Zabijali, gdy zachodziło słońce…

Jan Hlebowicz

publikacja 09.05.2022 16:10

"Na skutek ciągłej, męczącej musztry, zimna, złego wyżywienia wielu zaczęło chorować i umierać. Chorowali przeważnie na krwawą biegunkę. Najwięcej więźniów z mojej grupy zmarło właśnie w pierwszych dwóch tygodniach pobytu w kwarantannie. Bito nas na każdym kroku" - wspominał ks. Józef Bystroń, więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof.

Rok 1951. "Manifestacja pokojowa na gruzach krematorium Stutthofu" z udziałem księży represjonowanych przez Niemców podczas II wojny światowej. Rok 1951. "Manifestacja pokojowa na gruzach krematorium Stutthofu" z udziałem księży represjonowanych przez Niemców podczas II wojny światowej.
Archiwum Akt Nowych

Zakończenie II wojny światowej w Europie obchodzimy 8 maja. Tego samego dnia w 1945 r. wojska niemieckie opuściły teren KL Stutthof. W latach 1939-1945 Kościół rzymskokatolicki w Polsce, na skutek działań dwóch totalitaryzmów - nazistowskiego i komunistycznego, doświadczył prześladowań, a także poniósł dotkliwe straty osobowe i materialne.

Zginęło sześciu biskupów oraz blisko 2 tys. księży, co oznaczało w niektórych diecezjach straty na poziomie 40 proc. ogółu pracujących tam kapłanów. Wielu księży aresztowano, część z nich wywieziono do niemieckich obozów koncentracyjnych. W KL Dachau, gdzie zgromadzono duchowieństwo z wielu krajów Europy, na ogólną liczbę 2720 uwięzionych tam kapłanów aż 1780 pochodziło z okupowanej Polski, z czego 868 zmarło. Zamykano i niszczono świątynie oraz seminaria duchowne, likwidowano prasę katolicką, zniesiono wiele świąt kościelnych, odcięto hierarchię od kontaktów ze Stolicą Apostolską, zakazano nauki religii w szkołach, siostry zakonne i zakonnicy usuwani byli ze swoich klasztorów, a także ze szpitali, konfiskowano majątki kościelne. Szczególnie dotkliwe straty poniosły Kościół i duchowieństwo na terenie Pomorza Gdańskiego.

Jesienią 1939 r. na Pomorzu Gdańskim zamknięto większość kościołów (300) oraz wszystkie kaplice. W pierwszych miesiącach II wojny światowej Niemcy aresztowali ok. 450 duchownych diecezji chełmińskiej, co stanowiło dwie trzecie ogólnej liczby kapłanów. Spośród wszystkich 701 księży życie straciło aż 323 (według innych szacunków 314), a więc niemal połowa. W Piaśnicy zabito co najmniej 53 kapłanów, pozbawiając Gdynię i powiat morski prawie całego duchowieństwa. W Szpęgawsku zlikwidowano 66 księży. Jeśli chodzi o diecezję gdańską - w sierpniu 1939 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańska posługiwało dwunastu polskich kapłanów. Tylko dwóch spośród nich uniknęło aresztowania dzięki temu, że nie przebywali 1 września w WMG. Z dziesięciu zatrzymanych polskich duszpasterzy siedmiu straciło życie na skutek prześladowań ze strony niemieckiego okupanta.

Przedstawicieli polskiego duchowieństwa z Pomorza Gdańskiego wysyłano również do niemieckich obozów koncentracyjnych - przede wszystkim do KL Stutthof, KL Sachsenhausen oraz KL Dachau.

Ks. Tadeusz Jasiński (od czerwca 1948 r. proboszcz parafii pw. św. Wawrzyńca w Gdyni-Wielkim Kacku), będąc więźniem Dachau, został przez niemieckich lekarzy
poddany eksperymentom medycznym. Był m.in. celowo zarażany bakteriami malarii, a także wywoływano u niego flegmonę, czyli ropowicę kończyn, chcąc przekonać się, jak przebiega ta choroba i jak należy leczyć z niej żołnierzy Wehrmachtu. "Te bestialskie próby pozostawiły niestety trwały ślad i często dziś po latach niespodziewanie
przychodzi potworny atak malarii, na który nie skutkują żadne medykamenty (…). Skutki w postaci niedowładu nóg odczuwa do chwili obecnej" - pisała prasa po 1945 r. o ks. Jasińskim.


Więcej w 19. numerze "Gościa Gdańskiego" na 15 maja.