Rumska Madonna

Wioleta Żurawska

|

Gość Gdański 05/2024

publikacja 01.02.2024 00:00

Na mapie archidiecezji gdańskiej są miejsca słynące szczególnymi łaskami. Jednym z nich jest sanktuarium NMP Wspomożenia Wiernych w Rumi, w którym w niedzielę 28 stycznia wierni uczcili 75. rocznicę poświęcenia cudownego obrazu.

Wizerunek został namalowany przez ks. Władysława Luteckiego z Jarosławia w 1949 roku. Wizerunek został namalowany przez ks. Władysława Luteckiego z Jarosławia w 1949 roku.
Wioleta Żurawska /Foto Gość

Dziękuję Bogu za tę wielką łaskę, iż w miejscu, gdzie wczoraj było puste pole, dziś stoi obszerna i miła kaplica, gdzie obfitymi strumieniami spływać mają łaski Najwyższego za przyczyną opiekunów niebieskich: Wspomożycielki Wiernych i św. Jana Bosko” – pisał w liście do przełożonego salezjanów prymas Polski kard. August Hlond, gdy na Pomorzu, w Rumi, powstała pierwsza salezjańska placówka. Zakonnicy przybyli tu we wrześniu 1937 roku za zgodą ordynariusza chełmińskiego bp. Stanisława Okoniewskiego. Z ich działalnością ściśle związany jest kult NMP Wspomożenia Wiernych. Jeszcze przed II wojną światową ks. Jan Kasprzyk rozpoczął organizację comiesięcznych uroczystych nabożeństw ku czci Wspomożycielki Wiernych. Chociaż działalność salezjanów, dla których najważniejsza była opieka nad młodzieżą, przerwała wojna, rychło zaczęli ją kontynuować, a kult Wspomożycielki zataczał coraz szersze kręgi.

Cud w… garbarni

Pierwowzorem obrazu rumskiej Madonny stało się dzieło, które powstało w Turynie. Ksiądz Bosko zlecił namalowanie go, gdy we śnie zobaczył Najświętszą Maryję Pannę Wspomożenia Wiernych. Matka Boża została przedstawiona w koronie, w czerwonej sukni i granatowym płaszczu. W jednej ręce trzyma małego Jezusa, a w drugiej dzierży berło. Dzieciątko przyodziane jest w zieloną szatę i czerwony płaszczyk. Wyciąga ręce do wiernych.

Historia rumskiego obrazu rozpoczęła się od wypadku w pobliskiej garbarni. O zdarzeniach opowiedział pan Krauze, pracujący w zakładzie w latach 1946–1977, do czasu przejścia na emeryturę: „W garbarni nastąpił wypadek – zawaliła się ściana budynku budowanej świetlicy od strony kuźni pana Kohnke. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Zebraliśmy się w moim mieszkaniu we czterech: Jankowski, Konefko, Łazicki i ja. W czasie rozmowy ustaliliśmy, że musimy w dowód wdzięczności kupić jakiś obraz do głównego ołtarza w Kapliczce” – relacjonował. „Z tą propozycją poszliśmy do ks. Żołnowskiego, który zgodził się z nami. Pan Jankowski zaproponował, aby namalować obraz przedstawiający Matkę Bożą Wspomożycielkę. Ks. Proboszcz przystał na tę propozycję, stwierdzając, że takiego obrazu tutaj, na Pomorzu, nie ma. Pracownicy garbarni podjęli decyzję o ufundowaniu tego obrazu. Zbierałem »po cichu« pieniądze, gdyż w tamtych czasach tego nie wolno było robić. I tak musiałem jechać do UB w Wejherowie »się spowiadać«, ale wszystkiego się wyparłem” – podkreślił pan Krauze.

Od tego czasu pracownicy garbarni co roku składali się na Mszę św. w swojej intencji.

Malarz z rzeszowskiego

Za organizację przedsięwzięcia odpowiadał ks. Feliks Cieplik. O namalowanie obrazu poprosił ks. Władysława Luteckiego z Jarosławia. „Nie znał wizerunku Wspomożycielki, ale opowiedziałem, jak pod dyktandem ks. Bosko w Turynie artysta namalował pierwszy obraz Wspomożycielki i wręczyłem kilka pocztówek i obrazków, które przywiozłem z Turynu. Widziałem, że bardzo zapalił się do malowania” – opowiadał ks. Cieplik na potrzeby książki „Daj Mi dusze, resztę zabierz – Salezjanie w Rumi 1937–2007”, wydanej pod redakcją Urszuli Klawiter. „Zapytałem, ile pieniędzy mam przygotować. Nie podał ceny, ale powiedział, że podliczy wydatki, bo chce to zrobić, aby uczcić Madonnę ks. Bosko. Poprosiłem go, aby wracając, wstąpił do Oświęcimia i zobaczył wierną kopię obrazu Wspomożycielki Turyńskiej” – zaznaczył. Ksiądz Cieplik, za pozwoleniem ówczesnego dyrektora zakładu salezjańskiego ks. Feliksa Żołnowskiego, przekazał malarzowi pewną sumę pieniędzy. „Wywnioskowałem, że to bardzo biedny ksiądz i może nie będzie miał za co wrócić i kupić płótno i farby do malowania” – dodał salezjanin. Ks. Władysław Lutecki ukończył malowanie obrazu 15 stycznia 1949 roku. „Otrzymałem list, że obraz już gotowy. Postanowiłem, że będzie poświęcony w uroczystość św. Jana Bosko” – relacjonował ks. Cieplik. Tak też się stało.

Obraz rumskiej Wspomożycielki Wiernych początkowo wisiał w wybudowanej przez salezjanów kaplicy, która przynależała do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. Wspólnota pw. NMP Wspomożenia Wiernych – nazwana tak poprzez rozszerzający się kult – została erygowana w 1957 roku. Budowa kościoła rozpoczęła się w 1979 roku, a konsekrowany został 9 lat później. 15 października 1988 roku wizerunek rumskiej Madonny został uroczyście przeniesiony do nowej świątyni i umieszczony w centralnym miejscu prezbiterium. Warto wspomnieć, że kilka lat wcześniej cała parafia została zawierzona NMP Wspomożenia Wiernych. Jej imię otrzymał także jeden z dzwonów kościelnych.

Szczególne łaski

Przez lata księża zbierali liczne świadectwa łask wyproszonych przed obrazem. Dowodów dostarczają wierni. Dziękują za zdrowie, uwolnienie od nałogów. Czasami są wdzięczni za umocnienie w wierze, innym razem za odnalezienie drogi życiowej.

Państwo Wiesława i Alfred podziękowali za syna Jasia. Chłopiec urodził się 30 maja 1993 roku. „Wcześniej nie udawało mi się donosić dziecka, następowało poronienie” – napisała pani Wiesława. „Jaś urodził się w 34 tygodniu ciąży, był rozwinięty na tyle, by samodzielnie żyć. Dzisiaj ma przeciętne problemy ze zdrowiem. Przez całą ciążę czułam wyraźnie opiekę i prowadzenie najukochańszej Matki Maryi. Wszystko, co działo się wokół mnie wtedy, było dobre i korzystne dla dziecka. Jako rodzina chcielibyśmy podziękować Maryi za syna” – takie świadectwo rodzice pozostawili jeszcze pod koniec lat 90. XX wieku. Za opiekę ofiarowali krzyżyk, który pani Wiesława otrzymała od matki chrzestnej z okazji I Komunii Świętej.

Wśród podziękowań są także wspomnienia napisane przez ks. Wacława, który zwrócił się do Maryi Wspomożycielki Wiernych w intencji pani Zofii potrąconej przez rozpędzony samochód w pobliżu skrzyżowania ulic Piłsudskiego i Dąbrowskiego w Rumi (jej przypadek świadkowie nazwali cudem), kobiety, która podziękowała za nawrócenie męża oraz pani Elżbiety – za nawrócenie syna.

„Życie stało się koszmarem, nie pomagały prośby ani żadne groźby. Przestał chodzić na Msze św., a z domu wychodził niby do kościoła. Był niegrzeczny, agresywny, źle się uczył. Wszystko podporządkował komputerowi, a ściślej graniu w gry. Kłamał bez przerwy, nie można mu było wierzyć i ufać. Zabijał swoje sumienie, z wspaniałego chłopca zmienił się w kogoś nie do poznania. Wszystko wróciło do normy w 1999 roku. Dzięki wstawiennictwu Maryi znowu jest wspaniałym młodzieńcem, uczciwym i dobrym. Dziękuję Ci Maryjo, nasza ukochana Mateczko za to, że przyprowadziłaś mojego syna do Jezusa” – napisała pani Elżbieta.

Wiele świadectw łask dotyczy uzdrowień. „W tylnym dole czaszki po stronie prawej znajduje się masa o wymiarach 70 ¢ 50 ¢ 60 mm” – taki był wynik badań, jakie 17-letnia Anna wykonała w 2000 roku. Badanie rezonansem magnetycznym potwierdziło groźną diagnozę. Z uwagi na ogromny wymiar guza oraz jego umiejscowienie należy jak najszybciej przystąpić do działania – stwierdził wówczas neurochirurg. Oznaczało to poważny zabieg. „Przez cały ten czas, począwszy od pierwszego dnia mojej choroby, trwały gorliwe modlitwy mojej rodziny, znajomych, kolegów, koleżanek i księży” – pisała później Anna. „Odprawiono Msze błagalne o moje uzdrowienie. Zawierzyliśmy Bogu do końca, wierząc, że On sprawi cud. Kiedy już znalazłam się w Akademii Medycznej czekało mnie jeszcze jedno nieprzyjemne badanie: orteriografia. Okazało się, że guz jest tylko okrągły i o średnicy 2,5 cm – zmniejszył się sześciokrotnie. Gdy nadszedł dzień operacji, ja i moi rodzice byliśmy spokojni, bo wiedzieliśmy, że wszystko będzie w porządku, że ktoś czuwa nade mną. Po zabiegu czułam się doskonale, szybko wróciłam do zdrowia. Badania były pomyślne, na ostateczny wynik czekaliśmy z niecierpliwością, ale i spokojem, trwając w modlitwie. Wynik był bardzo pomyślny – jestem uzdrowiona” – podkreśliła Anna.

Kuźnia modlitwy

Kult NMP Wspomożenia Wiernych jest cały czas żywy. – Nie ma miesiąca, w którym wierni nie dziękowaliby za otrzymane łaski. Rodzice starający się bezskutecznie o dzieci z pomocą Maryi otrzymują je. Słyszymy świadectwa uzdrowień z nowotworów, parafianie wychodzą ze stanów po ludzku określanych jako beznadziejne. W 2013 roku nasz kościół, z uwagi na szczególne łaski doświadczane przez modlących się przed obrazem, został podniesiony do rangi sanktuarium – podkreśla ks. Rafał Burnicki SDB, proboszcz.

Sanktuarium NMP Wspomożenia Wiernych znajduje się przy ul. NMP Wspomożenia Wiernych 1 w Rumi. Więcej informacji na stronie internetowej: rumia.esalezjanie.pl.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.