"Wałęsa mówi o święcie, abp Głódź i szef "S" o zdradzie" Czyli każdy mówi o tym, co mu najbliższe.

Abp Głódź mówił, że część działaczy Solidarności zaprzeczyła swoją postawą dawnym ideałom.
- Byli przecież i tacy – aktywiści z waszych szeregów - którzy przepraszali za Solidarność. Byli, wciąż są tacy, którzy nie chcą pamiętać, że to dzięki Solidarności weszli na wielkie salony, pokoje władzy, splendory i zaszczyty i dziś zdarza się, że bez jakichkolwiek skrupułów głosują na niepracowniczymi ustawami i przekreślają swoją dawną drogę. Wyrzekli się Solidarności, jej etosu, jej zasad i można powiedzieć: zdradzili ją – powiedział.

Zdumiewające słowa, bo gdyby nie ta "zdrada" to abp Głódź nie były generałem, a przewodniczący Duda nie byłby szefem Solidarności ?

Warto przy okazji tej rocznicy dodać, że Piotr Duda w TV Trwam oficjalnie nawołuje do przewrotu ! Otwarcie głosi hasła przeciw porządkowi konstytucyjnemu ! Pragnie wywołać zamieszki na wielką skalę !

Mam nadzieję, że Polacy wykażą się mądrością nie po raz pierwszy zresztą.

Z ubolewaniem przyjąłem słowa o zdradzie. Bo przecież Polska jest dziś demokratycznym i w pełni suwerennym krajem, i to od nas zależy jej rozwój i dobrobyt obywateli.

Rozumiem, że nie wszyscy jesteśmy beneficjentami tych przemian w jednakowym stopniu. Że jest spora grupa ludzi ubogich, zapewne i działaczy dawnej "S", którzy stracili na tych przemianach. czuję się pokrzywdzeni i odtrąceni. Ale to są nieuniknione koszty ustrojowej transformacji i skutek błędów, które popełniliśmy na tej drodze.

Dlatego Państwo ma najwięcej tutaj do zrobienia i każdy rząd, ten następny również. Ale mówienie o zdradzie, także przez wysokiego hierarchę Kościoła katolickiego w Polsce, jest nieporozumieniem i zabijaniem nadziei na lepsze jutro. Tak nie można ewangelizować społeczeństwa, to błąd, który i tak pogłębia kryzys wiary i wartości, podważa i tak już mocno nadszarpnięty autorytet Kościoła.

Dla mnie słowo "solidarność" nadal brzmi dumnie.