Budowała most modlitwy

Ks. Maciej Świgoń

|

Gość Gdański 43/2021

publikacja 28.10.2021 00:00

Siostra Urszula Napierska CMN była osobą nietuzinkową. Mimo różnych przeciwności, choroby i cierpienia z uśmiechem na twarzy prowadziła ludzi do Boga. O życiu niezwykłej zakonnicy, kandydatki na ołtarze, opowiada jej spowiednik ks. prał. Włodzimierz Zduński.

– Doświadczam jej obecności nieraz – mówi kapłan. – Doświadczam jej obecności nieraz – mówi kapłan.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

Ks. Maciej Świgoń: W jakich okolicznościach poznał Ksiądz s. Urszulę Napierską?

Ks. prał. Włodzimierz Zduński: Był rok 1988. Zostałem proboszczem parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Gdańsku przy ul. Głębokiej. Na pierwszej zmianie tajemnic Żywego Różańca przedstawiono mi Urszulę, założycielkę tej wspólnoty. Mieszkała z jedną starszą panią, która gdy dowiedziała się, że odmówiono jej życia zakonnego u sióstr pasterek i klarysek, przyjęła ją pod swój dach. Jako parafianka chętnie brała udział w różnych pielgrzymkach. Miała problemy z poruszaniem się. Pomagaliśmy jej wsiadać do autokaru. Mówiła wtedy: „Będę się trzymała blisko księdza proboszcza”. Cieszyła się z tych pielgrzymek. Zresztą gdy tylko ogłaszałem kolejną, ludzie pytali: „Czy pojedzie z nami pani Urszula?”. To świadczyło o tym, że było na nią duże zapotrzebowanie. (śmiech) Często w autokarze dawałem jej mikrofon. Mówiła w sposób bardzo prosty, a zarazem głęboki. Czasami nawet się zastanawiałem, skąd ona to bierze. Miała myśli trafiające do ludzi, którzy czekali na jej opowiastki. Często stawiali pytania, a ona odpowiadała. Potrzebowali jej obecności.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.