Morskie i portowe święta

Piotr Piotrowski

|

Gość Gdański 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

Choć z daleka od domu, w pracy albo na służbie, to jednak Wigilia jest tradycyjnie i po polsku obchodzona. W tym roku tysiące polskich marynarzy też spędziły Boże Narodzenie na wodzie. A dla marynarzy w portach, jak w Gdyni i Gdańsku, duszpasterstwa ludzi morza zorganizowały spotkania świąteczne.

	Filipińska załoga, uczestnicy Mszy Świętej w gdyńskim kościele redemptorystów. Filipińska załoga, uczestnicy Mszy Świętej w gdyńskim kościele redemptorystów.
Archiwum prywatne

Dla wielu osób obchodzenie Bożego Narodzenia poza domem jest sytuacją nie tyle wyjątkową, co nawet niemożliwą. Nieobecność najbliższych, niemożność podzielenia się z nimi opłatkiem, święta bez wspólnej rozmowy przy stole, zastawionym wigilijnymi potrawami, to rzeczy trudne do wyobrażenia. Jak o takich wyjątkowych świętach mówią ci, którzy wielokrotnie spędzili je w ten sposób?

Kapitan z wieloletnią praktyką pracy na morzu stwierdza: – Można odpowiedzieć krótko, obchodzi się je tak, jak na lądzie, w naszych polskich domach. Nawet w okresie komunistycznego zniewolenia zawsze były dostarczane na statek dwie choinki – jedna była stawiana w dzień Wigilii w mesie, a druga mocowana była wysoko na maszcie i dekorowana kolorowymi żarówkami tak, aby nie robiły tła dla świateł pozycyjnych statku. W ten widoczny sposób już sama gwiazdkowa dekoracja statku świadczyła o świątecznym nastroju załogi. Kucharz przygotowywał wigilijne, czyli postne potrawy na wieczerzę, ale nie brakowało też innych posiłków na wypadek, gdyby któryś z marynarzy nie miał ochoty w ten niezwykły wieczór pościć. W okresie totalitaryzmu nie było opłatka na statku, więc kapitan składał życzenia całej swojej załodze przed rozpoczęciem kolacji. Najważniejszym życzeniem było to, by następne święta Bożego Narodzenia marynarze obchodzili już na lądzie, w gronie rodziny. Potem załoga wzajemnie składała sobie życzenia – wspomina.

Dodaje też, że przed 1956 r. w czasie Wigilii nie wolno było śpiewać marynarzom kolęd. Święta wyróżniały się tylko bardziej uroczystą kolacją. – Wiem to z opowiadań starszych kolegów, że nawet w okresie tej świętej nocy niektórzy kapitanowie podsłuchiwali pod kabinami marynarzy, czy w samotności nie śpiewają religijnych pieśni. Już za czasów Władysława Gomułki pojawił się na statku opłatek, którym w czasie tego niepowtarzalnego wieczoru kapitan łamał się z każdym składającym życzenia. To samo robili marynarze między sobą. Jednak i w tym czasie zdarzały się marynarskie święta bez opłatka. Wynikało to najczęściej z samego charakteru zawodu. Przeważnie ze zbytniego, a przede wszystkim czasowo długiego oddalenia od kraju albo też z pracy na obcych statkach, z obcymi ludźmi, nie tylko narodowościowo, ale i kulturowo. Po 1989 r. na polskich statkach można było bez skrępowania śpiewać kolędy i pastorałki – wspomina.

Polskie święta

W 2023 r. ponad tysiąc marynarzy z 54 statków Polskiej Żeglugi Morskiej spędziło święta Bożego Narodzenia na morzu lub w portach. – Wiele z załóg statków PŻM podczas świąt znajdowało się na Atlantyku. Byli to m.in. marynarze z MS „Sudety”, płynącego z Nowego Orleanu do Kartageny w Hiszpanii, MS „Puck”, płynącego z kanadyjskiego Quebecu do Tyne w Wielkiej Brytanii, czy MS „Legiony Polskie”, który jest w rejsie z niemieckiego Brake do Nowego Orleanu – mówi Krzysztof Gogol z PŻM.

W odległych portach Boże Narodzenie spędzili też marynarze z MS „Tczew”, który na święta dotarł do argentyńskiego portu Bahía Blanca. Podobnie załogi statków „Kujawy” i „Mazury”, które wspólnie w okresie Bożego Narodzenia przebywały w kolumbijskim porcie Barranquilla, MS „Mazowsze”, który w drugi dzień świąt zawinął do tropikalnego brazylijskiego portu Fortaleza, czy MS „Drawn”, który w Wigilię dotarł do portu Panama City.

W portach europejskich Boże Narodzenie spędzali marynarze z MS „Juno” i MS „Szczecin”. Pierwsza załoga 24 grudnia zawinęła do włoskiego portu Ortona, druga była w tym czasie w norweskim Porsgrunn. Tegoroczne święta z bliskimi spędziły załogi czterech jednostek, które przechodzą remonty w stoczniach, m.in. MS „Solidarność” i MS „Roztocze”.

Nie wszyscy mieli jednak takie szczęście. – Pechowcami, którzy przed samymi świętami wyruszyli na morze, są marynarze ze statku MS „Kaszuby”, który 20 grudnia opuścił Gdańsk i Wigilię spędził już w Teesport w Wielkiej Brytanii. A także MS „Polesie”, który wyszedł z Gdyni 21 grudnia i w Wigilię cumował w Rotterdamie – dodaje K. Gogol.

Na statkach PŻM podtrzymywane są tradycje świąteczne. – W mesie jest choinka, najczęściej sztuczna, która jest na stałym wyposażeniu każdego ze statków. Kucharz wraz ze stewardem dokładają wszelkich starań, aby marynarzom nie brakowało tego wszystkiego, co spożywaliby podczas wigilijnej kolacji w rodzinnych domach. Tradycyjnie na statkowym wigilijnym stole – tego dnia wspólnym, przykrytym w jednej mesie – znaleźć możemy 12 potraw – opowiada K. Gogol.

Kolację wigilijną kapitanowie polskich statków rozpoczynają zazwyczaj o godz. 17 czasu statkowego. Na początku wspólnego wieczoru – tak, jak w kraju – wszyscy dzielą się opłatkiem i składają sobie życzenia. Późnym wieczorem każdy z marynarzy zaszywa się w swojej kabinie i stara się połączyć ze swoimi bliskimi za pośrednictwem internetu. Na wszystkich statkach PŻM działa internet satelitarny, który umożliwia składanie życzeń z dowolnej części globu, także ze środka oceanu.

Portowe święta

Jednak nie wszystkie statki są w ruchu. Gdy jednostki znajdują się w świątecznym czasie w portach, wówczas odwiedzane są przez duszpasterzy ludzi morza. To duchowni posługujący w takich organizacjach, jak katolicka Stella Maris czy protestancka The Mission to Seafarers. Odwiedzają oni załogi z drobnymi podarunkami, a czasem odprawiają też nabożeństwa czy Msze św. Morskie misje duszpasterskie pomagają również w transporcie do kościołów, jeśli jest na to czas podczas postoju statku.

Gdyńska marynarska przystań dla katolików to Stella Maris. – Jesteśmy jak port pełniący posługę socjalną, humanitarną i duchową. Przybywają do nas marynarze z różnych zakątków świata. W tym roku też przybyli do nas ludzie morza, by wspólnie świętować Boże Narodzenie. Gdy dostarczymy im ciepła, dobrego słowa, uśmiechniętej twarzy i kochającego serca, to oni to sobie bardzo cenią – mówił o. Edward Pracz CSsR, duszpasterz ludzi morza z Gdyni.

W Gdańsku posługę dla ludzi morza pełni ks. Rafał Nowicki. – Te święta, choć radosne, to szczególnie dla załóg ukraińskich są smutne. W tym roku mieliśmy jednak bardzo pozytywne doświadczenie, bo armator zgodził się na wizytę ukraińskich rodzin na jednym ze statków. Poza tym, już tradycyjnie, udało mi się odwiedzić wiele załóg filipińskich, które w 100 proc. są katolickie. Zapraszaliśmy też załogi, które były w gdańskim porcie, na świąteczną Mszę św. – mówi ks. Nowicki.

Dodaje, że świąteczna posługa ma też charakter edukacji międzykulturowej. – Dla wielu odwiedzanych osób wielką nowością jest opłatek. Tłumaczę więc, o co chodzi, jaki jest obyczaj. Z roku na roku widzę, że nie tylko spotyka się to z ciekawością i zrozumieniem tych osób, ale też przyjmują ten zwyczaj, cieszą się nim i, mam nadzieję, przyjmują go na kolejne świętowanie – dodaje kapłan.

Redemptorysta z Gdyni przyznaje, że troska o marynarzy, którzy z dala od swoich rodzin spędzają Boże Narodzenie, jest niezwykle ważna. – Dla mnie jako kapłana piękne jest to, że my ich staramy się w jakiś sposób wzbogacić, ale tak, żeby to oni stawali się świadkami życia chrześcijańskiego na morzach i oceanach świata. To jest właśnie cel naszej misji – mówi o. Pracz.

W Gdyni odbyło się też tradycyjne świąteczne spotkanie na lądzie. W siedzibie Stelli Maris zgromadziło się wielu żeglarzy z całego świata. Martin, marynarz z Holandii, mówił, że gdyńska przystań staje się dla niego na chwilę namiastką domu. – Jeśli wykonujesz tę pracę, jesteś marynarzem, to nie masz zbyt wielu okazji, żeby w ciągu roku zobaczyć swoich najbliższych. Dlatego takie spotkanie, jak to w Gdyni, umacnia cię na duchu i dodaje otuchy – przyznaje.

Społeczność ludzi morza, związanych z żeglugą handlową na całym świecie, liczy ok. 1,5 mln marynarzy i 41 mln zatrudnionych w rybołówstwie.

Służba z betlejemskim światłem

Okres świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku to czas nieustannej pracy Marynarki Wojennej i Morskiego Oddziału Straży Granicznej. W Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego odbyło się 18 grudnia spotkanie wigilijne, w którym uczestniczyli kadra i pracownicy resortu obrony narodowej jednostki, byli dowódcy oraz kapelani morskiego rodzaju sił zbrojnych. Spotkania opłatkowe odbyły się także w innych jednostkach polskiej Marynarki Wojennej. Zgodnie z tradycją, dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża kadm. Piotr Sikora spotkał się z żołnierzami pełniącymi służbę dyżurną i złożył im życzenia świąteczne. Podobną wizytę złożył dowódca 3 Flotylli Okrętów kadm. Andrzej Ogrodnik, który spotkał się nie tylko z żołnierzami w gdyńskiej jednostce, ale też w Wojskowym Zgrupowaniu Zadaniowym „Podlasie”, gdzie marynarze flotylli wspierają działania ochrony wschodniej granicy Polski.

Wcześniej, bo 12 grudnia, samolot transportowo-desantowy M28B Bryza poleciał do Krakowa, gdzie na jego pokład weszła grupa harcerzy gdańskiej chorągwi. Wraz z nimi do samolotu trafił także ogień betlejemski, przekazany przez skautów słowackich harcerzom z Polski w Narodowym Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem. Lot z Krakowa do Gdyni to coroczna tradycja. Po wylądowaniu Betlejemskie Światło Pokoju zostało przekazane dalej na Pomorze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.