Orzeł Biały nad Bałtykiem

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

„Idziemy nad polskie morze” – przemawiał do żołnierzy gen. Józef Haller kilka miesięcy po symbolicznym odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Słowa dotrzymał. Jednak decyzja o przekazaniu Rzeczypospolitej 147-kilometrowego pasa morskiego wybrzeża miała słodko-gorzki posmak – wbrew wielkim nadziejom Gdańsk nie znalazł się w granicach odradzającej się ojczyzny.

	Zaślubiny – Puck, 10 lutego 1920 roku. Zaślubiny – Puck, 10 lutego 1920 roku.
Narodowe Archiwum Cyfrowe

Republika Niemiecka i Ententa 11 listopada 1918 r. podpisały układ rozejmowy w Compiégne, kończąc w ten sposób I wojnę światową. W tym samym czasie zwolniony z aresztu w Magdeburgu Józef Piłsudski powrócił do Warszawy, objął władzę nad wojskiem i desygnował pierwszego premiera. W świadomości społecznej Polaków ów dzień zapisał się jako moment odzyskania przez Polskę niepodległości. Datę należy jednak uznać za symboliczną, ponieważ proces przywracania państwowej suwerenności był znacznie dłuższy. Na przykład Pomorze musiało czekać na powrót do ojczyzny kilkanaście dodatkowych miesięcy. Jeszcze inaczej potoczyła się historia samego Gdańska. Mimo usilnych zabiegów strony polskiej – przekonanej, że to ważne miasto położone u ujścia Wisły, a jednocześnie bałtycki port powinien należeć do Polski – światowe mocarstwa zadecydowały inaczej...

Bez większych zakłóceń

Pomorze Gdańskie powróciło do Polski na mocy postanowień traktatu wersalskiego, podpisanego 28 czerwca 1919 roku. Polska otrzymała 147-kilometrowy pas morskiego wybrzeża. Kilka miesięcy później utworzony został Front Pomorski z gen. Józefem Hallerem na czele, którego jednostki miały za zadanie przejąć kolejne miejscowości od ustępujących Niemców. „Idziemy nad polskie morze (...) w kraj odwiecznie polski” – przemawiał do żołnierzy dowódca. Operację podzielono na dwa etapy. Pierwszy – od 17 do 23 stycznia – obejmował przejęcie południowej części województwa pomorskiego po prawej stronie Wisły, a także terenów województwa poznańskiego, które nie zostały odzyskane w powstaniu wielkopolskim, m.in. Działdowa, Torunia, Grudziądza, Bydgoszczy. Drugi etap trwał od 25 stycznia do 10 lutego. W tym czasie przejęto wszystkie tereny po lewej stronie Wisły aż do morza wraz z Wisłą i pasem nadmorskim, m.in. Starogard, Skórcz, Pelplin, Tczew, Kościerzynę, Kartuzy, Wejherowo i Hel. Przejmowanie władzy przez Polaków we wszystkich tych miejscach odbywało się według podobnego scenariusza: trwało zazwyczaj kilka dni, miało podniosły i uroczysty charakter, składało się z oficjalnego przekazania władzy cywilnej, defilady wojskowej oraz uroczystości religijnych. Pomimo kilku prób stawiania zbrojnego oporu przez Niemców oraz przypadków sabotażu, odzyskiwanie kolejnych miejscowości odbywało się bez większych zakłóceń.

Dzień krwi i chwały

Punkt kulminacyjny procesu przywracania Pomorza do wolnej ojczyzny stanowiły zaślubiny Polski z Bałtykiem. 10 lutego 1920 r. do Pucka specjalnym pociągiem przybył gen. Haller wraz z ministrem spraw wewnętrznych Stanisławem Wojciechowskim oraz nową administracją województwa pomorskiego. Jak zapamiętali świadkowie, tamtego dnia padał silny deszcz i mocno wiało. Trudne warunki pogodowe nie odstraszyły jednak Kaszubów, którzy tłumnie stawili się w Pucku ubrani w tradycyjne stroje. Uroczystości z udziałem m.in. wicepremiera Wincentego Witosa, marszałka Macieja Rataja oraz „króla Kaszubów” Antoniego Abrahama rozpoczęły się od dziękczynnej Mszy św. Kazanie miał wygłosić ks. Józef Wrycza. Generał Haller, ze względu na pogarszające się warunki, zasugerował, by duchowny skrócił nieco homilię. „Przygotowałem na 20 minut, tyle też będę kazał” – odpowiedział twardo kapłan, a jego patriotyczna przemowa odbiła się szerokim echem na całym Pomorzu.

Po Eucharystii głos zabrał gen. Haller. „Oto dziś dzień krwi i chwały. Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim (...), zawdzięczamy to przede wszystkim miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim, którzy w walce nie ustawali” – mówił w podniosłym przemówieniu. Następnie wjechał konno na skraj zamarzniętej zatoki i wrzucił pierścień w Bałtyk.

Nie obyło się bez niespodzianek. Według jednej z wersji, pierścień zatrzymał się na lodzie i dopiero gdy płk Stanisław Skrzyński, podjeżdżając do niego konno, załamał lód, uroczystość została w pełni zakończona.

Mało kto wie, że dowódca Frontu Pomorskiego akt zaślubin z Bałtykiem powtórzył niedługo potem we Władysławowie. Druga z ceremonii miała nieco inny charakter, gdyż odbyła się na pełnym morzu, na pokładzie kutra Stella Maris. Po raz pierwszy w odrodzonym kraju statek z biało-czerwoną banderą z polskimi oficerami pływał wówczas po własnych wodach terytorialnych.

Paderewski w Gdańsku

Losu wielu pomorskich miejscowości przyłączonych do Rzeczypospolitej nie podzielił Gdańsk, pomimo determinacji i zaangażowania wielu polskich mieszkańców położonego nad Motławą miasta. Nieco ponad tydzień po powrocie Piłsudskiego do Warszawy (19 listopada 1918 r.) oficjalnie powołano do życia Gdańską Radę Ludową. Kierował nią lekarz Józef Wybicki, potomek sławnego autora hymnu Polski. Organizacja oficjalnie reprezentowała polską społeczność w Gdańsku, zabiegając m.in. o wprowadzenie do szkół podstawowych nauki języka polskiego i religii (w języku polskim). Wybicki, podobnie jak wielu innych polskich działaczy, odpowiadał także za organizację przyjazdu do Gdańska jednego z ojców niepodległości – Ignacego Jana Paderewskiego. Ów światowej sławy pianista i kompozytor z jednej strony, z drugiej – sprawny polityk i dyplomata – w czasie I wojny światowej dotarł do prezydenta USA Thomasa Wilsona i przekonał go do poparcia sprawy polskiej. To właśnie dzięki zaangażowaniu Paderewskiego prezydent USA w słynnym orędziu mówił wyraźnie o prawie Polski do niepodległości, a następnie o konieczności powstania suwerennego państwa polskiego z dostępem do morza. Niespecjalnie dziwi więc, że choć pianista mógł wybrać znacznie szybszą, łatwiejszą i wygodniejszą drogę do odradzającej się ojczyzny (przez Austrię i Czechosłowację), ostatecznie zdecydował się na trasę przez Gdańsk. Był to wyraz swoistego manifestu politycznego – powrotu do Rzeczypospolitej przez port, który przez stulecia był związany z państwem polskim.

Paderewski najpierw z USA udał się do Wielkiej Brytanii. Tam, wbrew odradzającemu mu takie rozwiązanie brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Alfredowi Balfourowi, wsiadł na pokład krążownika HMS Concord i ruszył do Gdańska. Jednostka z przyszłym premierem Polski na pokładzie zacumowała w gdańskim porcie wczesnym rankiem 25 grudnia 1918 roku. Na miejscu Paderewski spotkał się m.in. z innym ojcem polskiej niepodległości, Wojciechem Korfantym, który specjalnie w tym celu przyjechał do Gdańska, przyszłym wojewodą pomorskim Stefanem Łaszewskim oraz gdańskimi działaczami Józefem Wybickim i Franciszkiem Kubaczem. Paderewski nie mógł jednak swobodnie poruszać się po mieście, ponieważ – jak wskazywał historyk dr Jan Daniluk – „Niemcy śledzili każdy [Paderewskiego] krok, a przede wszystkim alergicznie reagowali na towarzyszących mu brytyjskich, umundurowanych oficerów. Sam kompozytor tonował nastroje i przestrzegał przed publicznymi, jakimikolwiek gestami, które Niemcy mogliby odczytać jako podżeganie do antyniemieckich akcji”.

Po rozmowach, które musiały dotyczyć kwestii powrotu Gdańska do Polski, następnego dnia Paderewski wyjechał z miasta pociągiem w kierunku Poznania. Na dworcu żegnała go grupa Polaków. Ich wielkie nadzieje na to, że już wkrótce staną się obywatelami Rzeczypospolitej, okazały się płonne. Kilka miesięcy po wizycie Paderewskiego w Wersalu zapowiedziano utworzenie Wolnego Miasta Gdańska pod auspicjami Ligi Narodów. Powstanie tego dziwnego – ani niemieckiego, ani polskiego – tworu proklamowano ostatecznie 15 listopada 1920 roku. Jednak historia Polaków w Wolnym Mieście, będącym – jak pisał reporter Zbigniew Rokita – „jednym z najsłabszych punktów powojennego ładu światowego, bombą z opóźnionym zapłonem”, to już zupełnie inna historia...

Pisząc artykuł, korzystałem m.in. z katalogu wystawy IPN „»Należy stworzyć niepodległe państwo polskie (...) z wolnym dostępem do morza«. Powrót Pomorza i Kujaw do Polski 1918–1920” oraz artykułu dr. Jana Daniluka „»Polski« listopad 1918 r. w Gdańsku”.

Dr Jan Hlebowicz, historyk, publicysta, pracownik IPN Gdańsk, w latach 2012–2018 dziennikarz „Gościa Niedzielnego”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.