31. Światowy Dzień Chorego w Gdańsku

ks. Maciej Świgoń ks. Maciej Świgoń

publikacja 11.02.2023 15:07

W sobotę 11 lutego, w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, ks. inf. Edmund Skalski przewodniczył uroczystej Eucharystii w archikatedrze oliwskiej, sprawowanej z okazji 31. Światowego Dnia Chorego.

Podczas liturgii udzielony został sakrament namaszczenia chorych. Podczas liturgii udzielony został sakrament namaszczenia chorych.
ks. Maciej Świgoń /Foto Gość

W liturgii uczestniczyli chorzy wraz ze swoimi rodzinami i bliskimi, pracownicy służby zdrowia, wolontariusze opiekujący się chorymi, osoby związane z Caritas Archidiecezji Gdańskiej i siostry zakonne. Zebranych na modlitwie przywitał ks. Andrzej Wiecki, wicedyrektor gdańskiej Caritas. - Jesteśmy tutaj po to, aby Jezus nas dotknął, uzdrowił, przemienił i pomógł w niesieniu cierpienia. Gromadzimy się jako Kościół, by naszą modlitwą towarzyszyć chorym - powiedział kapłan.

W homilii ks. Skalski zaznaczył, że ludzkie życie na ziemi ma wszelkie znamiona drogi. - Człowiek jest istotą będącą ciągle w drodze. W tym kontekście św. Paweł powie, że nie mamy na ziemi stałego miejsca, ale wypatrujemy przyszłego, do którego zmierzamy. Podróże bywają jednak trudne i męczące, wymagają sporego nakładu sił. Dlatego potrzebujemy należytego wsparcia, umocnienia i koniecznego posiłku, abyśmy w drodze nie ustali - mówił.

Wyjaśnił, że ziemskie życie Chrystusa też było podróżowaniem, również odczuwał niewygody i trudy. - Stąd doskonale znał sytuację i los ludzi, o których mówi dzisiejsza Ewangelia. Oni odbyli długą podróż, przyszli z daleka chcąc się z Jezusem spotkać, czegoś się nauczyć, dowiedzieć oraz wzmocnić siłę ducha. Rozumiejąc ich trudne położenie Jezus spieszy z pomocą, która wydaje się być na miarę potrzeb i oczekiwań. Wpierw Pan Jezus wczuwa się w ich sytuację - jakiś rodzaj głębokiej empatii. Wrażliwy na każde, nawet najmniejsze ludzkie cierpienie, nie przechodzi obojętnie wobec tłumu, który względem Niego okazał tyle zaufania i wiary. Dla Jezusa każdy człowiek - a zwłaszcza będący w potrzebie - jest najważniejszy, a konieczność niesienia pomocy jest w tej sytuacji sprawą priorytetową i nie wymaga żadnego, dodatkowego uzasadnienia - podkreślił kaznodzieja.

Zwrócił uwagę, że Światowy Dzień Chorego przeżywany jest w dniu, kiedy w liturgii obchodzone jest wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes, czczonej jako Uzdrowienie chorych. - Matczyna troska Maryi ujawnia się często w cudownych darach otrzymanych za Jej przyczyną: zarówno uzdrowienia słabości cielesnych, jak i przywrócenia harmonii wewnętrznej. Maryja jest obecna jako współcierpiąca Matka przy łóżku każdego chorego, zwłaszcza tych, którzy czują się osamotnieni i pozbawieni wsparcia najbliższych - zaakcentował.

- Światowy Dzień Chorego pomaga nam na nowo dostrzec w naszym otoczeniu osoby, które cierpią czy przeżywają jakieś bolesne, ludzkie ograniczenia. Choroba wpisana jest w ludzką kondycję, ale nigdy nie jesteśmy na nią przygotowani; nie ma dla choroby dobrego czasu. Zauważamy także tych, którzy poświęcają swoje siły oraz kompetencje zawodowe na rzecz służby chorym i niepełnosprawnym: lekarzy, personel pielęgniarski i grono anonimowych osób, które poruszone ewangelicznym duchem miłości bliźniego troszczą się i pielęgnują chorych. Jakżeż to ważne, abyśmy w tym trudnym doświadczeniu nie byli sami, pozostawieni na łaskę i niełaskę drugiego człowieka. Nie wolno nam się poddać jakimkolwiek zachowaniom, które stanowią kulturę odrzucenia - dodał kapłan.

Ksiądz Skalski w imieniu metropolity gdańskiego podziękował wszystkim, którzy z wielkim oddaniem opiekują się chorymi. - Myślę szczególnie o personelu szpitali, sanatoriów, domów opieki i hospicjów, a także o krewnych i wolontariuszach towarzyszących ludziom chorym w ich domach. Dziękuję również wszystkim kapelanom szpitalnym - diecezjalnym i zakonnym - oraz odwiedzających ludzi chorych w domach. W całym wysiłku podjętym dla ratowania zdrowia i niesienia ulgi w cierpieniu, Chrystus doznaje szczególnego uszanowania. Niech On sam wynagrodzi wszystkim podjęty trud i wysiłek. Miarą naszego humanizmu i ewangelicznej dojrzałości jest sposób, w jaki traktujemy chorych i cierpiących. Każdego dnia przy tysiącach chorych pochylają się kochający oraz współczujący bracia i siostry, czyniąc wszystko, aby nie cierpienie, ale miłość miała głos decydujący. Módlmy się, aby nigdzie nie zabrakło rąk gotowych przyjść z pomocą ludziom doświadczającym krzyża bólu, choroby i cierpienia. Wszyscy jesteśmy w drodze, potrzebujemy czasu, otwartych rąk i serca drugiego człowieka. Obyśmy nigdy nie byli zawiedzeni i sami nie zawiedli innych - zakończył kaznodzieja.