W Środę Popielcową abp Tadeusz Wojda przewodniczył w archikatedrze oliwskiej uroczystej Eucharystii inaugurującej Wielki Post.
W homilii metropolita gdański przywołał słowa listu św. Pawła wzywającego pokłóconych i podzielonych Koryntian do pojednania się z Bogiem. Zauważył, że Pawłowa zachęta do nawrócenia i pojednania jest żywym i wiarygodnym świadectwem. - Staje się ona szczególnym wyzwaniem dla każdego z nas, zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, kiedy to nasz wzrok biegnie ku Golgocie, a serce ku zatkniętemu tam krzyżowi Chrystusa - powiedział abp Wojda.
Dodał, że przyjmując na głowę popiół, wyrażamy naszą gotowość do podjęcia drogi nawrócenia i pojednania się z Bogiem i innymi. - Skoro jesteśmy wezwani do osobistego nawrócenia, to warto zatem postawić sobie również pytanie, co należy robić, aby to nawrócenie się dokonało. Innymi słowy - jaki program podjąć, aby rzeczywiście mogła dokonać się moja wewnętrzna odnowa? - pytał hierarcha.
- Ten program liturgia określa zaledwie trzema słowami: modlitwa, post i jałmużna. Na czas Wielkiego Postu mamy więc konkretne zadanie. Może ono wydawać się wymagające i trudne, bardziej ze względu na zewnętrzne okoliczności. Nie zdążyliśmy się jeszcze otrząsnąć na dobre z pandemii koronawirusa, a już spadła na nas kolejna trudność - wojna tuż za naszą wschodnią granicą. Wywołuje ona lęk i obawy przed trudnymi do przewidzenia skutkami i konsekwencjami - zaznaczył arcybiskup.
Podkreślił, że to wszystko bardziej niż przerażać powinno nas motywować, aby ten czas Wielkiego Postu wykorzystać do głębszej refleksji nad własnym życiem i nad koniecznością jego przemiany, do unikania tego, co nas dzieli, a poszukiwania tego, co nas łączy. - A łączy nas dobro! W Wielkim Poście trzeba zwrócić swoje serce ku dobru! Zwrócić swoje serce ku dobru, znaczy wybrać prawdę, na której dobro się opiera, wybrać Boga, który jest źródłem prawdy - zachęcił metropolita.
- To dobro trzeba siać! Trzeba je siać obficie! Przypomina nam o tym w tegorocznym Orędziu na Wielki Post również papież Franciszek. Pisze: "Pierwsze owoce zasianego dobra odnajdujemy w nas samych i w naszych codziennych relacjach, także w najmniejszych gestach życzliwości. W Bogu żaden akt miłości, choćby najmniejszy, ani »żadne ofiarne zmęczenie« nie są stracone. Tak jak drzewo poznaje się po owocach, tak też życie pełne dobrych uczynków jest świetlane i niesie w świecie wonność Chrystusa. Służba Bogu, w wolności od grzechu, przynosi owoce uświęcenia dla zbawienia wszystkich" - powiedział abp Wojda.
- Pośród tych, którzy czekają na zasiew naszego dobra, są również nasi bracia i siostry z Ukrainy. Imperialistyczne i niepohamowane ambicje moskiewskiego dyktatora zburzyły w tym kraju pokój, sieją coraz to nowe ofiary ludzkich istnień, powodują ogrom zniszczeń i wyrządzają morze trudnych do zagojenia ran. Zmuszeni do czasowego opuszczenia swoich domów pukają dzisiaj do drzwi naszego serca z prośbą o pomoc. Siejmy dobro, którego oni tak bardzo potrzebują, nieśmy im pomoc! - wezwał kaznodzieja.
Zachęcił, by ta pomoc przyjęła formę modlitwy, jałmużny i postu o pokój w Ukrainie, o pokój w sercach wszystkich doświadczonych wojną. - Niech stanie się wołaniem o nawrócenie serc tych, którzy tę wojnę wywołali i ją prowadzą. Niech ona wyrazi się w nakarmieniu głodnych, w odzianiu i przygarnięciu bezdomnych, w zatroskaniu o chorych i okaleczonych, w okazaniu takiej życzliwości, jakiej sami chcielibyśmy doświadczyć - mówił.
- Podejmując to wyzwanie, możemy być pewni, że Bóg, który daje siewcy ziarno do zasiewu i chleb do jedzenia, pozwoli doświadczyć dobra zarówno tym, którzy go potrzebują, jak i nam, którzy zechcemy go innym okazać - zakończył abp Wojda.
Pod koniec liturgii odśpiewano suplikacje, prosząc Boga o pokój w Ukrainie i na całym świecie.