Bp Wiesław Szlachetka o sile języka

Piotr Piotrowski

publikacja 13.09.2022 12:32

W ramach spotkania Stowarzyszenia "Odpowiedzialny Gdańsk" w poniedziałek 12 września w auli św. Jana Pawła II w Gdańsku można było wysłuchać prelekcji o języku. O pozytywnych i negatywnych przykładach użycia słowa mówił biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.

Bp Wiesław Szlachetka o sile języka Bp Wiesław Szlachetka mówił o sile języka i jego oddziaływaniu. Piotr Piotrowski /Foto Gość

Prelekcja nosiła tytuł "Destruktywna i konstruktywna siła języka". Hierarcha rozpoczął od języka Ewangelii. - Słowa pełne wdzięku, słowa łaski odzwierciedlają mowę Jezusa. On zawsze mówi po to, aby podnosić na duchu, pocieszać, pomagać, nauczać, a przede wszystkim mówi w tym celu, aby nikt nie zginął, lecz aby każdy miał życie wieczne. Gdy w dniu Pięćdziesiątnicy apostołowie otrzymali Ducha Świętego, zaczęli mówić tak, jak im Duch pozwalał mówić (Dz 2,4), zaczęli głosić wielkie dzieła Boże, dzieła, które dotyczą zbawienia. Można powiedzieć, że Duch Święty nauczył ich mówić tak, jak mówił Jezus - mówił.

Następnie wskazał przykłady mowy szkodliwej. - Nasz język - wskutek grzechu pierworodnego - obarczony jest wieloma schorzeniami. Najbardziej niebezpiecznym przykładem mowy szkodliwej jest przeklinanie. Trzeba je odróżnić od wulgaryzmów. Przeklinanie to złorzeczenie. Przeklinać kogoś to życzyć mu zła, nieszczęścia. Powodami przeklinania mogą być złość, nienawiść, zazdrość, chęć zemsty. Przeklinanie jest zaprzeczeniem błogosławienia. Innym przykładem mowy szkodliwej są wspomniane już wulgaryzmy. To słowa, którym nadaje się znaczenie ordynarne, nieprzyzwoite, które zaśmiecają i brudzą mowę. Jest także mowa bezmyślna. Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy ktoś najpierw mówi, a potem myśli. Mowę bezmyślną zwykło się potocznie nazywać głupim gadaniem, gdy np. ktoś powtarza niesprawdzone, fałszywe informacje albo gdy używa słów, których znaczenia nie rozumie - wyliczał bp Wiesław.

Jako przykład mowy bezmyślnej hierarcha podał nagminne używanie partykuły "jakby". - Z nauki o języku wiemy, że jest to partykuła porównawcza stosowana zwykle w poezji, gdy chce się opisać to, co trudne. To, co trudne, porównuje się do tego, co łatwiejsze. To, co mniej znane, porównuje się do tego, co jest bardziej znane. I wtedy używa się partykuły porównawczej - zazwyczaj owego słowa "jakby". Takie porównania bardzo często spotykamy w Biblii, gdyż w niej opisywane jest właśnie to, co trudne, co nieznane, za pomocą tego, co łatwiejsze lub bardziej znane. Np. partykuła "jakby" pojawia się w opisie zesłania Ducha Świętego w Dziejach Apostolskich. Czytamy tam, że gdy Duch Święty zstąpił, to stał się jakby szum gwałtownego wichru, "jakby języki z ognia" (Dz 2). Oznacza to, że Duch Święty nie jest ogniem ani wichrem, ale Jego sposób działania można jedynie porównać do wichru i ognia, do tych zjawisk, które są nam dobrze znane. Ale gdy używa się tego słowa nie na miejscu, gdy nadużywa się tego słowa, wtedy może ono stać się cechą mowy bezmyślnej. Pamiętam kiedyś w radiu wypowiedź przedstawiciela władz jakiegoś miasta. Mówił ok. minuty, ale słowo "jakby" padło wiele razy. Ta jego wypowiedź brzmiała mniej więcej tak: "Budowa ścieżek rowerowych jest jakby priorytetem władz miasta. Do końca tego roku wykonamy jakby wszystkie nasze zamierzenia, tak, że w przyszłym roku będzie można jakby z tych ścieżek korzystać". Być może to słowo było swoistą asekuracją, czymś w rodzaju zasłony dymnej dla zamierzeń i działań władz tego miasta. Tym niemniej uczyniło tę wypowiedź bezmyślną, bo zupełnie pozbawioną sensu - powiedział.

Była też mowa o kłamstwie. - Kłamstwo to świadome i dobrowolne wprowadzenie kogoś w błąd, by mu zaszkodzić lub samemu coś w ten sposób zyskać. Kłamstwem posługuje się szatan, dlatego w Biblii nazwany jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Bardzo szkodliwą i zarazem wyrafinowaną formą kłamstwa jest manipulowanie prawdą. Dość trafnie obrazuje to pewna anegdota. Kapitan zapisał w dzienniku: "Dziś sternik spóźnił się do pracy". Dwa tygodnie później pisanie dziennika przypadło sternikowi. I on w taki sposób odwzajemnił się kapitanowi: "Dziś kapitan nie spóźnił się do pracy". Te dwie informacje nie powinny się znaleźć w dzienniku. Kapitan powinien najpierw w cztery oczy upomnieć sternika, zgodnie ze wskazaniem Ewangelii. Natomiast sternik ewidentnie zmanipulował prawdą. Tą zapisaną w dzienniku informacją wywołał wrażenie, jakby kapitan codziennie spóźniał się do pracy, a tylko dzisiaj przyszedł punktualnie. A tymczasem Pan Jezus uczy nas mówić prawdę, ale tak, aby nikomu nie wyrządzać krzywdy. Bo i prawdą można skrzywdzić, zwłaszcza gdy się nią manipuluje albo gdy pominie się Jezusową zasadę, że najpierw trzeba upomnieć w cztery oczy. Upomnienie bliźniego chroni przed zadaniem komuś śmierci społecznej i daje mu możliwość poprawy. Dzisiaj, niestety, w niektórych mediach przyjął się zwyczaj, by upomnieć tak, aby zadać śmierć społeczną - przypomniał.

W ramach prelekcji bp Szlachetka podał opisy obmowy, oszczerstw i plotek. Wiele miejsca poświęcił też zjawisku językowej dehumanizacji. - To świadome używanie takich słów, za których pomocą pomniejsza się czyjąś godność, bo wtedy łatwiej być wobec niego niegrzecznym, bezwzględnym, łatwiej ignorować jego prawa, znęcać się nad nim czy traktować go instrumentalnie - tłumaczył. Mowa była też o hejcie i faktach medialnych. Prelekcję bp Szlachetka zakończył konkluzją: - Nasz Zbawiciel uczy nas, że język posiada ogromną moc - może służyć prawdzie albo kłamać, może uzdrawiać albo ranić, może budować albo burzyć, może pocieszać albo zasmucać, może pomagać albo szkodzić, może wreszcie ocalić życie i może je zabić. Od sposobu używania języka zaczyna się pokój albo wojna.

Po prelekcji przedstawiciele szkół katolickich Fregata, Towarzystwa Edukacyjnego "Lokomotywa", Zespołu Katolickich Szkół Niepublicznych z Pruszcza Gdańskiego i Liceum Columbus przedstawili ofertę swoich placówek dla dzieci i młodzieży.