W Gdańsku pożegnano najstarszego zmartwychwstańca na świecie

Piotr Piotrowski

publikacja 23.12.2020 16:43

Ksiądz Józef Obuchowski CR z sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Gdańsku-Strzyży był w swoim długim życiu żołnierzem AK, organistą, więźniem NKWD i generałem zgromadzenia. 18 grudnia 101-letni zakonnik odszedł do domu Ojca, po przegranej walce z koronawirusem.

W Gdańsku pożegnano najstarszego zmartwychwstańca na świecie Uroczystości pogrzebowe w sanktuarium Miłosierdzia Bożego poprowadził bp Zbigniew Zieliński, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej. Piotr Piotrowski /Foto Gość

Zmartwychwstańca pożegnano uroczystą Mszą św. pogrzebową, którą odprawił bp Zbigniew Zieliński, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.

W modlitwie towarzyszyli mu kapłani dekanalni oraz zmartwychwstańcy. Homilię wygłosił ks. Krzysztof Swół CR, prowincjał Prowincji Polskiej Zakonu Zmartwychwstańców. Przypomniał m.in. historię życia kapłana, który urodził się 17 kwietnia 1919 r. w Nowej Rudzie na Wileńszczyźnie. Tam też spędził dzieciństwo i młodość.

– Skończyłem szkołę powszechną, ale ponieważ dużo chorowałem w wieku 11 i 12 lat, miałem dwa lata przerwy w nauce. W 1938 r. pojechałem do Wilna, aby uzupełnić wykształcenie, rozpocząć jakieś studia. Tam, będąc członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, nawiązałem kontakt z Archidiecezjalnym Instytutem, gdzie do wojny uzupełniałem naukę. Po jej wybuchu wróciłem do domu rodzinnego – wspominał słowa o. Józefa kaznodzieja.

Józef Obuchowski wstąpił do Armii Krajowej i całą wojnę walczył na Wileńszczyźnie, przyjmując pseudonim „Wrzos". Rok po zajęciu Kresów przez Sowietów, w kwietniu 1946 r., został aresztowany przez NKWD i przewieziony do więzienia w Grodnie. Po powrocie do domu z więzienia przyszły zakonnik zgłosił się na wyjazd repatriacyjny do Warszawy.

– Po przyjeździe do zrujnowanej stolicy szedłem miastem na oślep, aż dotarłem do kaplicy na górnym Mokotowie przy ul. Rakowieckiej. W środku zobaczyłem szklaną trumnę z relikwiami św. Andrzeja Boboli. Święty Andrzej był mi szczególnie bliski, do niego często modliłem się w więzieniu NKWD. Jego tak strasznie męczono przed śmiercią... Po modlitwie poszedłem na dolny Mokotów, gdzie zobaczyłem częściowo zniszczony kościół. W kancelarii zastałem księdza, przywitałem się po łacinie. Proboszcz przyniósł mi miskę z wodą do umycia, nakarmił i zapytał, czy gram na organach. Odpowiedziałem, że tak. Poszliśmy na chór. Zagrałem, zaśpiewałem i... zostałem organistą. Otrzymałem pokój na parterze, w nim łóżko, krzesło i biurko. Na blacie biurka leżał obrazek. Był na nim św. Andrzej Bobola – wspominał o. Józefa w wywiadzie zacytowanym przez kapłana.

15 sierpnia 1950 r. o. J. Obuchowski złożył pierwsze śluby zakonne, a następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W 1954 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracował w Warszawie, następnie – do 1960 r. – w Poznaniu. Potem został proboszczem w Drawsku Pomorskim, gdzie opiekował się wiernymi w aż 16 kościołach filialnych. W 1969 r. na kapitule generalnej w Rzymie został wybrany przełożonym generalnym Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego na 6-letnią kadencję. Potem pracował jeszcze w kraju, a w latach 1977–1991 sprawowałem funkcję rektora Polskiej Misji Katolickiej w Ziemi Świętej, rezydując w Jerozolimie. Od stycznia 1991 r., o. Józef był rezydentem w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Gdańsku-Strzyży.

Zmarłego zakonnika pożegnał też bp Zbigniew Zieliński. - Żegnamy żarliwego kapłana, pełnego pogody ducha człowieka, ale też zakonnika żywo interesującego się życiem Kościoła i zatroskanego o jego kondycję – mówił bp Zbigniew Zieliński.

O. Józef Obuchowski CR, przeżył w kapłaństwie 66 lat. Uroczystości pogrzebowe miały miejsce 23 grudnia w sanktuarium Miłosierdzia Bożego oraz na cmentarzu Srebrzysko, gdzie zakonnik spoczął w grobowcu zmartwychwstańców.