Nikt z nas, księży, nie wyjeżdża

Posługujący w parafii w Rohatynie w zachodniej Ukrainie ks. Jan Wójcik z archidiecezji gdańskiej mówi o wojnie, dyscyplinie oraz odpowiedzialności mieszkańców i Boskiej opiece nad walczącymi.

Gdańskiej redakcji "Gościa Niedzielnego" udało się skontaktować z pracującym na Ukrainie kapłanem archidiecezji. Rohatyn to miasto liczące blisko 10 tys. mieszkańców, znajdujące się w zachodniej części Ukrainy w obwodzie iwanofrankowskim. To ważny punkt drogowy: przez miasto przebiega trasa N9 prowadząca ze Lwowa, przez Iwano-Frankowsk, na Zakarpacie.

Wojna trwająca od tygodnia jeszcze tu nie dotarła. - Przygotowujemy się. Szykujemy miejsca dla uciekinierów ze wschodu Ukrainy. Niektórzy z nich już docierają tutaj, do swoich bliskich. Powstały też punkty przekazywania odzieży nie tylko dla żołnierzy, ale dla uchodźców. Przy wjeździe do miejscowości stanęły tzw. blokposty, czyli punkty kontroli. Są tam żołnierze obrony terytorialnej, którzy kontrolują dokumenty. I tych punktów jest coraz więcej po drodze, gdy jeżdżę na Msze św. do kościoła filialnego w Lipówce. Na szczęście nie dotknęły nas żadne bombardowania ani ataki rakietowe - relacjonuje kapłan.

Ksiądz Jan podkreśla, że w miejscowości panują spokój i porządek. - W sklepach nie widać objawów paniki. Ludzie robią normalne zakupy, gromadząc niektóre towary. Mąkę, cukier można kupić jedynie w ilości 2 sztuk dziennie. Ludzie postępują bardzo odpowiedzialnie i są czujni - dodaje proboszcz z Rohatyna.

Kapłan zwraca też uwagę na to, że wiele osób znajduje uspokojenie w wierze, w modlitwie. - Jest więcej wiernych w świątyniach, nie tylko w naszym kościele, ale też w cerkwiach. Ludzie widzą niezwykłą opiekę Bożą w tym, że pomimo przewagi najeźdźców wojska ukraińskie odnoszą sukcesy. Wszyscy wierzą, że uda się wyjść Ukrainie obronną ręką z całej tej sytuacji. Warto też podkreślić, że wszyscy są bardzo wdzięczni Polakom i naszej ojczyźnie za wielką pomoc i wsparcie. Doceniają bardzo nasze zaangażowanie - mówi.

Czy pojawiła się myśl o powrocie do Polski? - Kiedy człowiek jest w sytuacji wojennej, oczywiście zaczyna myśleć o najbliższych, o rodzicach, którzy są na Pomorzu. To takie zwykłe zatroskanie. Ale moja wspólnota jest najważniejsza. Do nich przyprowadził mnie Pan. Nie zostawię ich, bo to jest moje miejsce - mówi ks. Jan Wójcik.


O sytuacji archidiecezjalnych kapłanów posługujących w Ukrainie napiszemy w 10. numerze "Gościa Gdańskiego" na 13 marca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..