Trędowaty, czyli umiłowany przez Boga

Wioleta Żurawska

publikacja 11.02.2024 16:25

W niedzielę 11 lutego w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes i w 32. Światowy Dzień Chorego, abp Tadeusz Wojda przewodniczył uroczystej liturgii w gdyńskim sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Metropolita gdański udzielił wiernym sakramentu namaszczenia chorych. Metropolita gdański udzielił wiernym sakramentu namaszczenia chorych.
Wioleta Żurawska /Foto Gość

W homilii metropolita gdański podkreślił obfitość przeżywanych okoliczności. - 11 lutego to wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, które przypomina nam liczne znaki i cuda oraz piękne procesje chorych, którzy przybywają z całego świata do Maryi, żeby szukać u Niej umocnienia i uzdrowienia. Przeżywamy również zakończenie 20. Światowego Kongresu Dermatologów i Alergologów, który odbywał się w ostatnich dniach w Gdyni - zaznaczył. - Dzisiejszy dzień to również 32. Światowy Dzień Chorego. To ważny gest solidarności z chorymi. Wszyscy - lekarze i kapłani - jesteśmy tego świadomi. Każdy, kto ma do czynienia z chorobą, wie, jak potrzeba takich gestów. Jeszcze bardziej potrzeba postaw troski o chorych i cierpiących. Pośród nas jest również wielu chorych, którzy potrzebują wsparcia. To właśnie ze zrozumienia potrzeby takich postaw zrodziło się w św. Janie Pawle II zawołanie, by zatrzymać chorego i kalekiego w centrum naszego życia - powiedział abp Wojda.

- Papież mówił, że cierpiący nas ubogacają i dopóki sami nie wejdziemy w kontakt z chorym, nigdy nie uświadomimy sobie, jak bardzo nas ubogaca. Każda choroba jest dla człowieka swego rodzaju dramatem. Dla wielu dramatem jest nawet starzenie się. Człowiek boi się choroby i cierpienia z nią związanego, dlatego stara się trwać w dobrym zdrowiu i często robi wszystko, aby to zdrowie mu towarzyszyło. Choć wie, że jest to praktycznie niemożliwe. Dlatego, gdy dotkną go choroba i cierpienie, potrzebuje pomocy i wsparcia - dodał.

Arcybiskup tłumaczył, że niesienie chorym pomocy jest obowiązkiem nie tylko chrześcijanina, ale każdego człowieka. - Sens niesienia pomocy w chorobie przypomina papież Franciszek w orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Chorego, kiedy mówi: "Nie jest dobrze, by człowiek był sam. Od początku Bóg, który jest miłością, stworzył człowieka dla komunii, wpisując w jego istotę wymiar relacji. W ten sposób nasze życie, ukształtowane na obraz Trójcy Świętej, jest powołane do pełnego realizowania się w dynamizmie relacji, przyjaźni i wzajemnej miłości. Jesteśmy stworzeni, by przebywać razem, a nie samotnie. I właśnie dlatego, że ów projekt komunii jest tak głęboko wpisany w ludzkie serce, doświadczenie opuszczenia i samotności przeraża nas i okazuje się dla nas bolesne, a nawet nieludzkie. Staje się ono jeszcze bardziej dotkliwe w czasie słabości, niepewności i poczucia braku bezpieczeństwa, często spowodowanych wystąpieniem jakiejś poważnej choroby" - przypomniał kaznodzieja.

W dalszej części homilii nawiązał do odczytanej Ewangelii. - Jezus jest zapowiedzianym Mesjaszem, który przyszedł, aby zwrócić człowiekowi utraconą godność. W swojej integralności ciała i ducha, dotykając i uzdrawiając trędowatego, Jezus pokazuje, że jest Panem życia i śmierci. Ma moc oczyszczenia i uzdrowienia. Trzeba zrozumieć, że trędowaty nie jest wyklęty, odrzucony czy ukarany przez Boga. To społeczeństwo może odrzucić człowieka, ale nie Bóg. Trędowaty jest przez Boga umiłowany - zaznaczył metropolita.

- Podkreśla to ewangelista, mówiąc, że Jezus, zdjęty litością, dotknął chorego. To nie politowanie nad losem biednego człowieka. Jezus był poruszony wewnętrznie losem trędowatego, podobnie jak losem innych chorych, których do Niego przynoszono, a On zawsze ich uzdrawiał. Pytanie, które powinniśmy dziś sobie postawić, to to, czy dzisiejszy świat, który mierzy się z różnymi chorobami, zrozumie, że Jezus jest lekarzem - powiedział.

Hierarcha wyjaśnił, że Jezus jako Mesjasz przychodzi również dzisiaj, aby nas wszystkich leczyć i uzdrawiać. - Świat, niestety, często nie chce zrozumieć tego, że Jezus chce go uczłowieczyć, napełnić prawdziwą miłością, miłością do drugiego człowieka. Dzisiejszy świat, zamiast szukać u Jezusa pomocy, traktuje Go jak trędowatego i wyrzuca za nawias społeczny. Zakazuje Mu wstępu do ludzkiego serca i przebywania między ludźmi, a On chce błogosławić i uzdrawiać - dodał.

Arcybiskup Wojda tłumaczył, że prawdziwym przesłaniem odczytanej Ewangelii jest to, że Jezus czeka na każdego z nas, aby okazać miłość miłosierną i nią oczyścić wszystkie formy naszego trądu - naszych schorzeń i naszych słabości. On pragnie napełnić nasze serce prawdziwą radością życia. Od nas zależy, czy zostanie naszym lekarzem. Dziękujemy dzisiaj Panu Bogu za te lekcje miłosierdzia i miłości względem każdego z nas. Dziękujemy za każdą postawę tych, którzy służą chorym. Dziękujemy, że dają nam możliwość tej posługi i możliwość ubogacenia poprzez kontakt z i pomoc tym, którzy jej najbardziej potrzebują. Niech Jezus, lekarz pełen miłosierdzia, otwiera nasze serca na służbę tym, którzy jej potrzebują - zakończył metropolita gdański.

Po homilii abp Wojda wraz z koncelebransami udzielił wiernym sakramentu namaszczenia chorych.