Słowa pouczają, przykład pociąga

ks. Maciej Świgoń ks. Maciej Świgoń

publikacja 24.02.2022 11:04

O pasterskiej posłudze w naszej archidiecezji, licznych spotkaniach z wiernymi i kapłanami oraz przyszłych wyzwaniach duszpasterskich mówi abp Tadeusz Wojda SAC.

2 marca przypada pierwsza rocznica nominacji na metropolitę gdańskiego. 2 marca przypada pierwsza rocznica nominacji na metropolitę gdańskiego.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

Ks. Maciej Świgoń: W marcu minie rok, odkąd papież Franciszek mianował Księdza Arcybiskupa metropolitą gdańskim. Jak odnalazł się Ksiądz Arcybiskup w Gdańsku? Czy czuje się już gdańszczaninem?

Abp Tadeusz Wojda SAC: Muszę przyznać, że ten czas minął bardzo szybko. Nie spodziewałem się nawet, że to już rok. Od samego początku dobrze poczułem się w Gdańsku, bo jesteśmy tym jednym, tym samym Kościołem w Polsce. Ludzie są podobni, chociaż tutaj jest większa różnorodność etniczna. Cały czas doświadczam ogromnej życzliwości i otwartości. Widzę ludzi, którzy garną się do Kościoła, więc jako pasterz tej wspólnoty poczułem się jak u siebie w domu.

Które wydarzenie lub spotkanie minionego roku uznałby Ksiądz Arcybiskup za najważniejsze?

Takich momentów było sporo. Trudno powiedzieć, które było ważniejsze czy mniej ważne. Na pewno ważne było kanoniczne objęcie diecezji, a potem ingres do katedry oliwskiej, który odbył się w Niedzielę Palmową. Moją ideą było, by ten najpiękniejszy czas, jakim jest Wielki Tydzień, rozpocząć z wiernymi i kapłanami mojej archidiecezji. Trudno więc było wymarzyć sobie lepszą datę. Dlatego chciałem jak najszybciej przyjść z Białegostoku do Gdańska. Następnie takimi ważnymi momentami były bierzmowania w parafiach, a więc ten pierwszy kontakt ze wspólnotą wiernych, z naszymi parafiami. Były również inne celebracje. Ważna była też uroczystość Bożego Ciała w Gdańsku z procesją ulicami Starego i Głównego Miasta. To było naprawdę wielkie wydarzenie, tym bardziej że dopiero co luzowano obostrzenia związane z pandemią. Kolejnym momentem był też paliusz, bo jest to rodzaj dodatkowych zaślubin z diecezją, a jednocześnie połączenie naszej metropolii z Piotrem naszych czasów, z Kościołem rzymskim, pierwotnym, z Kościołem męczenników. Wyjątkowym czasem była też kolęda w parafiach. Kolędowałem w ośmiu dekanatach. Była to okazja do lepszego poznania sytuacji w naszej archidiecezji. Potem cały szereg różnych spotkań, również ze świeckimi. Tego było bardzo dużo i o każdym z nich mógłbym wiele powiedzieć.

W ciągu minionego roku dwukrotnie był Ksiądz Arcybiskup w Rzymie. Pierwszą okazją było wspomniane wręczenie paliusza, a drugą – wizyta ad limina apostolorum. Czy był wtedy czas na chwilę osobistej rozmowy z papieżem Franciszkiem? Czy Ojciec Święty skierował wtedy do Księdza Arcybiskupa i diecezjan jakieś przesłanie?

Zarówno za pierwszym, jak i drugim razem miałem okazję osobiście porozmawiać z papieżem Franciszkiem. Kiedy otrzymywałem paliusz, powiedziałem, że jestem nowym metropolitą gdańskim, którego Ojciec Święty mianował. Papież odpowiedział wtedy: "Wiem, wiem. To ta diecezja nad morzem. Tam jest Solidarność. Sporo jest tam rzeczy do zrobienia. Także życzę ci dużo sił i błogosławieństwa, żebyś mógł tam spokojnie pracować". Podobnie i za drugim razem, podczas spotkań ad limina. Kiedy dla przypomnienia powiedziałem, że jestem metropolitą gdańskim, Ojciec Święty powiedział: "Tak, tak, wiem, pamiętam. Cieszę się, że tam jesteś i życzę ci dużo sił i błogosławię". To były takie momenty wyjątkowe. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że papież doskonale orientuje się w sytuacji naszego Kościoła i wie więcej, niż można by sądzić.

Po tych 12 miesiącach posługi, jakie dostrzega Ksiądz Arcybiskup potrzeby wiernych i duchownych archidiecezji? Jakie zauważa wyzwania i priorytety duszpasterskie?

Odbyłem bardzo dużo spotkań w kurii z kapłanami, osobami konsekrowanymi i świeckimi. Było ich naprawdę sporo. Dzięki wizytom kolędowym mogłem przyjrzeć się bliżej, jak wyglądają poszczególne parafie, jaka jest w nich sytuacja, poznać kapłanów, dowiedzieć się, jak pracują. To na pewno dało mi szersze spojrzenie na rzeczywistość. Myślę, że przez ten rok odwiedziłem ok. 150 parafii, a więc trzy czwarte naszej archidiecezji. Podczas każdego spotkania starałem się przede wszystkim słuchać tego, o czym chcieli mi powiedzieć: o sytuacji, problemach, wyzwaniach, trudnościach. Ale mówili też o tych stronach pięknych, bo tych również jest bardzo dużo. Myślę, że jest kilka priorytetów, nad którymi będzie trzeba pracować. Pierwszy to rozbudzenie wiary wśród wiernych. Pandemia spowodowała, że wielu nie wróciło do parafii, wielu odeszło. Trzeba by się zastanowić, czy oni odeszli definitywnie. Myślę, że po pandemii, jak się wszystko skończy, wiele osób wróci. Na podstawie spotkań, spowiedzi można powiedzieć, że ludzie chcą wrócić do Kościoła. Czy wszyscy wrócą? Nie wiem. Na pewno będzie większy problem z młodzieżą i dziećmi. I tu jest kolejne bardzo duże zadanie, które spoczywa również na rodzicach jako na tych, którzy pierwsi mają obowiązek przekazać i wdrożyć życie chrześcijańskie. Pokazać, że są wartości ważniejsze niż tylko szkoła, zawód, wypełnienie swojego wolnego czasu. Bo my, chociaż się staramy, nie zawsze mamy możliwość dotarcia do młodzieży, zwłaszcza tej, która unika Kościoła. Oczywiście, zastanawiamy się, jak to zrobić. Zaangażować musimy się wszyscy: parafia, wspólnota, zgromadzenia zakonne, rodzina. A więc ze wszystkich stron musimy w jakiś sposób zadziałać, żeby tej młodzieży pokazać, że wiara jest czymś ważnym. Ale przede wszystkim możemy to pokazać poprzez świadectwo naszego życia osobistego, zakorzenionego w Bogu, zakorzenionego w Jezusie Chrystusie, zakorzenionego w sakramentach. Bo jeśli tego świadectwa zabraknie, to pozostaniemy tylko na poziomie słów. A słowa nie zawsze pociągają. To, co pociąga, to przykład. Słowa pouczają, ale przykład pociąga. I to jest ogromnie ważne, byśmy sobie to uświadomili. Wiem, że jest dużo wspólnot, ruchów, również młodzieżowych, bardzo mocno pracują nasz duszpasterz młodzieży, duszpasterz studentów, duszpasterz młodzieży młodszej. Każdy z nich ma plany, które pragnie realizować. Jest kilkadziesiąt ośrodków młodzieży w różnych parafiach, które starają się promować wiarę chrześcijańską. Czekamy, aż pandemia się zakończy, żeby rozwijać inne jeszcze inicjatywy. Dalej, na pewno bardzo ważna jest formacja kapłanów, którą podjęliśmy od razu. Było już kilka dni skupienia, spotkań, które będą kontynuowane. Najbliższe w marcu. Kolejnym wyzwaniem są wspólnoty, małe grupy i ruchy duszpasterskie, żeby one stawały się mocnymi grupami, promieniującymi wiarą. Grupami, które same przeżywają tę wiarę na bazie Pisma Świętego, żeby właśnie one zaczęły ewangelizować, żeby jeszcze bardziej wychodziły do środowiska. To wyjście jest dzisiaj ogromnie potrzebne. Ciągle jesteśmy jakby zamknięci. Ciągle trzeba tego, abyśmy znaleźli tę odwagę wyjścia ze słowem Bożym. Potrzeba większego rozbudzenia, ożywienia odwagi do ewangelizacji. Jak już wspomniałem wcześniej, wyzwaniem będzie pobudzenie rodziny, która czasami z łatwością ceduje odpowiedzialność chrześcijańską na Kościół, księży, katechetów, poniekąd na szkołę, katechizację. Myślę, że rodzina potrzebuje dzisiaj umocnienia w wierze. I dlatego planujemy wzmocnienia duszpasterstwa rodzinnego.

Czy skierowane przez Księdza Arcybiskupa "Słowo do rodzin" oraz nowenna w intencji rodzin naszej archidiecezji, która odbyła się na początku tego roku, były odpowiedzią na te wyzwania?

Tak. To była odpowiedź moja oraz naszej archidiecezji na to ogromne święto rodziny, którym jest Boże Narodzenie. Powstała broszurka z propozycją nowenny i zawierzenia rodzin Panu Bogu. Wielu kapłanów mówiło mi na kolędzie, że zostało to odebrane bardzo pozytywnie. To jest taki pierwszy, mały krok z zachętą do codziennej modlitwy, medytacji tych kilku myśli, które były tam podane.

W Kościele i w naszej archidiecezji trwają spotkania synodalne. Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup odpowiedź wiernych, kapłanów na to zaproszenie papieża Franciszka do włączenia się w prace synodu?

Na początku stanowił on ogromne wyzwanie, ponieważ jest inny od poprzednich. Mieliśmy w świadomości, że synod ma prowadzić do wypracowania dokumentu. Tym razem chodzi o to, żeby wierni - którzy są w Kościele i którzy opuścili Kościół, którzy się z wieloma rzeczami nie zgadzają - zaczęli o tym mówić. Wiadomo, że trudności są wszędzie, ale papież zachęca nas do tego, żebyśmy spojrzeli na swoją wiarę retrospektywnie, pod wpływem Ducha Świętego. Każdy z nas mógł czegoś w życiu nie dopatrzeć, ale właśnie na tym rzecz polega, że wspólnie próbujemy najpierw posłuchać doświadczenia innych, skonfrontować się z nim i wyciągnąć wnioski. Stąd ten synod jest to pewna droga. Jest to forma budowania relacji w naszych wspólnotach, parafiach, Kościołach lokalnych. Jest to budowanie relacji na bazie wiary, miłości, nadziei. I dlatego może być to trudne. Podczas kolędy pytałem księży, ile było spotkań synodalnych w parafii. Na osiem dekanatów w trzech miejscach nie odbyły się jeszcze żadne, ale zostały podjęte pierwsze kroki w kierunku ich przygotowania. Księża tłumaczyli, że próbowali, zapraszali, ale nikt się nie zgłosił. Zachęcałem, zalecałem, aby ponowić zaproszenie do spotkania, bo uważam, że jest to ważna rzecz i ważne doświadczenie, żebyśmy zaczęli mówić w Kościele i o Kościele. Byśmy spojrzeli na naszą wspólnotę oczami wiary i oczami tych, którzy chcą dobra Kościoła, którzy chcą też jego odnowy. Potrzeba czasu, żebyśmy się do tego przekonali. Odbyło się również spotkanie delegatów poszczególnych grup, kół synodalnych z różnych parafii. Mówili o trudnościach, ale też o doświadczeniach, bardzo ciekawych inicjatywach, które się pojawiają. Chodzi więc o to, żeby zebrać te wszystkie głosy i to później przekażemy dalej, żeby papież miał obraz Kościoła, jego radości i trudności, i jego wyzwań. A potem, żeby powstały wskazania, cele duszpasterskie na czasy, w których żyjemy.

Czy już teraz zauważa Ksiądz Arcybiskup pierwsze owoce tego synodu dla naszej archidiecezji?

Sam fakt, że te spotkania są organizowane, że ludzie w nich uczestniczą. W niektórych parafiach są to duże grupy kilkunasto-, kilkudziesięcioosobowe, w innych są mniejsze. To, że ludzie się odważyli, że chcą coś powiedzieć, uważam już za sukces. I że mówią szczerze, co rzeczywiście czują, co ich boli, co chcieliby dać z siebie. Z pewnością nie wszystkie ich spostrzeżenia będą mogły być wzięte pod uwagę, bo czasami są propozycje, które są trudne do pogodzenia z wizją, ideą Kościoła. Ale zostawmy to Duchowi Świętemu. On będzie pomagał, jak to wszystko przestudiować i przyjąć.

Co czeka nas w najbliższych miesiącach w archidiecezji gdańskiej?

Teraz będziemy podsumowywać naszą kolędę i zastanawiać się nad sytuacją w poszczególnych parafiach. Powstały nowe rady - kapłańska i duszpasterska, w której skład wchodzą świeccy i duchowni. Jeśli pandemia nie będzie nam utrudniać życia, zaczniemy się w tych gremiach spotykać, wymieniać doświadczenia i szukać nowych propozycji duszpasterskich. Potem będą bierzmowania, które wpisują się w normalny cykl naszej pracy duszpasterskiej, kontaktów z parafiami. W ostatnim czasie złożyliśmy do Taizé propozycję organizacji Europejskiego Spotkania Młodych w Gdańsku. To spotkanie mogłoby się odbyć najwcześniej za 5–7 lat. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z władzami miasta, które wyraziły chęć współorganizacji tego wydarzenia. Teraz oczekujemy na odpowiedź ze strony przełożonych z Taizé i na delegację, żeby zobaczyła i oceniła, czy mamy warunki, aby takie spotkanie młodych zorganizować.

Zbliża się Wielki Post. Jak Ksiądz Arcybiskup przeżywa ten czas?

Jak każdy wierzący. Przede wszystkim jest to czas nawrócenia, przemiany. Już Ewangelia Środy Popielcowej mówi nam o tych trzech wielkich wyzwaniach: modlitwa, post, jałmużna. Te trzy elementy, które związane były z kuszeniem Jezusa na pustyni. To służy wewnętrznej przemianie. Do tego będę zachęcał, a jednocześnie samemu stosował, by w ten sposób przygotowywać się do największych świąt - Triduum Paschalnego, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.