niech Twój krzyż pobudza nas do miłosierdzia, abyśmy umieli przebaczać naszym winowajcom i nieśli pomoc tym, którzy jej potrzebują. Niech każde spojrzenie na Twój krzyż przemienia nasze serca na wzór Twego serca. Niech Twój krzyż będzie znakiem naszej dumy i źródłem pokoju między nami.

Stacja XIII: Zdjęcie z krzyża Ciała Chrystusa
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Zdjęte z krzyża Ciało Zbawiciela stało się widzialnym znakiem całkowitego oddania się Boga człowiekowi. Dzień wcześniej Jezus wziął chleb i powiedział: „To jest Ciało Moje za was wdane”. „To czyńcie na moją pamiątkę”. W ten sposób ustanowił Eucharystię. Za trzy dni zdjęte z krzyża Ciało Chrystusa zajaśnieje blaskiem zmartwychwstania. Stanie się obrazem życia i chwały dla naszych ciał. A w sprawowanej Eucharystii będzie nowym pokarmem, który nam, już teraz, zapewnia życie. „Kto spożywa Moje Ciało, ma życie wieczne”. Czy uczyniłem Eucharystię źródłem i szczytem całego mojego chrześcijańskiego życia? A może traktuję Eucharystię tylko jako dodatek do życia? A Pierwszą Komunię dziecka jako tylko wystawne widowisko? W czasie pandemii uwidaczniają się też pseudopobożne przepychanki na temat sposobu przyjmowania Komunii. A czy po prostu nie wystarczyłoby w tej sprawie słuchać Kościoła? Nawet największa pobożność, bez posłuszeństwa Kościołowi, na nic się nie przyda.

Panie Jezu, daj nam zrozumieć wartość Twojego Ciała wydanego za nas i ofiarowanego nam w Komunii św. Spraw także, aby ci nasi siostry i bracia, którzy z różnych powodów nie mogą uczestniczyć w Komunii św., niech nie przestają jej pragnąć, bowiem Ty, który jesteś miłością, nie pozostawisz tego pragnienia pustym, ale je na swój sposób wypełnisz tak, aby nikt nie zginął.

Stacja XIV: Jezus złożony do Grobu
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Owinięte całunem ciało Jezusa złożono w grobie. Był to grób nowy, wykuty w skale. Wejście do grobu zatoczono okrągłym kamieniem, który ważył ok. 2 ton. Na żądanie arcykapłanów i faryzeuszów Piłat wystawił straż przy grobie. Był to oddział liczący szesnastu żołnierzy, zdolnych obronić 40 m2 ziemi. Ponadto kamień grobu został opieczętowany. Posłużył do tego sznur i specjalna glina, na której odciskano pieczęć namiestnika cesarza rzymskiego. Ale trzeciego dnia ten, tak dokładnie zabezpieczony, grób pozostał pusty. Jezus zmartwychwstał. Potwierdził to, co wcześniej powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.” „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata»” A zatem, naszym celem nie jest grób, ale życie! Niech więc nie trwoży się serce nasze. Jezus żyje. Jest z nami, jak wtedy z uczniami na rozszalałym morzu. Pozwala, abyśmy przez chwilę byli w czasie próby, po to byśmy mogli zobaczyć swoją wiarę. Czy rzeczywiście słuchamy Jego słowa, czy tylko powtarzamy Panie, Panie, a sercem daleko jesteśmy od Niego.

Panie Jezu, dziękujemy za Twoje i nasze przyszłe zmartwychwstanie. Jakże przedziwne jesteś zmartwychwstanie, jakże potężne, obfite w życie, radość i nadzieję. Bez ciebie czymże byłyby dni nasze, czymże cały ten trud podjęty pod słońcem? „Marnością tylko” – jak mówi Kohelet – „marnością tylko i pogonią za wiatrem”.

Jezu Chryste ukrzyżowany, zmiłuj się nad nami! Amen.