Metropolita gdański: Śpieszmy się świadczyć o zmartwychwstaniu Pana!

Wioleta Żurawska

publikacja 31.03.2024 13:00

W świąteczny poranek abp Tadeusz Wojda przewodniczył Mszy św. rezurekcyjnej w archikatedrze oliwskiej, na której zgromadzili się parafianie i wierni z całej diecezji.

Metropolita gdański: Śpieszmy się świadczyć o zmartwychwstaniu Pana! Liturgia rozpoczęła się tradycyjną procesją z Najświętszym Sakramentem. Wioleta Żurawska /Foto Gość

W homilii arcybiskup nawiązał do odczytanej Ewangelii, której bohaterami są Maria Magdalena, apostołowie Piotr i Jan oraz sam zmartwychwstały Jezus. - Wydawać by się mogło, że pierwsze świadectwo o zmartwychwstaniu Pana powinno pochodzić od któregoś z uczniów Jezusa - Piotra, Jana, a może Filipa, który pierwszy rozpoznał w Jezusie Mesjasza. A tymczasem nie. Jezus Chrystus lubi zaskakiwać i do przekazania ważnych treści posługiwać się osobami nie z tak zwanych pierwszych stron gazet, lecz osobami niepozornymi, niemającymi wiele do powiedzenia, prostymi. Pokazał to wielokrotnie - podkreślił.

- Chrystus posłużył się Kananejką, aby powiedzieć, że słowo Boże trzeba szanować i nigdy nie lekceważyć. Posłużył się Samarytanką, by pouczyć, że On jest źródłem wody żywej, która zaspokaja pragnienie życia w prawdzie. Posłużył się kobietą chorą na krwotok, by nauczyć nas wytrwałości w modlitwie. A we współczesnych czasach posłużył się s. Faustyną, by przekazać orędzie o nieskończonym miłosierdziu Bożym. Posłużył się wieloma, wieloma innymi, zwykłymi, prostymi osobami, aby obwieszczać ważne i zbawienne Boże przesłanie. Można powiedzieć, że działanie Jezusa Chrystusa jest niekonwencjonalne, bo nie mieści się w ludzkiej logice - zaznaczył hierarcha.

Arcybiskup Wojda tłumaczył, że wielkiego przywileju ogłoszenia światu orędzia o zmartwychwstaniu Pana doświadczyła Maria Magdalena, prosta, zwykła kobieta, ale o niezwykłym sercu, wrażliwym na cierpienie, na dobro, na obecność Boga. - Widziała, jak niesprawiedliwie potraktowano Jezusa, skazując Go na śmierć, stała pod krzyżem, współcierpiała. Jej serce było targane bólem jak serce Maryi, Matki Jezusa, i jak serce samego Jezusa. Zrobiłaby wszystko, aby Mu ulżyć, ale nie było to możliwe. Widziała potem, jak Jezusa zdejmowano z krzyża i w pośpiechu składano do grobu, bo zbliżał się szabat. Nie miał nawet pogrzebu, dlatego teraz, pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, nie zważając na to, że jeszcze ciemno ani na niebezpieczeństwo, szła z pośpiechem do grobu, aby dokonać obowiązkowych czynności pochówku - mówił.

- Gdy Maria Magdalena przybyła do grobu, zobaczyła kamień odsunięty. Nie zasłaniał już wejścia do grobu, nie utrudniał rozpoznania tego, co się w nim dokonało. Nie było w nim ciała Jezusa. W pierwszej chwili pomyślała, że wykradziono z grobu Pana, ale dlaczego zostawiono płótna i chusty? Jeśli tak, to dlaczego nie zabrano Go razem z płótnami i chustą? Przecież tak byłoby prościej. Intuicja podpowiadała jej, że w grobie dokonało się coś ważnego, dlatego szybko udała się do Piotra i Jana, aby im to oznajmić. Nawet jeśli nie jest jeszcze świadoma swoich słów, staje się pierwszą zwiastunką zmartwychwstania. Przybywając do Piotra i Jana, daje pierwsze świadectwo, że Chrystus zmartwychwstał - podkreślił kaznodzieja.

Metropolita gdański zaznaczył, że pośpiech i trud Marii Magdaleny, a przede wszystkim miłość do Chrystusa zostają wynagrodzone. - Zmartwychwstały Chrystus nie potrzebuje już namaszczenia, ale pełnego miłości serca. Dokładnie takiego, jakie było serce Marii Magdaleny, wrażliwego na ludzką biedę, na cierpienie, na niesprawiedliwość. Takie gesty nie pozostają przez Jezusa niezauważone. Wręcz przeciwnie. Te gesty, nawet małe, prozaiczne, ale z miłości, stają się wielkie i zostają przez Niego obficie wynagrodzone - dodał.

- Miłość Marii Magdaleny, jak wcześniej Weroniki w czasie drogi krzyżowej, Szymona Cyrenejczyka przy dźwiganiu krzyża czy współczującego na krzyżu łotra są gestami, które mają moc przemiany ludzkiego sumienia i rozpalenia ognia miłości i wiary również w sercach innych. To one są w stanie przemieniać dzisiejszy świat, to one przypominają, że w ludzkim sercu jest pragnienie Boga i pragnienie zbawienia, to one przypominają, że człowiek jest stworzony do wyższych rzeczy, a nie tylko do szarego egzystowania na ziemi - tłumaczył abp Wojda.

Hierarcha podkreślił, że zmartwychwstanie i wiara są ze sobą nieodłącznie związane. - Zgromadzeni na liturgii eucharystycznej przeżywamy na nowo pamiątkę zmartwychwstania Pana. Jak wówczas, tak i dziś, w tej świątyni zmartwychwstały Chrystus objawia się również tobie, bracie i siostro, na łamaniu chleba eucharystycznego. Wstępuje do twojego serca, aby w nim pozostać na zawsze i aby je napełnić radością pośród codziennych spraw i problemów, trudności i niepokojów. Ta radość otwiera bramy twojego serca, aby odmalować się również na twoim obliczu, w twoich oczach. Jest ona znakiem, że stałeś się prawdziwym uczestnikiem zmartwychwstania - powiedział.

- Chrystus oczekuje, że podobnie jak Magdalena, Piotr, Jan, Łukasz i inni, również i ty staniesz się świadkiem Jego zmartwychwstania, że zaniesiesz tę radosną nowinę do swojej rodziny, że przekażesz ją swoim dzieciom, przyjaciołom i znajomym, tym wszystkim Piotrom i Janom, których będziesz spotykał każdego dnia. Zmartwychwstały Panie niech ci udziela tej samej wiary, abyś mógł ją nieść innym z radością i entuzjazmem - zakończył abp Wojda.