Twardo chodzi po ziemi, a patrzy w górę

ks. Maciej Świgoń

|

Gość Gdański 32/2022

publikacja 11.08.2022 00:00

– Skromny, cichy, pracowity, inteligentny, nie szuka sławy. Bóg i drugi człowiek są dla niego na pierwszym miejscu – tak o swoim przyjacielu bp. Piotrze Przyborku mówi ks. Krzysztof Terepka.

	Czasy seminaryjne. Czasy seminaryjne.
Archiwum prywatne

Biskup Piotr Przyborek jest drugim synem Jana i Krystyny. Ma dwóch braci. Marek jest od niego o 7 lat starszy, zaś Tomasz o 3 lata młodszy. – Ze względu na mniejszą różnicę wieku w dzieciństwie spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Piotrek miał wielu znajomych, a ja chciałem przebywać w starszym towarzystwie i ich naśladować. Dlatego po Pierwszej Komunii św. zostałem, tak jak on, ministrantem – mówi T. Przyborek. – W młodości całe dnie bawiliśmy się na podwórku – w podchody, chowanego i oczywiście graliśmy w piłkę nożną, przeważnie w „Warszawę”. Jako najmłodszy najczęściej stałem na bramce. Po rzutach karnych, żebym nie dostawał „kopniaków” od starszych, Piotrek zamieniał się ze mną, żeby mnie chronić. Jako nastolatek ciągnął mnie za sobą, jak taki „ogon”. Zabierał na wyjazdy, spływy kajakowe, wyprawy w góry. Dużo podróżował po Polsce i za granicę, a ja podpinałem się pod niego. Zwiedziliśmy prawie całą Europę. Zawsze byłem spokojny, że nic złego mi się nie stanie, bo byłem pod opiekuńczymi skrzydłami starszego brata – dodaje.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.