Pieczątki, Adalbertina i drewniany krzyż

Justyna Liptak

|

Gość Gdański 15/2024

publikacja 11.04.2024 00:00

To zachęta, aby na nowo odkryć chrzciciela Gdańska i „odkurzyć” ślady jego obecności w grodzie nad Motławą.

Jak na każdym szlaku, także i tutaj przydadzą się wygodne buty, bidon z wodą, telefon i trochę wolnego czasu, bo tak naprawdę od tempa marszu zależy, jak szybko pokona się 20 kilometrów.

Ostatnia podróż świętego

Święty Wojciech urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach jako potomek książęcego rodu Sławnikowiców. Przy bierzmowaniu otrzymał imię Adalbert. Od dziecka przeznaczony był do stanu duchownego, a po starannym wykształceniu w szkole katedralnej w Magdeburgu w wieku 27 lat został mianowany biskupem Pragi. Nie troszczył się o siebie, większą część dóbr biskupich przeznaczał na ubogich. Jako misjonarz wyruszył najpierw na Węgry, gdzie miał ochrzcić przyszłego króla Stefana I. Następnie – nie mając możliwości powrotu do Czech, gdzie wymordowano jego rodzinę – znalazł oparcie na dworze Bolesława Chrobrego. Stamtąd w 997 r. wyruszył w ostatnią podróż misyjną do pogańskich Prus. Jego misja miała charakter pokojowy i odbywała się bez jakiejkolwiek przemocy, w odróżnieniu od przyjętych wówczas obyczajów związanych z nawracaniem pogan. Poprzez Gdańsk – gdzie przeprowadził masowy chrzest i rozkazał wycięcie świętego dębu – Wojciech razem z przyrodnim bratem Radzimem oraz prezbiterem Boguszą-Benedyktem dotarli do ziemi Prusów.

Ich działalność misyjna nie spotkała się jednak z przychylnym przyjęciem. 17 kwietnia stanęli przed pruskim wiecem, na którym Wojciech z pomocą tłumacza przemawiał oraz objaśniał zasady chrześcijaństwa. Jednak po 5 dniach w okolicy pruskiego grodu granicznego Cholin, prawdopodobnie w okolicach dzisiejszego Elbląga, 23 kwietnia 997 r. odpoczywających po Mszy w świętym gaju zaskoczyło siedmiu strażników prowadzonych przez kapłana, niejakiego Sicco. Wojciech – jako przywódca – uderzony toporem lub włócznią w serce został zabity przez kapłana, który – według żywotów – miał wcześniej stracić w walkach z Polakami brata. Ciału odcięto głowę i nabito na pal na znak hańby. Jego towarzyszy oszczędzono i odesłano do Polski.

Bolesław Chrobry wykupił od Prusów ciało świętego. Miał ponoć zapłacić za nie tyle złota, ile ważyło. Doczesne szczątki św. Wojciecha spoczęły w katedrze gnieźnieńskiej, która od tego momentu stała się miejscem szybko rozprzestrzeniającego się na całą Europę kultu męczennika. Jego śmierć wywarła wielkie wrażenie w zachodnim chrześcijaństwie, dlatego już w 999 r. papież Sylwester II ogłosił Wojciecha świętym.

Zakurzone dziedzictwo

– Chodzi o pobudzenie ludzi, aby na nowo zaczęli odkrywać postać tego świętego, zwłaszcza że to właśnie Gdańsk może poszczycić się tym, iż Wojciech na tych ziemiach przebywał i chrzcił – mówi ks. Adam Jeszka. Kapłan jest pomysłodawcą zainicjowanego w ramach jubileuszu 100. rocznicy powstania archidiecezji gdańskiej Szlaku św. Wojciecha. Pomysłodawca dodaje, że ten szlak ma ogromną wartość kulturową oraz historyczną. – Ślady św. Wojciecha są obecnie trochę zakurzone. Jubileusz jest najlepszą okazją, żeby odczytać na nowo dziedzictwo, pamiątki i rady chrzciciela Gdańska. Stąd taka idea, aby podkreślić te elementy, które na mapie naszej archidiecezji tak wyraźnie świadczą o jego obecności – wyjaśnia.

Na szlaku znaleźć więc można katedrę w Oliwie, Krzyż Milenijny, bazylikę Mariacką oraz sanktuarium św. Wojciecha. Każde z tych miejsc to konkretny ślad wart poznania albo przypomnienia. – Te miejsca uzmysławiają nam realizm obecności Wojciecha na naszych ziemiach. Trasę, która liczy tylko 20 km, można przebyć w weekend w ramach spaceru. Adresatami tego szlaku są przede wszystkim rodziny z dziećmi w różnym wieku, ale także m.in. katecheci, którzy mogą organizować w oparciu o ten szlak lekcje dydaktyczne – tłumaczy ks. Jeszka.

Wyrusz na szlak

Trasa rozpoczyna się w archikatedrze oliwskiej. To właśnie w prezbiterium świątyni odnaleźć można konfesję św. Wojciecha ze srebrnym relikwiarzem. Sarkofag zwieńczony jest półleżącą postacią męczennika w stroju biskupim i z pastorałem. – Relikwiarz wzorowany był na tym, który znajduje się w katedrze gnieźnieńskiej – wyjaśnia ks. Jeszka.

Po wyjściu z katedry, przed wyruszeniem w dalszą drogę, warto zajrzeć do parafialnego sklepu. Tam otrzymać można legitymację pielgrzyma oraz pierwszą z trzech pieczątek. – Zebranie wszystkich upoważni do odbioru okolicznościowego certyfikatu – „Adalbertiny”, potwierdzającej przebytą drogę, oraz małego drewnianego krzyża – mówi pomysłodawca szlaku.

Pierwszy, prawie 9-kilometrowy etap prowadzi na Górę Gradową, gdzie stoi 16-metrowy, wykonany według projektu rzeźbiarza Jacka Łuczaka stalowy pomnik – Krzyż Dwutysiąclecia Chrześcijaństwa i Tysiąclecia Gdańska. Znany również jako Krzyż Milenijny, gdyż został postawiony dla upamiętnienia obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Monument znajduje się na Bastionie Jerozolimskim, który jest najwyższą częścią Góry Gradowej. – Rozciąga się z niej piękny widok na gród nad Motławą, który mógł również podziwiać św. Wojciech – dodaje ks. Jeszka.

Kolejnym miejscem na szlaku jest bazylika Mariacka, gdzie w kruchcie otrzymamy drugą pieczątkę. Tutaj na uwagę zasługuje obraz, który przedstawia św. Wojciecha przybywającego do Gdańska łodzią wiosną 997 roku. Męczennik miał wówczas 41 lat. Autor – Krzysztof Izdebski-Cruz – namalował świętego w biskupich szatach. Jego czerwona kapa przetykana jest złotą nicią i spięta mosiężną klamrą, na której znajduje się scena chrztu gdańszczan. W prawej ręce św. Wojciech trzyma drewniany krzyż o wymiarach 24 × 13,5 cm, który pokazuje mieszkańcom Gdańska. Krzyż ten stanowi dokładne odwzorowane krzyża z przełomu IX i X w., który został znaleziony w mieście, a który święty rozdawał gdańszczanom przyjmującym chrzest z jego rąk. Jego oryginał znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku.

Ostatni etap, ale niejedyne miejsce

Z bazyliki Mariackiej szlak wiedzie na południe, do miejsca silnie związanego z kultem świętego, o wielowiekowej tradycji pielgrzymkowej – do sanktuarium św. Wojciecha.

Do tego miejsca, którego nazwa dawniej wywodziła się od drzewa czczonego przez pogan i brzmiała „Dąb”, „Dębica” lub „Dębno”, w kwietniu 997 r. przybył misjonarz Wojciech, aby chrzcić. Sanktuarium wybudowane zostało w XIV w., a obejmuje kościół parafialny, drogę męki Pańskiej oraz kaplicę na wzgórzu, gdzie miało spoczywać ciało świętego w latach 997–1000, które następnie Bolesław Chrobry zdecydował się przenieść do Gniezna. – W tym miejscu odnajdziemy pochodzący z 1694 r. obraz przedstawiający św. Wojciecha, który był darem Jana III Sobieskiego, a także kamień, do którego miała najprawdopodobniej cumować łódź męczennika w czasie, kiedy przybył do Gdańska – wyjaśnia ks. Jeszka.

Otrzymana w tym miejscu pieczątka upoważnia do odebrania „Adalbertiny”, a także drewnianego krzyża.

Wspomniane punkty szlaku nie są jedynymi związanymi ze św. Wojciechem w naszej archidiecezji. Ci, którym bliska jest idea pielgrzymowania, mogą udać się jeszcze w trasę do Milenijnego Sanktuarium Chrzciciela Gdańska w Świbnie. Szlak wiedzie od bazyliki Mariackiej i liczy ok. 20 km. Dodatkowo odwiedzić można parafie pod wezwaniem świętego w Kielnie, Redzie, Wejherowie, Żelisławkach, a także kapliczkę męczennika w Sopocie. Dom Rekolekcyjny Archidiecezji Gdańskiej w Straszynie także nosi wezwanie męczennika.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.